logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. prof. Mariusz Rosik
Rembrandt ułaskawiony, czyli głos w sprawie odpustów
Głos Ojca Pio
 


Rembrandt, malując powrót syna marnotrawnego, w pewien sposób uwiecznił na nim własne doświadczenie. Zdał sobie sprawę, że żaden grzech nie pozostaje bez skutków. Nawet ten wyznany i przebaczony. Tak jest w życiu każdego. Mamy jednak szansę, by duchowe skutki grzechu umniejszać, a nawet całkowicie zniwelować.
 
Obraz Rembrandta Powrót syna marnotrawnego zdobi ściany petersburskiego Ermitażu. Wszyscy dobrze znamy stojącą postać ojca i klęczącego przed nim syna (ojciec z narzuconym na ramiona czerwonym płaszczem, syn z pochyloną głową). Gra światła i cienia została przez artystę wykorzystana tak, aby niemal cała uwaga widza skupiła się na błogosławiących, spoczywających na ramionach syna dłoniach ojca. 
 
Biografowie twierdzą, że Rembrandt, malując powrót marnotrawnego syna, w pewien sposób uwiecznił na nim własne doświadczenie. Jako młody człowiek był butny i przekonany o swoim geniuszu. Żył w zbytku i luksusach. W krótkim czasie zdobył dużą fortunę. Okres powodzenia i pomyślności nie trwał długo. W ciągu siedmiu lat stracił najpierw trójkę dzieci, później zmarła mu żona. Pozostał sam z dziewięciomiesięcznym dzieckiem i związał się na krótko z jego niańką, ale i ten związek bardzo szybko się rozpadł. Artysta popadał w kłopoty finansowe. Najpierw wyprzedał kolekcję swoich obrazów, później sprzedał zdobiące ściany jego domu obrazy innych mistrzów pędzla. W 1658 roku stracił swój dom w Amsterdamie i musiał szukać miejsca w przytułku. Stał się biednym człowiekiem. Można powiedzieć, że malując ten obraz u schyłku swych lat, podjął refleksję nad całym swoim życiem. Odnalazł siebie w historii syna marnotrawnego. 
 
Ale to przecież historia każdego z nas… 
 
Nic nie dzieje się bez przyczyny
 
Rembrandt zdał sobie sprawę, że żaden grzech nie pozostaje bez skutków. Nawet ten wyznany i przebaczony. Tak jest w życiu każdego. Mamy jednak szansę, by duchowe skutki grzechu umniejszać, a nawet całkowicie zniwelować. Jeden ze środków redukowania negatywnych skutków popełnionego zła określany jest słowem, które u jednych budzi dziś skojarzenia z ciemnogrodem i zbuntowanym Lutrem, u innych zaś wzbudza delikatny uśmiech politowania. Chodzi o odpusty. 
 
To prawda, że sformułowania typu "odpust zupełny" czy "cząstkowy" brzmią dziś niczym relikty wyciągnięte z trzynastowiecznych ksiąg. Rzeczywistość, na którą owe terminy wskazują, do reliktów jednak nie należy. Warto więc pokusić się, by o odpustach spróbować mówić językiem zwykłych ludzi, unikając teologicznej mowy rodem sprzed ponad pięciu wieków. O co więc chodzi?
 
Z polskiego na nasze
 
Nie ulegając pokusie ucieczki, spróbujmy zmierzyć się z teologiczną definicją odpustu, którą podaje Katechizm Kościoła Katolickiego: "Odpust jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy zgładzone już co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod pewnymi określonymi warunkami, za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienie ze skarbca zasług Chrystusa i świętych" (KKK 1471). Autorzy Katechizmu dodają, że każdy grzech powoduje "nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń", a to wymaga oczyszczenia albo na ziemi, albo po śmierci.
 
W sposób naturalny rodzi się kilka pytań. Czym jest "kara doczesna"? Czy oznacza to, że istnieje także "kara wieczna"? Na czym ona polega? Co znaczy "grzech zgładzony co do winy"? Czy wina i grzech to nie synonimy? O jakich warunkach uzyskania odpustu mowa? Co to takiego "skarbiec Chrystusa i świętych", zwany niekiedy także "skarbcem Kościoła"? Spróbujmy sprostać tym teologicznym zawiłościom, sięgając po zasygnalizowaną już Jezusową przypowieść.
 
Odpust zupełny dla marnotrawnego syna

Wyobraźmy sobie najpierw, że syn, który roztrwonił swój majątek, nigdy nie zdecydował się na powrót do domu. Do końca życia skazany byłby na brak kontaktu z ojcem. Byłaby to dla niego "kara wieczna". Osoba popełniająca grzech śmiertelny, która nie decyduje się na nawrócenie, potencjalnie naraża się na karę wiecznego oddalenia od Boga. Takiej sytuacji odpusty nie dotyczą.
 
Marnotrawny syn na szczęście postanowił powrócić. Jego odejście z domu i rozrzutne życie postawiło go w trudnej sytuacji. Po pierwsze, stracił cały majątek, którego nie da się już odzyskać. Nawet jeśli w przyszłości udałoby mu się "odpracować" zmarnowane pieniądze, to i tak te otrzymane od ojca nigdy już nie zostałyby odzyskane. Stracił je bezpowrotnie, co jest fizyczną konsekwencją jego złych decyzji. Po drugie, sam siebie "ukarał" przez to, że jego relacja z ojcem została bardzo nadwyrężona. Do jego serca wkradł się nieporządek i brak harmonii. Grzech pozostawił w nim ślady – zniszczył więź z ojcem.
 
1 2  następna
Zobacz także
Fr. Justin
Są tacy, którzy rozpowszechniają przepowiednie pochodzące z rzekomych objawień Matki Bożej. Te przepowiednie są przerażające w swej wymowie. Mówią o rychłym i tragicznym końcu świata oraz o okropnych cierpieniach całych narodów. Czy Kościół oficjalnie wypowiedział się na ten temat?
 
ks. Krzysztof Mierzejewski
Bardzo wielu ludzi przyjmuje sakramenty bezowocnie. Sakrament bardzo często – chociaż sam w sobie jest ważny – nie sprawia żadnych skutków, jeżeli nie przystępujemy do niego w wierze, w Duchu Świętym, jeżeli nie przeżywamy go jako spotkania z Chrystusem, z Jego śmiercią na krzyżu, z Jego zmartwychwstaniem. 
 
ks. Edward Staniek
Zachariasz, ojciec św. Jana Chrzciciela, gdy mu nadano imię, po dziewięciu miesiącach milczenia, odśpiewał hymn. W nim przedstawił zadania, jakie czekają syna oraz odsłonił jedną z tajemnic Jezusa nazywając Go Wschodzącym Słońcem. Oto jego słowa: Jego ludowi dasz poznać zbawienie, przez odpuszczenie grzechów. Dzięki serdecznej litości naszego Boga, z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, by oświecić tych, co w mroku śmierci mieszkają...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS