logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Międlar CM
Rodzina na rozdrożu?
materiał własny
 


Jak pomóc takim parom? Skoro miłość dwojga ludzi jest tak bardzo mocna, że nie są w stanie z siebie zrezygnować.
 
Związek małżeński to jest formą potrójnego przymierza: z Bogiem, kobiety z mężczyzną i mężczyzny z kobietą. Nawet jeżeli tych dwoje się rozejdzie i próbuje ułożyć sobie życie w innym związku to jeszcze pozostaje to pierwsze przymierze z Bogiem. To jest zobowiązanie wobec Boga. Brak jego wypełnienia rodzi winę w człowieku. To nie jest tak, że tych dwoje, którzy za obopólną zgodą ułożyli sobie życie od nowa jest bez winy i jednocześnie zupełnie "fair", bo nie zostało wypełnione pierwsze przymierze. To jest coś co ich obciąża oraz ma charakter permanentny. Kościół wychodzi naprzeciw mówiąc: "Jeśli macie zobowiązanie wobec siebie nawzajem w tym nowym małżeństwie to możecie zostać ze sobą pod warunkiem, że nie będziecie współżyli".
 
Kościół nazywa to białym małżeństwem.
 
Tak. Miłość polega na tym, że człowiek jest w stanie od siebie wymagać i jest gotowy dokonać pewnego daru, którym jest wspomniane białe małżeństwo. Nawet jeśli deklarują sobie miłość, życie zadaje kłam tej deklaracji. Tym niemniej cały czas są to ludzie ochrzczeni, powinni chodzić na Mszę świętą i mogą korzystać z sakramentów, tylko nie dostaną rozgrzeszenia. To jest swoiste przygotowanie na przyszłość, kiedy Pan Bóg da im tę łaskę zdecydowania się na życie w białym małżeństwie, zwykle wtedy kiedy już pożycie ustaje lub w inny sposób Pan Bóg przygotuje dla nich rozwiązanie.
 
W XXVII Niedzielę Zwykłą słyszeliśmy podczas listu episkopatu, że Polska jest na 209. pozycji spośród 222 krajów w dziedzinie przyrostu naturalnego. Jestem przekonany, że jednym z czynników odpowiedzialnych za taki stan rzeczy jest wciąż wzrastający procent niepłodności. Niemal 25 % dorosłych ma z nią problemy. Z jakich przyczyn, według Księdza, ten przyrost jest tak niski?
 
Można pokusić się o pewne uogólnienia. Pierwszą przyczyną jest polityka państwa. Jeśli państwo nie otacza opieką rodziny, zwłaszcza kobiety w ciąży, która zostaje sama na rynku. Ona zazwyczaj tę pracę traci i nie ma pieniędzy, które są podstawą utrzymania powiększonej rodziny. Niestety państwo nie troszczy się o rodzinę, a powinno bo z tej rodziny żyje. Ona "dostarcza" nowych obywateli, którzy dostarczają państwu podatki. Państwo zamiast patrzeć długofalowo  i wspierać politykę prorodziną, z czego osiągnęło by czysty zysk, sięga do kieszeni obecnych podatników. Politycy mają to do siebie, że patrzą krótkofalowo od wyborów do wyborów, żeby w kolejnych zwyciężyć i spiąć budżet, co jest patrzeniem krótkowzrocznym. Drugą przyczyną jest pewien styl życia, który wpływa na niepłodność. Na nią wpływa zwłaszcza: antykoncepcja farmakologiczna, aborcje które przeszła kobieta oraz schorzenia będące wynikiem przeżytych chorób, albo wrodzonym defektem zdrowotnym.
 
Minister Ewa Kopacz twierdzi, że "in vitro jest leczeniem i jest to jedyna z metod, która pozwala zwalczać skutki niepłodności. Jest to ostatnia metoda na to, żeby mieć swoje potomstwo". Wydaje mi się, ze in vitro nic wspólnego nie ma z leczeniem.
 
Jeśliby zapłodnienie in vitro było leczeniem niepłodności, to każda kobieta, która ma potomstwo w wyniku zapłodnienia in vitro powinna być płodna. Jeżeli, jak twierdzi minister Kopacz, terapia in vitro jest leczeniem, to defekt powinien być wyleczony. Tymczasem in vitro to jest tak zwany bajpas niepłodności. Jest to metoda, która sprawia że niepłodne pary mogą mieć dzieci, ale ona ma tyle negatywnych stron, że aż ciężko jest uwierzyć, że ktoś może to wspierać. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że to jest także bardzo specyficzny biznes, ponieważ sprawność metody zapłodnienia in vitro kształtuje się różnie. Niektórzy próbują naciągnąć statystyki i szacują, że wynosi ona około 30 %. Zasadniczo literatura przedmiotu mówi o 15-20% skuteczności. W jakim sensie to jest biznes? Jeżeli klient za coś płaci, a metoda jest zawodna, powinno zwrócić mu się pieniądze. Tymczasem, nawet jeśli procedura in vitro spełznie na niczym, to nie ma żadnego zwrotu gotówki. Dlatego to jest idealny biznes.
 
Przy czym należy pamiętać, że to jest jedna z wielu negatywnych stron tej metody.
 
Tych stron negatywnych jest mnóstwo! Śmierć ludzkich embrionów, rozkład małżeństwa, wystawienie na różnego rodzaju manipulacje tych dzieci, których życie rozpoczyna się od zapłodnienia in vitro.

Nie są poczęte w wyniku aktu małżeńskiego.
 
