___________________
14. Niedziela Zwykła, rok C
Zapisane w niebie
„Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,20).
Żeby tak móc podejść do człowieka chorego, niepełnosprawnego, umierającego i powiedzieć "wstań i chodź, żyj". Żeby tak móc z człowieka buchającego złością, wulgarnością, przed którym inni uciekają, wyrzucić złego ducha i zobaczyć jak zmienia się w anioła. Pewnie nikt się nie przyzna do takich marzeń. Ale wcale nie dlatego, że nigdy mu to nie przyszło do głowy. Bo kiedyś jednak każdy o tym choć raz pomyślał, prawda? Albo pomyśli. Nikt się nie przyzna, bo czujemy mocno, że na to trzeba by najpierw zostać świętym. Cuda zawsze będą nam się kojarzyć ze świętością. A do świętości, jakby to powiedzieć, nam jeszcze ciut-ciut brakuje. Takie duże ciut. Przyznać się do pragnienia czynienia cudów, to równoczesne przyznanie się, że myślę o swojej świętości. A to już całkiem głupio. Im dalej nam do świętości, tym głupiej o tym myśleć. A że powinno być na odwrót, to zrozumiemy dużo, dużo później.
"Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi". Czy apostołowie byli święci, że Jezus dał im tę moc? O wszystkich, z wyjątkiem Judasza, mówimy dzisiaj "święty". Ale gdy szli za Jezusem, to różnie z nimi bywało. Pewnie niejeden raz przyszło nam do głowy: "ja bym tak nie zrobił, nie powiedział, nie pomyślał". Świętość ciągle jeszcze kojarzy nam się z doskonałością. Święty to dla nas człowiek doskonały, czego się dotknie, to zrobi dobrze, zawsze mu się uda, zawsze wszystko doskonale wie. Taki nadczłowiek. Wydawałoby się, że każdy pragnie takiej świętości, tymczasem taka świętość skutecznie odstrasza. Nie potrafię i koniec, nawet nie będę próbował. Tymczasem, gdyby Jezus chciał patrzeć jedynie na doskonałość, to zostałby w niebie. Tam wszystko jest doskonałe. A On przyszedł na ziemię, pełną grzechu, pełną bólu. Ci, których wybrał, potykali się co chwila, bo droga chrześcijanina jest trudna. Jest trudna nawet gdy już wszystko rozumiemy. A oni zaczynali od zera, od zrozumienia podstawowych prawd. Każdy z nas dobrze wie, jak daleko jest jeszcze od zrozumienia do życia daną prawdą.
"Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: «Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają»". A Jezus, patrząc na ich radość, jak zwykle skierował myśli na trochę inny poziom: "nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie". Bo w życiu nie o cuda chodzi. To wszystko jest piękne, dobre i potrzebne, bo to jest nasza miłość do ludzi. Ale uzdrowieni za chwilę znów będą chorzy. Każdy człowiek i tak kiedyś umrze. Cuda są na chwilę. Są ważne, bo pokazują potęgę Boga. Ale ważniejsze jest to, co jest na zawsze. Właśnie nasza świętość. W niebie będzie tylko jeden cud: że Bóg jest tak blisko nas. Że jest ciągle z nami. Więc tego właśnie mamy szukać. Jedności z Bogiem. Bo świętość, to nie są cuda, choć Bóg może i tak pokierować naszym życiem. Ale świętość to przebywanie z Jezusem - jak Jego uczniowie - dwadzieścia cztery godziny na dobę. To ciągłe pytanie, szukanie, próbowanie na nowo. To także pomyłki, których natychmiast trzeba się powstydzić i zacząć od nowa. Jezus nie odrzuca za nasze błędy, ani nawet za upadki. Jezus zresztą nigdy nas nie odrzuca. Ale pozwala odejść, gdy nie chcemy już z Nim być. Bo miłość nie może wiązać się z przymusem. Miłość daje nam prawdziwą wolność. Zawsze jednak możemy wrócić.
