logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie

 

Czasami chcielibyśmy, żeby ktoś nas wreszcie uzdrowił. Może to być uzdrowienie z choroby, uleczenie złamanego serca, uwolnienie od jakiegoś lęku, wymazanie złych wspomnień, uleczenie z nałogu… Wiele spraw w naszym życiu może wymagać uzdrowienia.


I czasami nam się wydaje, że przecież powinno wystarczyć, że będziemy się modlić, że pójdziemy na pielgrzymkę, weźmiemy udział w jakieś uroczystej Mszy albo w ogóle częściej będziemy chodzić na Mszę świętą. A jednak – bardzo często – nie wystarcza.


Wtedy można zacząć sobie zadawać pytania – może to jeszcze za mało, może trzeba poszukać bardziej skutecznej modlitwy, modlić się jeszcze więcej, podwoić wysiłki? Może coś jest z nami nie tak, a może coś jest nie tak z Panem Bogiem...?


A tak naprawdę wcale nie potrzeba tak wielkiego wysiłku – wystarczy jedna rzecz – wystarczy dotknąć się Pana Jezusa. I być może te wszystkie nasze działania nie przynoszą efektu dlatego, że skupiliśmy się na nich, a nie na tym, by trzymać się Pana Jezusa. Modlitwy, nabożeństwa, wszystkie tego typu sprawy nie są celem samym w sobie – mają nam pomóc w zbliżeniu się do Boga. I czasem bardziej „skuteczne” jest jedno westchnięcie „Boże ratuj” płynące z serca, niż godziny spędzone na kolanach.


Czytam czasem wypowiedzi ludzi dotkniętych ciężką chorobą, jakąś życiową tragedią, będących w bardzo trudnej sytuacji, którzy sprawiają wrażenie, że udało im się właśnie dotknąć Pana Jezusa – to w jaki sposób mówią o swoim cierpieniu, ile odnajdują sensu w swojej rzeczywistości, ile mają w sobie pokoju i radości, wydaje się być zupełnie niemożliwym do osiągnięcia.


I jest – nie do osiągnięcia, jeśli będziemy się starać to zrobić tylko i wyłącznie sami.


Bo żeby zostać uzdrowionym trzeba tylko i aż jednego – dotknąć Pana Jezusa.


Agnieszka Ruzikowska
at6626.34@gmail.com

 

***

Z Dialogów św. Grzegorza Wielkiego, papieża

(księga 2, 33) 
Więcej osiągnęła, albowiem więcej umiłowała

Scholastyka, siostra świętego Benedykta, od samego dzieciństwa poświęcona wszechmogącemu Bogu, miała zwyczaj raz w roku odwiedzać swojego brata. Mąż Boży przyjmował ją niedaleko poza bramą, w pomieszczeniu należącym do klasztoru.

Pewnego dnia przybyła według zwyczaju, a czcigodny brat wyszedł ku niej ze swymi uczniami. Cały dzień spędzili na modlitwie i świętych rozmowach, a kiedy zapadł zmrok, spożyli wspólnie posiłek. Ponieważ do późnych godzin przeciągnęły się ich święte rozmowy, Scholastyka zwróciła się do brata ze słowami: "Proszę cię, nie odchodź ode mnie tej nocy. Aż do świtu rozmawiajmy o radościach nieba". On jednak odparł: "Siostro, o czym ty mówisz? Żadną miarą nie mogę przebywać poza klasztorem". 

Świątobliwa niewiasta, skoro usłyszała odmowę brata, oparła na stole złożone ręce i modląc się do wszechmogącego Boga pochyliła głowę. Kiedy zaś uniosła ją znad stołu, rozszalała się tak wielka burza z grzmotami i błyskawicami, zerwała się tak gwałtowna ulewa, iż ani Benedykt, ani towarzyszący mu bracia nawet na krok nie mogli odejść z miejsca, w którym przebywali. Wtedy to zmartwiony mąż Boży zaczął narzekać: "Niech Bóg wszechmogący wybaczy ci twój czyn, Siostro". Lecz ona odpowiedziała: "Oto prosiłam cię, a nie chciałeś mnie wysłuchać. Poprosiłam więc Boga mego, i zostałam wysłuchana. Teraz więc odejdź, jeśli zdołasz. Pozostaw mnie i wracaj do klasztoru". 

Tak więc ten, który nie chciał pozostać dobrowolnie, pozostał wbrew swojej woli. Cały czas czuwali przeto razem, znajdując pokrzepienie we wzajemnej wymianie świętych myśli. 

A nic w tym dziwnego, iż owej godziny Scholastyka przemogła brata. Albowiem zgodnie ze słowami świętego Jana: "Bóg jest miłością" było rzeczą zupełnie słuszną, aby więcej potrafiła ta, która więcej umiłowała. 

A kiedy w trzy dni później mąż Boży, znajdując się w swojej celi, podniósł oczy ku niebu, zobaczył, jak dusza jego siostry, opuściwszy ciało, ulatuje pod postacią gołębicy ku wyżynom nieba. Ciesząc się tak wielką jej chwałą, złożył Bogu dzięki hymnami i modlitwami. Posłał też braci, aby przynieśli jej ciało do klasztoru i złożyli w grobie, który przygotował dla siebie. 
Tak się stało, iż nawet grób nie rozdzielił tych, których umysły zawsze były zjednoczone w Bogu.