To znaczy, że od samego początku są traktowane jako rzeczy. Są sprzedawane, odstępowane, zamrażane, wykonywane są na nich manipulacje, są pobierane od nich komórki macierzyste przez co tracą zdrowie lub nawet życie. Tych stron negatywnych jest tyle, że trudno wymienić je w jednym wywiadzie!
 
W zamian za in vitro mamy do zaoferowania naprotechnologię, która jest tańsza, nie posiada etycznych skutków ubocznych, fizjologicznych i skuteczność leczenia jest zdecydowanie wyższa niż proces in vitro. Proszę wytłumaczyć, na czym naprotechnologia polega?
 
Jest to nowa technologia, która została opracowana przez amerykańskiego ginekologa profesora Hilgersa. W odróżnieniu do zapłodnienia in vitro ma sprawność 80 %. Polega na tym, że przy pomocy odpowiednich stymulacji hormonalnych, a czasami przy pomocy leczenia chirurgicznego lekarz stara się usunąć przyczyny niepłodność (zwłaszcza o kobiet). Dzięki temu istnieje możliwość, żeby kobieta poczęła dziecko w wyniku aktu małżeńskiego. Tylko, że naprotechnologia odbiera pieniądze tym, którzy zarabiają na zapłodnieniu in vitro. Istnieje nacisk potężnego lobby związanego z zapłodnieniem in vitro żeby promować ich metodę, mimo iż jest niemoralna i szkodliwa. Jak zauważa profesor Hilgers, naprotechnologia jest odpowiedzią na encyklikę Humanae vitae papieża Pawła VI. Ta technika pojawia się jako forma terapii mająca swoje źródło w motywacji religijnej. W dzisiejszym zlaicyzowanym świecie jest to argument przemawiający przeciwko niej. Jeśliby natomiast państwo wsparło tę metodę to mogłaby osiągnąć bardzo dobre i pożądane skutki. Tylko wielkim problemem jest brak jakiegokolwiek wsparcia tej metody przez państwo. Nie dość, że nie ma żadnego dofinansowania, to oczekiwanie na badania w publicznych placówkach z odpowiednią aparaturą zdrowia trwają nieraz rok, a trzeba zauważyć, że takie badania wykonuje się zazwyczaj kilka razy. Taki stan rzeczy zniechęca z korzystania z naprotechnologii. Poza tym wymaga ona dobrego rozeznania, badań, analiz medycznych. W tym leczeniu potrzeba większej cierpliwości.
 
Czy w każdym szpitalu wojewódzkim można korzystać z tej metody?
 
Nie można. Jest tylko kilka ośrodków naprotechnologii, m.in. w Białymstoku. W Krakowie jest dwóch lekarzy-naprotechnologów. Tylko, że ta metoda jest o wiele bardziej mozolna niż zapłodnienie in vitro.
 
W Kościele jest podejmowanych wiele różnych tematów jak kremacja ciał, niedawno słyszeliśmy list o rodzinie. Dlaczego episkopat nie pisze o sprawie niepłodności i możliwościach leczenia? Wydaje mi się, że duszpasterstw o ds. rodzin powinno obudzić się z letargu i zacząć podejmować konkretne tamaty.
 
Myślę, że listy pasterskie mogą zagaić o problemie, ale to nie jest ich przedmiot. Oczywiście, jest pewna świadomość społeczna, którą trzeba kształtować  takimi środkami jak list. Ale z drugiej strony należy pamiętać, że Kościół jest pewnym stróże i pasterze. Opowiada się za moralną naprotechnologią, a sprzeciwia się niemoralnemu in vitro. Ale t nie jest kwestia duszpasterska, ani to nie jest kwestia księży. To jest kwestia polityki zdrowotnej państwa. Jeśli państwo będzie udawało, że naprotechnologii nie ma i będzie ją traktowało po macoszemu i będzie starało się w imię poprawności politycznej promować zapłodnienie in vitro, o jest bardzo trudno zwykłemu człowiekowi stanąć wobec giganta jakim jest państwo. 
 
Zobacz także
Małgorzata Nowotka
Jeśli zrzekniemy się wychowywania znajdujących się pod naszą opieką dzieci, to wtedy dzieci – osoby niedojrzałe, będące dopiero u początku długiego procesu dorastania i dojrzewania – będą „wychowywać” nas. Czasami już to robią, a skutki tego negatywnego zjawiska są widoczne w nagłaśnianym publicznie kryzysie rodziny, w kulcie wiecznej młodości, we współczesnym konsumpcyjnym i hedonistycznym stylu życia. A „wieczne dzieci” nie mogą stworzyć dojrzałych, silnych i odpowiedzialnych – za ludzi i świat – społeczeństw. 
 
Aneta Pisarczyk

Jak pielęgnować małżeńskie więzi po wyprowadzce dzieci z rodzinnego domu? Czy syndrom pustego gniazda naprawdę istnieje? Jak odnaleźć się w domu bez dzieci? I w jaki sposób odzyskać coś, co być może przez długie lata było zaniedbywane? Zachęcam do refleksji nad tym, jak rozwijać małżeńską więź w kwiecie wieku, otwierając się na współmałżonka i wzmacniając jakość wzajemnej relacji.

 
Rafał Sulikowski
Biografię świętej Siostry Faustyny zna każdy interesujący się miłosierdziem Boga. Jej życie zewnętrzne było typowe - takie, jak każdej dziewczyny, a potem kobiety w okresie międzywojennym w Polsce. Ciężka praca, wyłącznie fizyczna, bieda, choroby. Przeszkody zewnętrzne w realizacji swego celu, jakim było powołanie duchowe.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS