To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Jan Paweł II mówił w Rzeszowie w 1991 r. podczas IV pielgrzymki do Polski: "Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie jest zawarte wzywanie imienia Pańskiego". Z drugiej jednak strony mamy przykazanie Boże, które ostrzega: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno". Można więc wzywać imienia Bożego, w tym imienia "Jezus", w sposób niewłaściwy, a nawet szkodliwy.