logo
Sobota, 02 grudnia 2023 r.
imieniny:
Balbiny, Ksawerego, Pauliny, Rafała, Bibiany – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 

Z grzechów lekkich też wypada się spowiadać – jest to rzeczą nader pożyteczną, jak tego uczy Sobór Trydencki. Co prawda grzechy te gładzi skrucha serca, modlitwa, post, jałmużna i słuchanie Mszy Świętej. Trzeba się jednak z nich spowiadać, a to z kilku powodów:

  1. Grzech, który jest lekki w naszych oczach, może być ciężkim w oczach Boga.
  2. W Sakramencie Pokuty dużo łatwiej można za te grzechy otrzymać przebaczenie.
  3. Spowiadanie się z grzechów powszednich pobudza nas do większej czujności.
  4. Uwagi spowiednika mogą się przyczynić do naszej poprawy.
  5. Rozgrzeszenie, które otrzymujemy, doda nam sił, żebyśmy mogli unikać tych grzechów w przyszłości.

św. Jan Maria Vianney, O zadośćuczynieniu, pokucie i umartwieniu

 

***

 

KSIĘGA I, Zachęty pomocne do życia duchowego
Rozdział XXII, O ROZWAŻANIU NĘDZY CZŁOWIEKA

1. Nędzarzem jesteś, skądkolwiek pochodzisz i gdziekolwiek się udajesz, chyba że zwrócisz się ku Bogu. Po cóż się trapisz, że nie wiedzie ci się tak, jak byś chciał i pragnął? Czy istnieje ktoś taki, kto miałby wszystko, czego zapragnie? Ani ja, ani ty, ani nikt inny na ziemi. Nie ma na świecie człowieka, który by nie zaznał cierpienia lub niepokoju, choćby był królem czy papieżem. Któż ma się tu najlepiej? Tylko ten, kto potrafi cierpieć dla Boga.

2. Głupi i słabi mówią: Patrzcie, jak temu się dobrze powodzi! Jaki bogaty, jaki wielki, jaki możny, jaki ważny! Ale spojrzyj od strony ducha, a zobaczysz, że wszystko to przemija i jest niczym 1 Kor 11,30. Jakże to wszystko niepewne i uciążliwe, bo zawsze łączy się z niepokojem i lękiem utraty.

Szczęście nie polega na posiadaniu wielu rzeczy, człowiekowi wystarczy mało. Tak, życie na ziemi jest nędzą. Im bardziej człowiek chciałby być uduchowiony, tym bardziej życie staje mu się gorzkie, bo lepiej rozumie i jaśniej widzi podstawowy błąd ludzkiej natury.

Jeść, pić, czuwać, spać, odpoczywać, pracować i ciągle podlegać koniecznościom życia to przecież jedna wielka nędza i smutek dla człowieka pobożnego, który pragnąłby się wyzwolić i uwolnić od grzechu.

3. Wielkim obciążeniem w życiu człowieka wewnętrznego są potrzeby ciała. Dlatego to Prorok błaga gorąco, aby był od nich wolny: Wyrwij mnie, Panie z więzów moich potrzeb! Ps 25(24),17. Biada tym, którzy nie znają swojej nędzy! Ale jeszcze bardziej biada tym, którzy ukochali to nędzne i kruche życie!

Niektórzy tak są przywiązani do życia (nawet jeśli zaledwie mogą się utrzymać pracą czy jałmużną), że gdyby mogli tu żyć wiecznie, nie dbaliby wcale o Królestwo Boże. 

4. O niemądrzy i niewiernego serca ci, co tak głęboko pogrążyli się w sprawach ziemskich, że nic nie znają oprócz ciała! Rz 8,5. Nieszczęśni, jakże boleśnie w końcu odczują, jak liche i znikome było to, co ukochali.

Święci Pańscy i wszyscy prawdziwi przyjaciele Chrystusa nie szukali przyjemności ani blasków życia, ale z nadzieją i tęsknotą wzdychali do wiekuistej szczęśliwości.

Wznosili się swoim pragnieniem ku temu, co trwałe i niewidzialne, aby miłość do rzeczy widzialnych nie ściągnęła ich w dół. Nie trać ufności, bracie, że osiągniesz jeszcze duchową doskonałość, jeszcze czas, jeszcze pora Hbr 10,35.

5. Czemu odkładasz do jutra postanowienie? Wstań, zacznij od tej chwili, powiedz sobie: Teraz jest czas działania, teraz jest czas walki, teraz jest czas poprawy. Kiedy ci źle, kiedy cierpisz, wtedy właśnie pora zacząć wszystko od nowa.

Trzeba ci będzie przejść przez ogień i wodę, zanim wejdziesz do miejsca ochłody Hbr 10,36. Jeżeli siebie nie przełamiesz, nie pokonasz zła. Jak długo nosimy to kruche ciało, nie możemy być bez grzechu, bez smutku i bólu.