Godzina w tygodniu to trochę za mało, żeby się uświęcić. Zwiększajmy ten czas z roku na rok, z miesiąca na miesiąc. Najlepszy czas, to dwadzieścia cztery godziny dziennie. Jak Apostołowie. To jest możliwe. To jest możliwe, jeśli spotkania z Bogiem nie potraktujemy jedynie jako modlitwy na kolanach. Jak ciągłe śpiewanie psalmów, litanii, różańca, aż do znudzenia. Apostołowie szli z Jezusem z miasta do miasta, ze wsi do wsi, po górach i dolinach. Zmęczeni, spoceni, brudni. Jedli z Nim posiłki, pomagali ludziom, którzy przychodzili Go słuchać. Tylko od czasu do czasu mieli Go "dla siebie", gdy wreszcie mogli o coś spytać i posłuchać odpowiedzi. Życie ludzkie ma swoje prawa i swoje konieczności. Świętość to nie przekreślanie tych konieczności. To raczej zgoda, by On był zawsze z nami. Wszędzie tam, gdzie jesteśmy, gdzie musimy być, albo być chcemy. Ale to także zgoda, że i my pójdziemy tam, gdzie On chce iść.
„Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał."
*
Garść myśli:
*
Owoce Boże dojrzewają w Bożym sadzie. On zapisuje imiona ludzi w niebie, chociaż pozostają na ziemi nieznani, pozornie nieużyteczni. (ks. Jan Twardowski)
*
Tego tylko od nas żąda, abyśmy wszystko co mamy od Boga, używali na chwałę Boga. (Orygenes)
*
Kto bowiem posiada miłość, otrzyma również inne dary. Kto zaś nie ma miłości, utraci również te dary, o których sądzi, że je posiada. (św. Grzegorz)
*
I nie musimy być doskonali, by nieść Chrystusa. Jezus nie posłał doświadczonych teologów, lecz zwyczajnych uczniów, którzy zaufali Mu do końca. (o. Ryszard Bożek)
Bogumiła Szewczyk
https://rozwazaniabogumily.wordpress.com
***
***
KSIĘGA II, Zachęty do życia wewnętrznego
Rozdział VIII, O POUFNEJ PRZYJAŹNI Z JEZUSEM
1. W obecności Jezusa wszystko zdaje się dobre i nie ma nic trudnego; gdy nie ma Jezusa, wszystko jest trudne. Gdy On nie mówi w głębi nas, na nic wszelka pociecha, kiedy powie tylko słowo, człowiek uczuwa wielkie ukojenie. Czyż Maria Magdalena nie wstała natychmiast z miejsca, gdzie płakała, gdy Marta rzekła jej: Nauczyciel przyszedł i woła cię J 11,28.
O, szczęśliwa godzino, gdy Jezus woła od łez do radości. Jakże jesteś jałowy i zakamieniały bez Jezusa! Jak głupi i pusty, jeżeli pragniesz czegokolwiek prócz Jezusa. Czyż nie większa to utrata, niż gdybyś utracił cały świat?
2. Cóż może ofiarować ci świat oprócz Jezusa? Być poza Jezusem to piekło, obcować z Jezusem raj najpiękniejszy. Gdy Jezus z tobą, żaden wróg ci niestraszny.
Kto znalazł Jezusa, znalazł skarb wielki Syr 6,14, dobro nad dobrami. A kto stracił Jezusa, stracił wiele, więcej niż świat. Nędzarzem jest, kto żyje bez Jezusa, bogaczem - kto z Jezusem.
3. Wielka to sztuka umieć z Jezusem rozmawiać, a utrzymać Go przy sobie to wielka mądrość. Bądź pokorny i pełen pokoju, a Jezus będzie z tobą. Bądź pobożny i cichy, a zostanie z tobą.
