logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

"Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam,
gdzie jak słyszeli, przebywa" (Mk 6, 55)

Zdrowie jest najcenniejszym darem człowieka. Wiem, w tej chwili ogromna część czytających zaprzeczy. Bo jeśli już, to przecież życie jest cenniejsze niż zdrowie. No i przecież wiara jest czymś cenniejszym. To oczywiście prawda, ale wiara jest cenniejsza dla wierzącego, a nie dla każdego człowieka. I czy rzeczywiście dla każdego wierzącego? A życie? Niby tak, jest najważniejsze. Ale jeśli życie tak mocno boli, że człowiek nie ma siły już żyć, to wyżej się stawia zdrowie od życia. I wcale nie myślę jedynie o tych, którzy wybrali samobójczą śmierć, ani o tych, których choroba wyrzuca poza margines wspólnot ludzkich, ale i o tych, którzy nie mają siły istnieć, którzy przez choroby nie mogą zapracować na kromkę chleba, którzy z bólu miesiącami nie potrafią zasnąć. Nie dla każdego dalsze życie jest odbierane jako dar. Ale zdrowie – tak. Ono może to życie zmienić i nadać mu sens. Jeśli ktoś uważa inaczej, to albo zaprzecza bo taki ma zwyczaj, albo nie przeżył jeszcze prawdziwego bólu, albo może faktycznie: jest już naprawdę święty.

Patrzmy na życie realnie. Gdyby zdrowie nie było tak cennym dla nas darem, nie byłoby takich tłumów chorych obok Jezusa, nie byłoby takich tłumów na nabożeństwach z modlitwą o uzdrowienie, nie byłoby takich tłumów w miejscach świętych. Niestety, nie wszyscy zostają uzdrowieni. Dlaczego tak jest? Przecież Ewangelia mówi: "A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie."

Jesteśmy tak bardzo spragnieni zdrowia, że zazwyczaj skupiamy się na ostatnich słowach: że wszyscy odzyskiwali zdrowie. A może ważniejsze jest rozważenie słów: "wszyscy, którzy się Go dotknęli"?

Dotknąć Boga. Jezus już nie chodzi po ziemi, nie możemy więc prosić: "żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć". Dotknąć Boga dzisiaj. Boga można dotknąć prawdziwą wiarą. Ale nie chodzi o wiarę w uzdrowienie, tylko wiarę w Boga i Bogu. Bo nam się czasem myli ogromne pragnienie cudu z wiarą w Boga. Boga można dotknąć w Komunii świętej. Ale to musi być prawdziwe Spotkanie z Bogiem, a nie zwykły gest. Boga możemy dotknąć w konfesjonale. Jeśli serce było otwarte aż do końca. A czasem wystarczy zwykła, prawdziwa modlitwa. Prawdziwa rozmowa z Bogiem. Ale to musi być dotknięcie. Dotknięcie choć frędzli u Jego płaszcza.

Czasem cudowne uzdrowienie kojarzy nam się z nowym narodzeniem. Chory wstaje i już nic mu nie jest. I tak czasem może być. Ale przecież, kiedy idziemy prosić o cud, zazwyczaj prosimy o jedną rzecz. Nie prosimy o uzdrowienie ze wszystkiego, ale z tego, co nam najbardziej przeszkadza, co jest najbardziej niebezpieczne, co nas najbardziej boli. I choć pozostanie wiele innych chorób, to uzdrowienie z tej jednej przypadłości nazwiemy cudem. Dlaczego więc, gdy dostaniemy co innego, inny dar, nie odczuwamy tego jako cudu? Bóg może przecież uznać, że wbrew pozorom, co innego jest dla nas ważniejsze.

Trzeba dotknąć Boga, żeby uzyskać uzdrowienie. I nam się czasem wydaje, że dotknęliśmy Boga. Dlaczego więc jest w nas taki żal, że Bóg nie dał nam tego, o co prosiliśmy tak mocno? Gdybyśmy uwierzyli, że dotknięcie Boga przyniesie nam uzdrowienie, nie byłoby żalu. Byłaby wiara, że Bóg nas uzdrowił. Może nie z tej choroby, z którą przyszliśmy. Może była w nas choroba znacznie gorsza. Tylko Bóg wie, co w nas było najbardziej chore: ciało czy serce. A może uzdrowił właśnie naszą wiarę?

Każde dotknięcie frędzli Bożego płaszcza przynosi nam uzdrowienie. Pozwólmy jednak Bogu decydować od czego ma zacząć. Pozwólmy Bogu ocenić co w nas wymagało uzdrowienia w pierwszej kolejności. To też jest wiara.

