logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je,
a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa" (Łk 9,24)

Tak, w tamtych czasach naprawdę chodziło o życie. Widzimy apostołów, którzy po kolei oddawali swoje życie za Jezusa, ale widzimy też w późniejszych latach ogromną liczbę chrześcijan, którzy umierali, trwając do końca w wierze, choć mogli swoje życie uratować zdradzając Boga.

I choć także dzisiaj tak wielu chrześcijan umiera za wiarę, chcemy wierzyć, że to gdzieś daleko, jakby w innym świecie. W naszej kulturze prawie się to nie zdarza. W zasadzie - ze względu na wiarę - możemy być o swoje życie zupełnie spokojni.

Czy rzeczywiście możemy być spokojni? Jeśli życie traktujemy jedynie jako nasze istnienie na ziemi - to tak. Nie musimy umierać. Ale jeśli nasze życie traktujemy jako całość, jako życie, które nie kończy się ziemską śmiercią - to niekoniecznie. O ile nauka i technika galopuje do przodu, tak że przeciętny człowiek nie może za nimi nadążyć, to moralność ludzka biegnie w zupełnie inną stronę. Cofamy się. Coraz więcej na świecie zła. Coraz mniej wstydzimy się zła. Coraz nachalniej świat proponuje nam grzech pod każdą postacią. Coraz więcej pieniędzy wydajemy na grzech. Coraz bardziej jesteśmy w ten grzech uwikłani. Coraz trudniej się obronić przed grzechem. Coraz młodsi są w ten grzech wprowadzani.

Pewnego dnia okazuje się, że już nie umiemy inaczej żyć. Ale okazuje się też, że życie w grzechu wcale nie jest takie miłe i piękne, jak to na początku nam się wydawało. Że wszystko przestaje mieć sens, a my nie umiemy się z tego podźwignąć.

O życiu niekoniecznie mamy myśleć w cieniu ziemskiej śmierci. Częściej chodzi o sens i wartość samego życia. O nasze człowieczeństwo.

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa". Czasem w dobrej wierze oburzamy się, gdy ktoś powie, że wybierając Boga - coś tracimy. Można się oburzać, bo faktycznie, Bóg zawsze daje stokroć więcej. Ale to "stokroć więcej" to nie jest coś, co czujemy od początku. To nie jest coś, czym zachwycimy ludzi niewierzących, bo i nam samym często jest trudno wybrać Boga naprawdę. Chrześcijanin ma zwykłe, ludzkie pragnienia, marzenia, emocje. To one są poddawane ciągłej próbie. To one są atakowane przez zło tego świata. I przez ludzi, którzy są nam bliscy. To na tych ludzkich emocjach najczęściej się potykamy. Grzech sprawia nam przyjemność. Nie popełnialibyśmy grzechu, gdyby nam nie sprawiał przyjemności. Choćby tylko przez chwilę. Nawet okrutna zemsta daje nam chwilę przyjemności, radości. Dużo częściej jednak szukamy radości i przyjemności dlatego, że mamy ich w życiu mało. Wybierając Boga, z wielu tych ziemskich przyjemności musimy zrezygnować. Musimy ciągle wybierać pomiędzy dobrem i złem, ale też między mniejszym i większym dobrem. Wiele rzeczy odczuwamy jako stratę. Ktoś powiedział, że jeśli chrześcijaninowi zupełnie nie przeszkadza wiara, to powinien się nad swoim chrześcijaństwem dobrze zastanowić.

Jeśli ktoś powie, że nic przez wiarę nie stracił, to może nigdy się nad tym nie zastanawiał. A może za mało Bogu dał. Albo jeszcze nie podjął wysiłku, by być z Bogiem naprawdę. Albo jeszcze nie musiał naprawdę wybierać. Może jeszcze nie chwytał drżącymi rękami długo oczekiwanego dobra, które znów może się wymknąć z rąk. Czasem zbyt szybko źle oceniamy innych tylko dlatego, że pragną zwykłego ludzkiego szczęścia. Ale przecież wszyscy pragniemy ludzkiego szczęścia. Jesteśmy ludźmi. Miejmy odwagę przyznać się do zwykłych, ludzkich uczuć. Oszukiwanie siebie nie prowadzi do zjednoczenia z Bogiem. Przeciwnie. Może nas od Niego oddalić.