Pragnęlibyśmy odetchnąć od tej naszej nędzy, lecz skoro przez grzech straciliśmy niewinność, zgubiliśmy także prawdziwe szczęście. Musimy więc być cierpliwi i oczekiwać miłosierdzia Bożego, aż minie to, co złe, a co śmiertelne, zmazane będzie z życia Ps 57(56),2; 2 Kor 5,4.

6. O, jak wielka jest słabość ludzka, ta nieustanna skłonność do złego! Dziś spowiadasz się z grzechów, a jutro już popełniasz te same. W tej chwili obiecujesz poprawę, a za godzinę postępujesz tak, jakbyś nic nie obiecywał.

Jedno, co nam zostaje, to wielka pokora, aby nie przypisywać sobie nic wielkiego, skoro jesteśmy tak słabi i tak niestali. A nawet to, co zdobyliśmy z trudem i dzięki łasce, szybko umiemy przez niedbalstwo utracić.

7. Do czego to dojdzie na koniec, kiedy tak wcześnie tracimy żar serca? Biada nam, że tak szybko skłaniamy się do spoczynku, jakbyśmy osiągnęli już pokój i bezpieczeństwo, choć w naszym postępowaniu nie widać jeszcze śladu świętości 1 Tes 5,3. Przydałoby się wrócić na nowo do nowicjatu, by nas znów prowadzono za rękę i zaprawiano do dobrego. Może wówczas byłaby jeszcze nadzieja poprawy i duchowego rozwoju.

 

Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa

 

***

 

Naucz się słuchać. Czasami okazja puka bardzo cicho.
H. Jackson Brown, Jr. Mały poradnik życia

Patron Dnia



bł. Karol de Foucauld
 
prezbiter

Przyszedł na świat 15 września 1858 r. w Strasburgu w arystokratycznej rodzinie, kultywującej tradycje wojskowe. Miał sześć lat, kiedy stracił rodziców i znalazł się pod opieką dziadków. W wieku dojrzewania, pod wpływem lektury filozofów pozytywistycznych, odszedł od wiary i został agnostykiem. Po maturze zgłosił się do Szkoły Wojskowej Saint-Cyr. W szkole oficerskiej zaczął trwonić majątek odziedziczony po rodzinie, prowadząc hulaszcze życie, a w pogoni za przyjemnościami tak bardzo zatracił się duchowo, że – jak to napisał po latach – w tym czasie przypominał bardziej „świnię niż człowieka". Otrzymał przydział do garnizonu w Algierii, ale kiedy podporucznik de Foucauld przybył do 4. Pułku Szwoleżerów Afrykańskich z kochanką u boku, uznano, że splamił honor Francji i wydalono go z wojska za złe prowadzenie się. Powrócił, gdy dowiedział się, że jego pułk został wysłany przeciw rebeliantom do Południowego Oranu.

Zauroczony pięknem Afryki porzucił ostatecznie armię, aby zgłębiać tajniki etnologii oraz języków arabskich. Przebrany za rabina, emigranta z Rosji, pod przybranym nazwiskiem – ze względów bezpieczeństwa – wyruszył na niebezpieczną wyprawę do Maroka. Zdobył w Europie sławę badacza i podróżnika, a Towarzystwo Geograficzne nagrodziło go złotym medalem. Jego jednak zafascynowały gościnność i głęboka religijność wyznawców islamu.

Po powrocie do Francji zaczął chodzić do kościoła i modlić się: „Boże, jeśli istniejesz, daj znak!". W 1886 r., po spotkaniu w Paryżu ks. Huvelina, wyspowiadał się i przyjął Komunię św. Udał się potem na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, podczas której powziął decyzję, że chce żyć tak jak Jezus z Nazaretu.

Czterokrotnie odprawił rekolekcje zamknięte i wstąpił do trapistów. Choć poszukiwał dla siebie „najniższego miejsca", uległ woli przełożonych i skończył teologię oraz przyjął święcenia kapłańskie. Po siedmiu latach uznał jednak, że jest to życie nazbyt ustabilizowane. Przyjął imię brat Karol od Jezusa i zaczął wieść żywot pustelnika. Przywdział białą tunikę z czerwonym sercem zwieńczonym krzyżem, z napisem: „Jezus-Caritas". Został kontemplującym ascetą, przebywającym i pracującym fizycznie wśród ubogich. Cztery lata posługiwał klaryskom w Nazarecie jako ogrodnik, murarz i stolarz. Zamieszkał w Beni-Abees, niedaleko granicy z Marokiem, wśród koczowniczej społeczności Tuaregów na Saharze.

Z głębi pustyni niósł świadectwo o chrześcijaństwie jako religii miłości i braterstwa wobec każdego człowieka, bez względu na rasę czy kolor skóry. Przemierzał pustynię wszerz i wzdłuż, żywiąc się jedynie daktylami oraz mlekiem, zamieszkując w szałasach i ewangelizując poprzez osobisty przykład życia.

jutro: św. Franciszka Ksawerego

wczoraj
dziś
jutro