Jeżeli będziesz się zwracał ku temu, co zewnętrzne szybko odejdziesz od Jezusa i utracisz Jego łaskę. Ale jeśli odejdziesz i Jego utracisz, dokąd pójdziesz i gdzie znajdziesz przyjaciela? J 6,68-69. Żyć bez przyjaciela nie podołasz, a jeśli Jezus nie będzie ci przyjacielem nad przyjaciółmi, zawsze będziesz smutny i samotny.
Jakże bezrozumnie postępujesz, jeżeli w kimś innym pokładasz ufność i szczęście. Lepiej byłoby mieć cały świat przeciwko sobie niż Jego urazić. Niech więc wśród wszystkich twoich bliskich Jezus będzie szczególnie ukochany.
4. Innych kochajmy ze względu na Jezusa. Jezusa zaś dla Niego samego. Jeden tylko Jezus Chrystus ma być nad wszystko kochany, bo On jeden spośród naszych przyjaciół jest naprawdę dobry i wierny. Dla Niego i w Nim kochaj przyjaciół i nieprzyjaciół i módl się za nich, aby także Go poznali i pokochali.
Nie pragnij nigdy, by cię specjalnie wychwalano i kochano, bo to należy się tylko Bogu, który nie ma sobie równych J 10,6; Mi 7,18. Nie żądaj, aby ktoś tylko tobą miał serce zajęte, ani ty nie zajmuj się żadną inną miłością, ale Jezus niech będzie w tobie, jak i w sercu każdego dobrego człowieka.
5. Bądź czysty i wolny wewnętrznie, nie uwikłany w ziemskie przywiązania. Masz być nagi i nieść do Boga serce czyste, jeżeli chcesz być wolny i poznać, jak słodki jest Pan Ps 34(33),9. Ale z całą pewnością nie osiągniesz tego, jeżeli przedtem nie nawiedzi cię i nie przyciągnie do siebie łaska, abyś wyzbywszy się wszelkiego balastu, mógł sam na sam się z Nim połączyć.
Gdy bowiem łaska Boża zstąpi na człowieka, na wszystko starczy mu siły Flp 4,13, a gdy łaska odejdzie - znowu jest nędzny i słaby, i wystawiony na ciosy.
Ale i wtedy nie powinien rozpaczać ani tracić nadziei, ale trzymać się twardo woli Bożej i wszystko, co się przydarza, znosić na chwałę Jezusa Chrystusa, bo po zimie przychodzi lato, po nocy wraca dzień, po burzy wielka pogoda.
Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'
Patron Dnia
Św. Weronika Giuliani
dziewica
Św. Weronika urodziła się we Włoszech w roku 1660 w zamożnej rodzinie. Była z natury bardzo religijna. Gdy osiągnęła odpowiedni już wiek, ojciec nalegał, aby wyszła za mąż. To tak bardzo zmartwiło dziewczynę, że zachorowała; dopiero wtedy ojciec zdał sobie sprawę ze szczerości jej powołania. Ukończyła wówczas siedemnaście lat, pozwolił jej więc wstąpić do zakonu kapucynek w Citta di Castello. Pozostała tam przez resztę swego życia. Po wstąpieniu do klasztoru miała wizję Jezusa niosącego krzyż. Odczuła w tym momencie ostry ból w okolicy serca. W roku 1693 miała kolejną wizje: ukazał się jej kielich cierpień Chrystusowych; przyjęcie go łączyło się z ogromnym wysiłkiem. Odtąd jej ciało nosiło oznaki cierpień Naszego Pana, które pozostawiły także ślad w jej duszy. W następnym roku na jej głowie pojawił się odcisk korony cierniowej, a w Wielki Piątek 1697 roku piętno pięciu świętych ran. Św. Weronika odznaczała się dużą dozą zdrowego rozsądku, miała w sobie wiele energii. Umarła 9 lipca 1727 roku, zostawiając opis swoich doświadczeń religijnych, zatytułowanych "Pamiętnik męki", który opracowała na życzenie swego spowiednika.
jutro: św. Ulryka