logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Opaliński
Równanie z wieloma niewiadomymi
Wieczernik
 


Równanie z wieloma niewiadomymi

W naszym równaniu z wieloma niewiadomymi musimy wziąć pod uwagę jeszcze dwie stałe: prawdę i dobro. Nie ma wolności tam, gdzie nie ma prawdy. Gdy ktoś każe mi wybierać między dwiema rzeczami i nie poinformuje mnie zgodnie z prawdą o ich zaletach czy wadach, słusznie mogę czuć się oszukany czy zmanipulowa­ny. Kupowanie kota w worku trudno nazwać przejawem wolności. Nie ma prawdy - nie ma wolności. Kto nie uznaje prawdy - nie jest wolny. Żyje w złudzeniach. To tylko je­den, bardzo zdroworozsądkowy przykład realizacji Jezusowych słów „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Jak to się ma do naszej sytuacji z modlitwą o czyjeś na­wrócenie? Jeśli powołaniem człowieka jest bycie blisko Boga (czyli świętość), to modlitwa o jego nawrócenie będzie zgodna z prawdą o nim samym, o jego celu, a jego samorealizacji, czyli będzie służyła jego wolności. Im dalej będzie prawdy o sobie, tym mniej będzie wolny. Nawrócenie, które będzie przybliżać go do prawdy o sobie, będzie więc służyło jego wolności.

Prawda jest związana z dobrem
 
Realizacja prawdy o sobie jest dla człowieka dobrem. Tylko w ten sposób może się w pełni rozwinąć. Zbliżając się do prawdy, człowiek staje się coraz lepszy, bo staje się coraz bardziej podobny do swojego pierwowzoru. Rozwija się. Modląc się o czyjeś nawrócenie, działamy więc dla jego dobra. Jest jednak jedna uwaga: często modląc się o czyjeś nawrócenie modlimy się o taki jego przebieg i skutki, jakie my sobie wyobrażamy. Chcemy, by się nawrócił „po naszemu”. Jesteśmy jednak omylni, nie wiemy wszystkiego o tym człowieku i często kierujemy się swoim egoizmem, więc to nasze wyobrażenie niekoniecznie jest zgodne z powołaniem tego człowieka, z prawdą o nim i z jego dobrem. On powinien się nawracać „po swojemu”, a może bardziej - „po Bożemu”, bo tylko Bóg zna prawdę o nim i tylko On wie, co naprawdę jest dla tego człowieka dobre. Dlatego mogę (i powinienem) modlić się o nawrócenie tych, na których mi zależy, ale czas i sposób i sposób realizacji tej modlitwy muszę zostawić jego Stwórcy.

Weźmy na przykład taką historię: Kasia przychodzi do domu zapłakana. „Mamo, ten Piotr jest taki przystojny, taki mądry i męski, tak bym chciała z nim chodzić, ale on mó­wi, że jest kompletnym ateistą”... „Nie martw się, Bóg obiecał, że da nam wszystko, o co go będziemy z wiarą prosić, więc jak będziemy się we dwie modlić, to na pewno się nawróci. Prze­cież skoro nawrócenie nie jest złe, to i samemu Pa­nu Bogu zależy na nawróceniu Piotra, nie? Uszy do góry!”. Zaczęły się więc wytrwale modlić. Minęło kil­ka miesięcy. Kasia poweselała. Piotr zaczął chodzić do kościoła; ba, nawet stał się aktywnym uczestni­kiem katechez. Aż w końcu bomba wybuchła. Kasia znów pojawiła się w domu roztrzęsiona. „Mamo, przemodliłyśmy! - woła od progu. - On... on idzie... do seminariuuuuuuuum!!!”.

Nie jedna, ale trzy wolności

"Kiedy coś jest zabawne, poszukaj w tym ukrytej prawdy” - mawiał George Bernard Shaw. Również ta historyjka doskonale nadaje się do pod­sumowania naszych rozważań o modlitwie i wolnoś­ci. Pokazuje nam bowiem, że modląc się o czyjeś nawrócenie, muszę wziąć pod uwagę nie jedną, ale trzy wolności. Pierwszą - własną. Skoro bowiem je­s­tem wolny, to wolno mi modlić się o czyjeś na­wrócenie. Druga wolność, którą muszę wziąć pod uwagę, to wolność tego, za którego się modlę. Właś­ciwie ją rozumiejąc nie będę pytał tylko o to, czy on chce, czy też nie chce się nawrócić, ale będę pamię­tał, że zrealizuje on swoją wolność wtedy, kiedy bę­dzie działał dla własnego dobra zgodnie z poznaną prawdą. Trzecia wolność, o której muszę pamiętać, to także wolność Tego, do Kogo się modlę - Boga, a więc muszę być gotowym na to, że może On chcieć „nawrócić” tego człowieka niezupełnie tak, jak ja to sobie wyobrażam i niekoniecznie wtedy, kiedy ja tego chcę. I nie będzie w tym nic złego - w końcu modląc się za kogoś, powinienem chcieć jego dobra, a nie mojego. Inaczej będzie to nie mod­litwa za kogoś, ale próba manipulacji. A wtedy trud­no mówić o wolności.

ks. Tomasz Opaliński

 
Zobacz także
Dorota Wójtowicz
Była prawdopodobnie jedną z najbardziej porzuconych i samotnych kobiet, których historie przywołują księgi Starego Testamentu. Aż siedem razy wchodziła w relację z mężczyzną. W każdym z nich widziała tego, którego chciałaby kochać. Każdy z nich był dla niej tym, na którego czekała całe życie, aby następnie założyć rodzinę, by w ten sposób służyć Bogu. Historia za każdym razem kończyła się tak samo – śmiercią w noc poślubną. 
 
Fr. Justin
Spotykamy nierzadko w naszych parafiach ochrzczonych, którzy - jak można sądzić - są ludźmi niewierzącymi. Czy można udzielać sakramentu (np. przy zawieraniu małżeństwa) ludziom niewierzącym?
 
Zbigniew Kubacki SJ
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wielu teologów katolickich na tytułowe pytanie odpowiedziałoby jednoznacznie: Chrześcijanie nie potrzebują innych religii. Czyż nie wierzymy, że w Jezusie Chrystusie Bóg objawił się ludzkości w sposób pełny i ostateczny? Czyż nie wierzymy, że od czasów przyjścia Chrystusa na ziemię chrześcijaństwo jest jedyną zbawczą i chcianą przez Boga religią?  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS