logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Michał Bondyra
Różaniec wypożyczam, czyli dziesiątka na 'dożywocie'
Przewodnik Katolicki
 


Kiedy ruszała z wielką pompą - były reklamy chodzące, plakaty, wizytówki, a nawet krótki film reklamowy na DVD - część ludzi pukała się w czoło, adresaci - uczniowie połknęli jednak bakcyla. Dziś, choć zakrojonej na szeroką skalę promocji ta nietypowa wypożyczalnia już nie ma, niezmienny pozostał wypożyczany sprzęt – różańce, popyt i godziny otwarcia.
 
Po siedmiu latach, od kiedy ruszyła akcja w dwóch bytomskich liceach nr I i nr IV, na pierwszy rzut oka nie widać niczego, co miałoby reklamować tę nietypową wypożyczalnię. – Po tym wielkim boomie nastąpiło wyciszenie, co nie znaczy, że nie promujemy idei wypożyczalni w ogóle. Co roku mamy Dzień Różańca w naszych szkołach, poza tym przy okazji jasełek na Boże Narodzenie w tzw. bloczku reklamowym emitujemy film zachęcający do wypożyczenia różańca – mówi pomysłodawca i właściciel wypożyczalni w jednym – Adam Maniura, katecheta I i IV LO w Bytomiu.
 
Szur, szur, szur... wypożycz Różaniec!

Sam film, jak zresztą całe przedsięwzięcie, jest bardzo nietypowy. Rozpoczyna się scenką, w której zaniepokojona szuraniem czegoś w bagażniku samochodu kobieta sprawdza, co to jest, wyjmując różaniec. Później dwóch szkolnych harpagonów w swoich kanapkach odkrywa wiercące się nerwowo paciorki. Całość wieńczy napis: „I Ty możesz wypożyczyć różaniec”. Ten spot reklamowy był tylko jednym z elementów szalonego, mogłoby się wydawać, przedsięwzięcia katechety. – Pamiętam, jak wtedy chłopcy chodzili oblepieni kartonowymi reklamami z dwóch stron, z hasłami np.: „To Twoja szansa - moja i Twoja nadzieja to Chrystus”, „Zmów Różaniec i poczuj Jego obecność w swoim sercu”. Były plakaty-reklamy: „Uwaga! Oferta last minute - szybciej do nieba dzięki modlitwie różańcowej", ale i wizytówki: „Chcesz dostać plusa w niebie - nie zmarnuj swej szansy - odmawiaj Różaniec". Młodzież wykonała też z masy gazet olbrzymi różaniec oplatający korytarzami całą szkołę – wspomina początki Maniura.

Każdej akcji, zanim jednak zostanie rozpropagowana, musi przyświecać pomysł. Najlepiej świeży, nietuzinkowy, zaskakujący – a więc po prostu noszący nazwę: „wypożyczalnia różańców”. – Pamiętam, że chciałem jakoś zareklamować różaniec, a że właśnie w mojej dzielnicy otwarto wypożyczalnie kaset wideo, to pomyślałem, czemu by nie spróbować z wypożyczalnią różańców. Gdy zainteresują się pomysłem o wypożyczeniu – myślałem - to może też zainteresują się tym, co się z nim wiąże – całą medytacją różańca. Wypożyczalnia miała być środkiem zmierzającym do istoty tej modlitwy, czyli do zbliżenia się do Pana Boga – odsłania kulisy narodzin nietypowej wypożyczalni jej pomysłodawca.
 
„Kupili” uczniowie, „kupił” i Kościół

Pomysł na różaniec „kupili” główni adresaci – uczniowie. – O pozytywne przyjęcie idei wśród młodzieży byłem spokojny, bo wiem, że jest ona otwarta na nowości, a do tego umie docenić coś naprawdę dobrego – przekonuje Jacek Błasiak, wicedyrektor I LO w Bytomiu. – Ten pomysł łamie konwenanse i przez to jest ciekawy – dodaje. Myśleli tak zapewne też uczniowie obu szkół średnich, którzy w liczbie 400 osób stanowili stałą klientelę wypożyczalni. – Jedna trzecia wszystkich uczniów zaangażowanych w mój projekt to naprawdę dużo. Dodam tylko, że w przeciągu tych siedmiu lat na zawsze pożyczyło ode mnie różańce blisko trzy tysiące osób i to także spoza szkoły – mówi z dumą katecheta.

