"Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci" (Mt 20,24)
W zasadzie, to apostołowie mieli się o co oburzyć. Bo synowie Zebedeusza wraz z matką podeszli do Jezusa i poprosili o najlepsze dla nich miejsca w Niebie. Tuż obok Jezusa. To prawda, że prosiła o to matka, ale z dalszej rozmowy wyraźnie wynika, że synowie też tego właśnie chcieli. I nie śmiejmy się, że w Niebie w ogóle nie będzie żadnych miejsc, bo tego nie wiemy. Nie chodzi przecież o krzesła. Jezus nie zaprzeczył, mówił jedynie, że decyzja należy do Ojca. Jeśli tych miejsc nie będziemy traktować dosłownie, to przecież sami czujemy, że choć w Niebie będą tylko święci, to święty świętemu nierówny. Tylko ogromny brak pokory może nam podsunąć taką myśl, że najlepsze miejsce ma być nasze. I choć to prawda, że każdemu z nas Bóg napełni nasze naczynia, które przyniesiemy ze sobą, nasze serca, aż po sam czubek, kopiasto, ale nasze naczynia, nasze serca będą różne, małe i duże, bo zależeć będą od życia na ziemi. Od naszej dobroci, miłosierdzia, ofiarności. Szczęśliwy będzie każdy, ale zasługi nie będą równe.
Nikt z nas nie wie, jak to do końca będzie w Niebie, ale teraz nie o to chodzi. Chodzi o sam pomysł. Chodzi o to, że z tym pomysłem wybrali się do Jezusa. Że o to poprosili. Że poczuli się przez chwilę godni takiego rozwiązania. Więc właściwie oburzenie pozostałych apostołów jakoś jest uzasadnione.
Czy do końca uzasadnione? Załóżmy, że Dawid Kubacki przyjdzie do Jezusa i poprosi o Kryształową Kulę na zakończenie sezonu. Czy taka prośba mnie oburzy? Każdy skoczek chciałby wygrać, co więc złego w tej prośbie? Niech inni też proszą, jak chcą. Mnie to nie dotyczy. Ja nie jeżdżę na nartach. Ja nie skaczę, więc im tego nie zazdroszczę.
Czy rzecz nie jest właśnie w tym? Czy oburzenie pozostałych apostołów rzeczywiście wynikało z głupiej, niestosownej prośby matki, która chciałaby dla synów najlepszego miejsca? Czy może bardziej z tego powodu, że to najlepsze miejsce marzyło się także im? Czy nie była to po prostu zwykła zazdrość, jakiś lęk, że Jezus wysłucha matkę i synowie to miejsce dostaną? Nie ma tu znaczenia, co się kryje pod tym pojęciem "miejsce". Chodzi o niewypowiedziane, ale wyraźnie brzmiące słowo "najlepsze". Najlepsze miejsce. I chodzi o ten pomysł i o to oburzenie.
I może Jezus tak właśnie to odebrał, bo zamiast wyjaśnić problem synom Zebedeusza, On zawołał wszystkich apostołów. I wszystkim powiedział tak ważne słowa. "Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym".
Bo jednak w każdym z nas jest ta pokusa, by oczekiwać na nagrodę za wszystko co robimy. Nawet jeśli coś robimy całkowicie za darmo, to przecież należy nam się nagroda za to, że robimy za darmo, nieprawdaż? Tak trudno być całkowicie bezinteresownym. Tak trudno służyć naprawdę. A Jezus właśnie tego od nas oczekuje.
Bogumiła Szewczyk
bog-szew@wp.pl
***
[rozważania wielkopostne do czytań z dnia: 07.03]
Każdy by chciał mieć stanowisko (Mt 20:17-28)
Bóg pyta:
Jezus rzekł: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?
J 8,10
Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?
J 20,15
Człowiek dziwi się Bogu:
Jego uczniowie dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz?
J 4,27
***
Z okazji Dnia Kobiet wszystkim Paniom dedykujemy 'Poemat o dzielnej niewieście', Prz 31:
10. Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.
11. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa;
12. nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia.
13. O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami.
14. Podobnie jak okręt kupiecki żywność sprowadza z daleka.
15. Wstaje, gdy jeszcze jest noc, i żywność rozdziela domowi, a obowiązki - swym dziewczętom.
16. Myśli o roli - kupuje ją: z zarobku swych rąk zasadza winnicę.
17. Przepasuje mocą swe biodra, umacnia swoje ramiona.
18. Już widzi pożytek z swej pracy: jej lampa wśród nocy nie gaśnie.
19. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono.
20. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce.
21. Dla domu nie boi się śniegu, bo cały dom odziany na lata,
22. sporządza sobie okrycia, jej szaty z bisioru i z purpury.
23. W bramie jej mąż szanowany, gdy wśród starszyzny kraju zasiądzie.
24. Płótno wyrabia, sprzedaje, pasy dostarcza kupcowi.
25. Strojem jej siła i godność, do dnia przyszłego się śmieje.
26. Otwiera usta z mądrością, na języku jej miłe nauki.
27. Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa.
28. Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić:
29. Wiele niewiast pilnie pracuje, lecz ty przewyższasz je wszystkie.
30. Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
31. Z owocu jej rąk jej dajcie, niech w bramie chwalą jej czyny.
***
RUCH GŁUPI
Głupiec, jak muł we młynie, związane ma oczy
I ciągle ruszając się, ciągle w miejscu kroczy.
Adam Mickiewicz
***
Zachęcaj swoje dzieci do podejmowania jakichś prac zarobkowych po ukończeniu szesnastego roku życia.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'
Patron Dnia
św. Apoloniusz
męczennik
Po Marku Aureliuszu w roku 180 wstąpił na tron cesarski jego syn Kommod. Mimo swego przewrotnego usposobienia nie był okrutny dla chrześcijan; początek jego panowania przyniósł nawet pewne złagodzenie praw. Wykonawszy wyrok na pewnym niewolniku sędzia wezwał św. Apoloniusza, aby ten wyrzekł się swojej wiary. Św. Apoloniusz odmówił i sprawę oddano pod sąd senatu rzymskiego. Święty napisał wtedy apologię religii chrześcijańskiej, którą wygłosił przed dostojnym zgromadzeniem. Jednak ta wspaniała mowa nie zrobiła na senatorach żadnego wrażenia i św. Apoloniusza skazano dekretem senatu za odmowę wyrzeczenia się wiary. Ścięto go w szóstym roku panowania Kommoda, około roku 185.
jutro: św. Elfega