A szły za Nim tłumy…
„A przyszło za Nim wielkie mnóstwo ludzi z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o tym, jak wiele działał.” (Mk 3, 7-8)
Za Panem Jezusem szły tłumy. Nie było w tym nic dziwnego – rozniosła się wieść o tym, że uzdrawia i czyni cuda. I my też czasem tak mamy – rozniesie się wieść, ze jakiś ksiądz wygłasza nadzwyczajne kazania, że podczas Mszy w jakimś miejscu dzieją się cuda – i już pojawiają się tłumy.
Czy to dobrze?
Generalnie tak. Każdy powód jest dobry, by się zbliżyć do Boga. Ale kryje się w tym tez i pewne niebezpieczeństwo – w poszukiwaniu księdza wygłaszającego najlepsze kazania, wydarzeń, o najlepszej statystyce cudów i innych nadzwyczajnych wydarzeń możemy zapomnieć o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Bo przecież nie o cuda ani nie o charyzmę przewodnika duchowego.
Pan Jezus uzdrawiał ludzi i czynił inne cuda nie po to, by je po prostu czynić, ale po to, by pokazać, że naprawdę jest Synem Bożym. By uwiarygodnić swoje słowa.
Bardzo łatwo o tym zapomnieć. Bardzo łatwo skupić się tylko na tym, co nadzwyczajne, a zapomnieć o tym, co może nie budzi takich emocji, ale jest dużo ważniejsze. Łatwo skupić się na tym, co się dostało, a nie na Tym, od kogo się to dostało.
Łatwo się skupić na cudach, bo cuda po prostu robią wrażenie na wszystkich. Na tym w końcu polegają. A tymczasem to, co naprawdę ważne dzieje się dopiero wtedy, gdy już emocje opadną i przychodzi czas na podejmowanie decyzji. Bo cud ma nas na chwilę zatrzymać, wybić z utartego toku myślenia, skłonić do zastanowienia się nad swoim życiem. Jednak wcale nie zagwarantuje, że po tym zatrzymaniu się, ruszymy we właściwym kierunku czy też nie wrócimy z powrotem na stare ścieżki myślenia.
Po prostu cud – to jedno, a nawrócenie to zupełnie inna historia. I dlatego mimo wielu niesamowitych spowiedzi – wciąż grzeszymy, mimo dostępnych (na przykład w internecie) fantastycznych kazań i rekolekcji – wciąż mamy te same problemy. Mimo wielu, naprawdę wielu znaków jakie daje nam Bóg – wciąż zachowujemy się jak ślepcy.
Za Jezusem przyszło wielkie mnóstwo ludzi...
Ilu z nich zostało z Nim na Golgocie?
Agnieszka Ruzikowska
***
Z dzieła św. Józefa Sebastiana Pelczara, biskupa
(Życie duchowne czyli doskonałość chrześcijańska,
Przemyśl 1924, t. 2, s. 162-166)
Pobudki do miłości Boga
Jaka to chwała, jakie szczęście dla nas, iż Pan Bóg pozwala miłować siebie, iż nas przypuszcza do słodkiej poufałości z sobą i przyjaciółmi nawet swoimi nazywa. "Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję". Nie dosyć na tym - Bóg pragnie naszej miłości, nie jakoby jej potrzebował do szczęścia swojego, lecz iż my jej potrzebujemy do szczęścia naszego. On dlatego dał nam serce usposobione do miłości i tego serca żąda od nas jako jedynie miłej ofiary. On też dlatego zesłał Syna swego, aby rzucić na ziemię ogień miłości, mający płonąć na ołtarzach serc ludzkich. Co więcej, Bóg prosi o to serce: "Synu, daj mi serce twoje" i stara się to serce pozyskać, objawiając mu nieskończoną miłość swojego Serca. Stąd, gdziekolwiek się człowiek obróci, wszędzie widzi miłość Bożą, wszędzie potrąca o miłość; a świat cały widzialny i niewidzialny woła do niego ustawicznie tajemniczym głosem: Człowiecze, miłuj Boga.
Lecz ponieważ człowiek zbyt często na ten głos nie zważa, przeto Bóg daje mu osobne przykazanie: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem". I któż by Ciebie nie miłował, Miłości Istotna?!
***
Człowiek pyta:
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ps 130,3
***
KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XLI. O ODRZUCENIU WSZELKICH DOCZESNYCH ZASZCZYTÓW
1. Synu, nie zazdrość innym, kiedy widzisz, że są honorowani i czczeni, ty zaś żyjesz w pogardzie i poniżeniu. Wznieś serce ku mnie do nieba, a ludzka wzgarda nie zdoła cię zasmucić.
Panie, jesteśmy ślepi Ne 1,7 i łatwo ponosi nas próżność. Jeżeli naprawdę wejrzę w siebie, widzę, że nie doznałem krzywdy od nikogo, jakież więc mam prawo skarżyć się Tobie?
2. Ale ponieważ często i ciężko grzeszyłem przeciw Tobie, słusznie powstaje przeciw mnie całe stworzenie, sprawiedliwie należy mi się wstyd i pogarda. Tobie zaś sława, cześć i chwała Mdr 5,18; Dn 9,7; Ba 1,15;2,6.
I jeżeli nie nastawię się tak, żeby chętnie przyjmować od każdego wzgardę i odepchnięcie, choćby mnie nawet za nic uważano, nie zdołam nigdy zdobyć pewności i pokoju ducha ani przyjąć wewnętrznego oświecenia, ani zjednoczyć się z Tobą.
Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'
***
KRÓLESTWO BOŻE GWAŁT CIERPI
Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć;
I Pan Bóg sam nie zstąpi, potrzeba Go ściągnąć.
Adam Mickiewicz
***
Nie polegaj na pamięci – zapisuj.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'
Św. Józef z Arymatei był sprawiedliwym i pobożnym człowiekiem, który szukał Królestwa Bożego. W czasie, gdy nasz Pan żył i nauczał na ziemi, obawiał się przyznać otwarcie, że jest Jego uczniem, ale po ukrzyżowaniu Jezusa miał odwagę pójść do Piłata i poprosić, aby wydano mu ciało. Wspomagany przez Nikodema, zdjął ciało Zbawcy z krzyża, namaścił olejami, owinął w płótno i złożył we własnym nowym grobowcu wykutym w skale.
jutro: św. Jana Klimak