Obawy dotyczyły jednak akceptacji dorosłych. W przypadku Adama Maniury – głównie władz kościelnych. – Opinia hierarchów Kościoła była dla mnie kluczowa. Gdyby była negatywna, przeprosiłbym wszystkich przed kamerą i powiedziałbym, że się pomyliłem. Ale gdy w 2002 roku Jan Paweł II ogłosił Rok Różańca, a potem, gdy dowiedziawszy się o naszej akcji, przesłał przez kard. Dziwisza specjalne błogosławieństwo, w którym pada zdanie o promocji Różańca wśród młodych, byłem szczęśliwy i wiedziałem, że muszę działać dalej. Potem całe dzieło pobłogosławił opiekun katechetów bp Gerard Kusz. Naciągnąłem go zresztą na ufundowanie stu różańców. Dzieciaków ujęło za serce to wsparcie ks. biskupa… – tłumaczy. Obawy dyrekcji związane były z osobami spoza szkoły. – Choć dla niektórych forma była bardzo zaskakująca, reakcja była dobra, jednoznacznie negatywnych ocen nie było, może jakieś pojedyncze telefony. Ale wynikało to bardziej z niezrozumienia idei – mówi wicedyrektor Błasiak.
 
W metalowej puszce pod atrapą granatu

Wypożyczalnia różańców Maniury nie ma stałego miejsca, jest tam, gdzie jej pomysłodawca. – By pomieścić wszystkie różańce, pani Ela z bufetu odstąpiła mi dużą metalową puszkę po lizakach, na której umieściłem atrapę granatu. Dla odstraszenia intruzów – przyznaje ze śmiechem. Wypożyczyć różaniec można przez całą dobę. Wystarczy na specjalnej liście wpisać swoje imię i nazwisko, numer telefonu, datę pobrania oraz czas, na jaki się go wypożycza. Czas, ale i inne reguły, określa specjalny regulamin wypożyczalni. – Pomogło mi go ułożyć dwóch chłopaków – Adrian Jędrzejek i Bartosz Pietraszek. Przewiduje on cztery możliwości wypożyczenia; na jeden dzień – w zamian za odmówienie jednej „zdrowaśki” o to, by młodzież modliła się na różańcu, na tydzień w zamian za odmówienie jednej dziesiątki w tejże intencji, na miesiąc – dowolnej tajemnicy. Jest też wersja hard, z której skorzystało już 2 tys. osób. Zakłada ona pożyczkę na całe życie w zamian za odmawianie jednej dziesiątki różańca aż do śmierci w dowolnie wybranej intencji – wyjaśnia katecheta. A co, gdy ktoś złamie zasady regulaminu? – Nieodmówienie Różańca to nie grzech. Chodzi o to, by chciało się coś robić. Jak ktoś załapie temat, to potem nim żyje. Mateusz, dziś student, zaczął od wersji jednodniowej, spodobało mu się, podpisał umowę i skończył na wersji hard. Niedawno, gdy go spotkałem, mówił mi, że choć inne modlitwy u niego czasem kuleją, o tej dziesiątce zawsze pamięta. Choć nie ma kar, to gdy spisujemy umowę, a ona upływa, odnajduję tego, kto pożyczył różaniec, i mówię, by oddał mi go, bo chcę go pożyczyć dalej, bo ludzie czekają. Oczywiście to chwyt marketingowy, bo różańców jest więcej niż pożyczających – przyznaje ze śmiechem Maniura.
 
Białe kruki i rakotwórcze „Made in China”

Różańców jest faktycznie sporo. Ich różnorodność też jest ogromna. Jak w przypadku książek, tak i tu są białe kruki. Adam Maniura rozkłada pokaźną kolekcję na stole w korytarzu bytomskiego liceum i biorąc do ręki co rusz nowy różaniec, zaczyna opowieść: – Na początku wielkim hitem były pięciokolorowe różańce misyjne, których miałem kilkaset sztuk. Wielką popularnością cieszyły się różańce w postaci kart bankomatowych, które przez okrągły rok w ilości 50 sztuk miesięcznie wysyłał mi jeden pan z Zielonej Góry. Były one na tyle wygodne, że mogłem je wysyłać pocztą – mówi katecheta. Białych kruków było i jest jednak więcej; wśród nich m.in. „dziesiątki” rodem z Asyżu czy unikatowe - papieskie.

– Gratką był też autentyczny różaniec od sióstr albertynek czy ten od znajomego księdza, kapelana nazaretanek, na którym zmarły już kapłan modlił się od 1938 roku… Do promocji wypożyczalni wykorzystaliśmy, jak je nazywam, „rakotwórcze” – kończy, pokazując niebieskie plastikowe z napisem „Made in China”.

Różańce wędrują do metalowej puszki. Zaraz przerwa i znów ktoś podejdzie, by wypożyczyć jeden z nich, może na dzień, a może na „dożywocie” – wersję hard. Po siedmiu latach działalności wypożyczalni można powiedzieć, że jej funkcjonowanie każdego czegoś uczy: – Mnie tego, że mamy odważną młodzież, która mimo nagonki na chrześcijan w Polsce potrafi pokazać, w co wierzy, iść pod prąd – mówi Adam Maniura. – Pokazuje, że trzeba być bezkompromisowym i niekoniunkturalnym, odważnie postawić na coś, co wartościowe, i nie bać się swoich pomysłów – dorzuca wicedyrektor Błasiak. A młodzież? Chyba tego, że nie są sami, że takich jak oni jest więcej...

Michał Bondyra