Aby iść za Bogiem, trzeba zgodzić się na ludzkie straty. Czasem małe, czasem duże. Nie da się skorzystać z każdego dobra, które może przynieść ludzkie życie. Dobro musimy wybierać. Im większe dobro wybierzemy, tym większym jesteśmy człowiekiem. Po drodze zostawić trzeba nie tylko grzech, ale te wszystkie małe dobra, których może nam być żal, ale które nie są nam konieczne, a mocno opóźniają drogę. Trzeba umieć stracić swoje życie dla Boga, choć strata zawsze boli. Gdy nie umiemy stracić - nigdy z Bogiem nie będziemy naprawdę szczęśliwi. Szczęśliwi z Bogiem są ci, którzy dla Boga zgodzili się coś stracić.

Bogumiła Szewczyk
https://rozwazaniabogumily.wordpress.com
 
***
 
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie”

Życie jest pełne wyborów. Są wybory łatwe, są trudne, są takie, w których w zasadzie wszystko jedno co wybierzemy, bo każdy wariant jest dobry, są takie, w których wydaje się nie ma dobrej opcji. Są takie, w których możemy sobie pozwolić na niewybieranie niczego i czekanie co przyniesie życie.

Ale są i takie decyzje, których nie wolno nam nie podejmować. Bo jeśli takiej decyzji nie podejmiemy – nawet jeśli ona jest trudna, to nasza bierność będzie wybraniem zła, będzie wybraniem śmierci.

Wybierajmy życie.

Agnieszka Ruzikowska
[wielkopostnie: 3.03.]
 
***
 
Bóg pyta:


Dlaczego się ze Mną sprzeczacie? Wszyscy zgrzeszyliście przeciw Mnie - wyrocznia Pana.
Jr 2,29

***

Żaden grzech nie ujdzie bezkarnie, Mdr 1

6. Mądrość jest duchem miłującym ludzi, ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary: ponieważ Bóg świadkiem jego nerek, prawdziwym stróżem jego serca, Tym, który słyszy mowę jego języka.
7. Albowiem Duch Pański wypełnia ziemię, Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy.
8. Zatem się nie ukryje, kto mówi niegodziwie, i nie ominie go karząca sprawiedliwość.
9. Zamysły bezbożnego zostaną zbadane i dojdzie do Pana wieść o jego słowach, dla potępienia jego złych czynów.
10. Czujne bowiem ucho nasłuchuje wszystkiego i pomruk szemrania nie pozostanie w ukryciu.
11. Strzeżcie się więc próżnego szemrania, powściągajcie język od złej mowy: bo i skryte słowo nie jest bez następstwa, a usta kłamliwe zabijają duszę.

***

ODDYCHANIE BOGA
(z perskiego)

Kiedy tchnie, całą przyszłość z piersi swych wyzionie;
Gdy westchnie, całą przeszłość w piersiach swych pochłonie.
Adam Mickiewicz

***

Czytaj między wierszami.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'

Patron Dnia



św. Benedykt Józef Labre
 
żebrak

Św. Benedykt Józef Labre urodził się w Amettes, we Francji, w roku 1748. Otrzymał dobre wychowanie w domu pobożnych rodziców. Od najwcześniejszych lat zadawał sobie surową pokutę nawet za najdrobniejsze przewinienia. Jako dwunastoletni chłopiec zaczął pobierać lekcje łaciny od swojego wuja, księdza; przez cztery lata z zapałem przykładał się do nauki. Potem jednak pobożność wzięła górę nad zamiłowaniem do studiów: porzucił naukę, pozostawiając sobie na dalszą drogę życia tylko Pismo święte, z którym się nigdy nie rozstawał.

W owym czasie zapłonął chęcią wstąpienia do zakonu. Jego wybór padł na trapistów, spotkawszy się z odmową spróbował następnie u kartuzów, wśród których przebywał sześć tygodni, ale i to nie jego powołanie. Również próba życia klasztornego wśród cystersów zakończyła się niepowodzeniem. Zaczął więc pielgrzymować żyjąc z jałmużny i praktykując całkowite ubóstwo. Ostatnie lata spędził w Rzymie, odwiedzając liczne kościoły. Stopniowo zapadał na zdrowiu. W roku 1783 zabrano go do domu miłosierdzia, gdzie 16 kwietnia zmarł. Św. Benedykt jest przykładem wschodniego ascetyzmu; tego żebrzącego pielgrzyma lub wędrownego świętego nazwano ,,szaleńcem Chrystusowym".

jutro: św. Stefana Harding

wczoraj
dziś
jutro