logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Stanisława Iżyk-Dekowska
Radykalizm Ewangeliczny
Zeszyty Odnowy
 


 
Jesteście ponownie do życia powołani, nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki Słowu Boga, które jest żywe i trwa… Właśnie to słowo ogłoszono wam jako dobrą nowinę (1 P 1,23-24).
 
 Każde pokolenie chrześcijan, również nasze, zostało zrodzone i powołane do życia z niezniszczalnego ziarna Bożego Słowa, ogłoszonego mu jako Dobra Nowina. Piotr w Pierwszym Liście przypomina nam, kim jesteśmy i jakie jest nasze powołanie. On sam był w szczególny sposób użyty przez Boga, aby rozpocząć proces rozsiewania tego życiodajnego ziarna. Droga, jaką przebył, zanim przekazywanie Ewangelii zaczęło przeobrażać ówczesny świat, może być dla nas bezcenną wskazówką. Jego pełne mocy Ducha Świętego wystąpienie w dniu Pięćdziesiątnicy poprzedzone zostało rozmową ze zmartwychwstałym Jezusem przy ognisku nad Jeziorem Tyberiadzkim. Tego poranka usłyszał trzykrotnie pytanie: Czy miłujesz Mnie? (J 21,15). Musiało ono dotknąć żywej rany w sercu Piotra, która wiązała się z inną rozmową przy ognisku. Tamtego tragicznego wieczora, przyciśnięty do muru, stchórzył, zaprzeczając, że jest uczniem Jezusa. Nigdy nie miał zapomnieć tego wieczoru, czego echo odbija się w Pierwszym Liście. Wstyd i ból, poczucie niepewności i nieprzydatności kazały mu wycofać się do zwykłego zawodowego życia, jakie prowadził, zanim spotkał Jezusa.
 
Pytanie Jezusa wydobywa jednak na powierzchnię coś jeszcze – pogłębioną i bardziej pokorną, z powodu bolesnego doświadczenia, miłość Piotra do swego Pana. Jest oczywiste, że Jezus pyta o miłość, bo chce odnowić ich wzajemną relację. Płacz nadchodzi wieczorem, a rankiem – okrzyki radości (Ps 30,6).
Niezależnie od tego, jak sami oceniamy jakość naszego życia chrześcijańskiego, Jezus jest gotowy odnowić naszą więź z nami i pyta nas dzisiaj: Czy kochasz Mnie? To zawsze było fundamentalne pytanie. Tym bardziej obecnie w morzu pogańskiej kultury.
 
Wypełnienie roli, do jakiej Bóg nas przeznaczył, będzie możliwe tylko wtedy, gdy zachowamy szczerą miłość do Jezusa. Wszyscy doświadczamy potężnego rozdarcia pomiędzy miłością do Boga a miłością do tego świata. Agresywna autoreklama świata robi na nas wrażenie i – bądźmy uczciwi – doprowadza nieraz do łudzenia siebie, że możemy te dwie miłości pogodzić. Słowo Boże wytrąca nas jednak z tego złudzenia: Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia, nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a wraz z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki (1 J 2,15-17). Świat chce ukryć prawdę o swoim przemijaniu, ale tylko kto wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki. Bez miłości do Jezusa nikt nie potrafi wypełnić woli Bożej. Natomiast kochając Jezusa, mamy też miłość Ojca i jesteśmy w stanie mocą Bożego Ducha zrozumieć i wykonać to, czego Bóg od nas oczekuje.
 
Skąd bierze się miłość do Jezusa? Przede wszystkim z rozpoznania własnej słabości i odkrycia, jak Jezus na tę słabość reaguje. W życiu Piotra taki moment miał miejsce jeszcze przed jego największym upadkiem, prawie na samym początku jego znajomości z Jezusem. Zajmował się wtedy rybołówstwem. Pewnego dnia, kiedy płukał sieci po nieudanym całonocnym połowie, przyszedł Jezus. Z łodzi Piotra zaczął nauczać zgromadzonych tam ludzi, a następnie powiedział: wypłyń na głębie i zarzućcie sieci... (Łk 5,4).
 
Szymon Piotr miał kompetencje zawodowe i gdyby kierował się tylko nimi, nie posłuchałby tego polecenia. Ale zaczął już powoli przeczuwać, kim jest Jezus, i za chwilę miał być porażony rezultatem swego posłuszeństwa. Sieci były tak pełne, że zaczynały się rwać. Ta chwila wstrząsnęła Piotrem, w oka mgnieniu zrozumiał, kim jest i co dzieli go od Jezusa. Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny (Łk 5,8). Chciał uciec, ponieważ myślał, podobnie jak my często myślimy, że najpierw samemu trzeba rozprawić się z własnym grzechem, by móc zbliżyć się do Boga.
 

 
 
strona: 1 2 3