Bogumiła Szewczyk
https://rozwazaniabogumily.wordpress.com
 

***

Człowiek pyta:

Któż zastosuje rózgi na moje myśli, a do serca mego - karność mądrości, by nie oszczędzić mnie w moich błędach, nie przepuść moich grzechów, aby się nie mnożyły moje winy i aby moje grzechy się nie wzmagały; abym nie upadł wobec przeciwników i nie sprawił uciechy mojemu wrogowi?
Syr 24, 2-3

***

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział LIX. O TYM, ŻE WSZELKĄ UFNOŚĆ I NADZIEJĘ NALEŻY POŁOŻYĆ W BOGU


1. Panie, cóż jest moją ufnością w tym życiu, jakaż jest największa moja pociecha wśród tego, co widzę pod słońcem? Czyż nie Ty to jesteś, Panie, Boże mój, którego miłosierdzie jest bez granic? Gdzież było mi dobrze bez Ciebie? Albo kiedyż mogło być źle, gdy Ty byłeś przy mnie?

Wolę być ubogim z Tobą niż bogatym bez Ciebie. Wybieram raczej ziemskie pielgrzymowanie z Tobą niż posiadanie nieba bez Ciebie. Gdzie ty, tam niebo, a gdzie nie ma Ciebie - tam śmierć i piekło. Ciebie pragnę i dlatego nie przestanę do Ciebie wzdychać, wołać i krzyczeć. 

Nikomu nie mogę w pełni zaufać, że w potrzebie przyjdzie mi na pewno z pomocą, tylko Tobie, Boże. Tyś moja nadzieja i ufność Ps 142(141),6, Tyś zawsze niezawodny mój Pocieszyciel.

2. Każdy szuka swego Flp 2,21: Ty pragniesz tylko mojego zbawienia i mojej doskonałości i wszystko mi na dobre obracasz.

A nawet poddając mnie różnym pokusom i trudnościom, wszystko to czynisz dla mojego pożytku Rz 8,20, bo tych, których kochasz, zwykłeś na tysiące sposobów próbować. A w tych próbach nie mniej powinienem Cię kochać i wielbić, jak wówczas, gdy napełniasz mnie niebiańskim ukojeniem.

3. W Tobie więc, Panie Boże, pokładam całą moją nadzieję, w Tobie moja ucieczka, w Tobie składam każde moje cierpienie i mękę, bo wszystko, co dostrzegam poza Tobą, jest nędzne i nietrwałe.

Nie pomogą mi rozliczni przyjaciele, nie zdołają przyjść mi z pomocą możni, nie potrafią udzielić rady czy odpowiedzi mądrzy, nie pocieszą mnie uczone księgi, nie dadzą wolności drogocenne przedmioty, nie zabezpieczy miejsce ukryte ani żadne zacisze, jeżeli Ty sam nie przyjdziesz, nie wspomożesz, nie pokrzepisz, nie pocieszysz, nie pouczysz, nie ubezpieczysz. 

4. Wszystko, co wydaje się prowadzić do pokoju i szczęścia, jest bez Ciebie niczym i nic naprawdę szczęścia nie daje. Bo celem wszelkiego dobra i wzniosłością życia, i głębią mowy Ty jesteś i w Tobie nad wszystko mieć można nadzieję Hbr 6,18, to największa pociecha Twoich sług Ps 141(140),6.

Ku Tobie biegną moje oczy, Tobie ufam, Boże, Ojcze miłosierdzia. Pobłogosław i uświęć moją duszę niebiańskim swoim błogosławieństwem, aby stała się Twoim świętym mieszkaniem, siedzibą Twojej chwały wiekuistej i aby w niej jako w świątyni Twojego bóstwa nie znalazło się nic, co mogłoby urazić oczy Twojego majestatu.

Spójrz na mnie w wielkiej Twojej dobroci i bezmiernej litości i wysłuchaj prośby ubogiego sługi Ps 51(50),3; 69(68),17, dalekiego wygnańca w cienistej krainie śmierci. Broń mnie i zachowaj duszę Twego nędznego sługi Dn 9,17 pośród niebezpieczeństw tego kruchego życia Iz 9,7; 2 Mch 6,25, a z pomocą łaski prowadź mnie drogą pokoju do ojczyzny wiekuistej światłości. Amen.

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

***

ZGODNOŚĆ

Dobry mistrz w takim tylko chórze śpiewać lubi,
Gdzie czuje, że głos własny w harmoniji gubi.

Adam Mickiewicz

***

Swój sukces oceniaj na podstawie tego, z czego musiałeś zrezygnować, aby go osiągnąć.

H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'  

Patron Dnia


św. Elfeg
 
biskup i męczennik

Św. Elfeg urodził się w rodzinie szlacheckiej. Wcześnie zrezygnował z życia światowego i wstąpił do klasztoru. Po kilku latach został pustelnikiem; zamieszkał w nędznej lepiance. W roku 984 przy pomocy św. Dunstena został wybrany biskupem Winchesteru. W roku 1006 został mianowany arcybiskupem Canterbury. W owym czasie Anglię nękały najazdy Duńczyków, którzy grabili i obracali w perzynę kraj, rządzony przez słabego króla Etheelreda. Arcybiskup pałał chęcią poświęcenia się za swój lud i starał się ściągnąć na siebie okrucieństwa pogan. Jego katedra została spalona, a on uwięziony i poddany torturom. Odmówił jednak sprzedaży dóbr kościelnych, aby zapłacić okup. Zginął 19 kwietnia 1012 roku.

jutro: św. Marcela

wczoraj
dziś
jutro