***

Biblia pyta:

Jeśli jeden buduje, a drugi rozwala, jakiż pożytek im zostaje, poza trudem?
Jeden się modli, a drugi przeklina: czyjego wołania Pan wysłucha?
Ten, kto się umył po dotknięciu trupa i znów się go dotknął, z jakiż pożytek odniósł ze swego obmycia?
Taki jest człowiek, który pości za swoje grzechy, a wraca i czyni znów to samo. Któż wysłucha jego modlitwy i jakiż pożytek z jego uniżenia?

Syr 35, 23-26

***

KSIĘGA IV, GORĄCA ZACHĘTA DO KOMUNII ŚWIĘTEJ
Rozdział I, Z JAK WIELKĄ CZCIĄ POWINNO SIĘ PRZYJMOWAĆ CHRYSTUSA


5. O Boże, z jakim trudem tamci starali się Ciebie uczcić! A jakże drobny jest mój trud! Jak mało poświęcam czasu, aby przygotować się do przyjęcia Ciebie. Tak rzadko w pełni skupiony, a jeszcze rzadziej uwolniony od wszelkich błahostek.

 A przecież w twojej zbawiennej obecności nie powinna nawet przemknąć przez głowę żadna myśl nieprzystojna ani wyobrażenie innej osoby nie powinno mnie odciągnąć, bo mam przyjąć w gościnę nie anioła nawet, ale Pana Zastępów.

6. A przecież jest wielka różnica między Arką Przymierza i jej tablicami a najczystszym Ciałem pełnym niewysłowionych przymiotów, miedzy ofiarami Starego testamentu zapowiadającymi przyszłe zdarzenia a prawdziwą ofiarą Twojego Ciała dopełniającą wszystkie pradawne ofiary. Czemu więc nie pragnę goręcej Twojej umiłowanej obecności?

Dlaczego nie przygotowuję się usilniej na przyjęcie Twojej świętości, skoro tamci dawni święci patriarchowie i prorocy, książęta i królowie wraz z całym narodem wykazywali tyle gorliwości w oddawaniu czci Bogu?

7. Skakał i tańczył ze wszystkich sił pobożny król Dawid 2 Sm 6,14, opiewając dobrodziejstwa doznane niegdyś przez przodków, budował przeróżne instrumenty, ułożył Psalmy i przykazał, aby śpiewano je radośnie, sam często w twórczym natchnieniu Ducha śpiewał przy wtórze lutni, nauczył lud izraelski chwalić Boga z całego serca i codziennie chóralną pieśnią sławić Go i opiewać 2 Krn 20,21.

Jeśli tak wielka była wówczas pobożność i tak gorliwe rozpamiętywanie chwały Bożej przed Arką Przymierza, do jakiejże ja dzisiaj i cały lud chrześcijański winniśmy się poczuwać czci i oddania w obecności Sakramentu, w przyjmowaniu najświętszego Ciała Chrystusa?

8. Jeżdżą ludzie do różnych miejsc, aby odwiedzić relikwie świętych, i słuchają w podziwie o cudach, zwiedzają ogromne świątynie, całując spowite w jedwab i złoto kosteczki.

A przecież Ty jesteś tu przede mną na ołtarzu, Boże, Święty świętych, Stworzycielu ludzi, Panie zastępów.

Często popycha do tych pielgrzymek ciekawość nowych miejsc i ludzi, ale pielgrzymi niewielki, niewielki z tego pożytek dla duszy, szczególnie gdy jest to taka sobie łatwa wyprawa, podjęta bez większego kłopotu.

Tu zaś w Sakramencie Ołtarza Ty jesteś obecny cały, Boże, Bóg i człowiek Jezus Chrystus 1 Tm 2,5, tu można zerwać owoc życiodajny wiecznego zbawienia, ilekroć przystąpi się do Niego ze czcią i oddaniem. Nie przyciąga doń żadna próżność, ciekawość ani czułostkowość, ale silna wiara, ufna nadzieja i głęboka miłość.

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

***

BANK

Dziwisz się, że po śmierci mała nasza cnota
Ma rosnąć w szczęście przez ciąg wiecznego żywota;
Nie dziwisz się, że jeden grosz, w banku złożony,
Za kilka wieków może uróść w milljony.

Adam Mickiewicz

***

Zanim usiądziesz sprawdź, czy jest papier toaletowy.

H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'  

Patron Dnia



św. Wojciech
biskup i męczennik, główny patron Polski

 

Św. Wojciech pochodził z rodu Sławników w Czechach. Urodził się około roku 956. Przy bierzmowaniu otrzymał imię Adalbert. Po starannym wykształceniu w szkole katedralnej w Magdeburgu Został biskupem Pragi. W skutek waśni rodowych opuścił Pragę i za pozwoleniem papieża wstąpił do benedyktyńskiego opactwa św. Bonifacego w Rzymie, i złożył tam śluby. Na polecenie papieża wrócił do Pragi, ale musiał ją powtórnie opuścić. Przybył do Polski, na dwór króla Bolesława Chrobrego i z jego pomocą wyruszył głosić Ewangelię pogańskim Prusom. Został zabity 23 kwietnia 997 roku. Jego ciało wykupiono i złożono w Gnieźnie, które stało się siedzibą pierwszej metropolii w Polsce.

jutro: św. Fidelisa

wczoraj
dziś
jutro