logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Rozważania o lękach
Mateusz.pl
 


Doświadczenie lęku kryterium autentyczności wiary
 
Rodzi się jednak pytanie: skąd wziąć tyle siły wewnętrznej, aby oprzeć się tyranii budzących się w nas lęków, by w sytuacji zagrożenia świadomie i z wolnością kierować swoimi odruchami, decyzjami, czynami?
 
Problemu naszych lęków nie rozwiążemy odwołując się tylko do ograniczonych i zawsze zawodnych ludzkich możliwości. Może już nawet doświadczaliśmy, że w lęku nie zawsze wystarczy wziąć się w garść. Nieraz chcielibyśmy to uczynić, ale odczucie zagrożenia okazuje się silniejsze. Problem lęku rozwiązuje się dopiero wówczas, kiedy z wielkim zaufaniem powierzymy nasze życie Temu, który ma moc je nam dać i ma moc je odebrać (por. J 10, 18). Na lęk trzeba nam patrzeć nie tylko z punktu widzenia psychologicznego, ale przede wszystkim pod kątem duchowym. Każdy lęk jest straszliwym kuszeniem Złego, który pragnie odizolować nas od Boga i bliźnich, zamknąć nas w sobie i rzucić w rozpacz. Sedno zaś rozpaczy stanowi grzech niewiary w moc Boga nad całym światem i nad każdym pojedynczym człowiekiem.
 
Doświadczenie zagrożenia i lęku jest dla człowieka kryterium autentyczności jego wiary; to właśnie chwile lęku objawiają najpełniej, na kim lub na czym to życie się opiera. Lęk demaskuje powierzchowność wielu naszych przekonań o sobie, wielu naszych deklaracji składanych Bogu i ludziom. Lęk wystawia człowieka na próbę — próbę autentyczną i niebezpieczną. Człowiek zwycięży w niej tylko w wypadku, gdy już w czasie walki uzyska dopływ nowych sił. Gdyby próbował walczyć jedynie z potencjałem, z którym wszedł w bój, musiałby — na długą metę przegrać. (...) Nie przeprowadziłby bowiem potyczki zwycięsko, gdyby ją chciał kontynuować w ciasnym zakątku, w którym został napadnięty; w zakątku małych upodobań, wygodnictwa, zamkniętego w sobie samolubstwa. Człowiek musi rosnąć w czasie pokusy, musi sam narzucić pokusie pole walki, a tym polem muszą być horyzonty wieczności (K. Rahner).
 
Tak więc podstawową terapią na wszystkie nasze lęki, te zwyczajne, codzienne, które towarzyszą każdemu człowiekowi, jak i te większe, których źródłem są nerwicowe postawy wobec życia, jest pełne otwarcie się na Boga i Jego miłość: Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka (...) nie ulęknie się strachu nocnego — nie będzie żył w lęku (Ps 91, 1. 5).
 
Ostatecznie u źródeł wszystkich lęków leży nasza niewiara, próba budowania bezpieczeństwa na ludzkich tylko możliwościach, które są zawsze ograniczone i zawodne; ujawnia się to zwłaszcza we wszystkich sytuacjach granicznych człowieka: w chorobie, niepowodzeniach życiowych, rozczarowaniu ludźmi a zwłaszcza w zagrożeniu ostatecznym — w zagrożeniu śmiercią. Jezus uświadamia to Piotrowi, który krocząc po jeziorze na widok silnego wiatru uląkł się i (...) zaczął tonąć (...) Czemu zwątpiłeś, małej wiary? — pyta Jezus Piotra (Mt 14, 30–31). Pogrążanie się we własnym lęku płynie zawsze z wpatrywania się w samo zagrożenie i swoje ograniczone ludzkie siły, a nie w Jezusa, który wzywa nas do siebie: Przyjdź i sam daje moc kroczenia po wzburzonych falach (Mt 14, 29).
 
Doświadczenie lęku stawia zawsze przed człowiekiem wyzwanie do przekraczania siebie samego, do wyjścia z tego wszystkiego, na czym było oparte dotychczasowe życie, by móc odnaleźć fundament, który nie runie także wówczas, gdy walić się będą ludzkie zabezpieczenia. Doświadczenie lęku wzywa do spojrzenia na swoje życie z ewangelicznym realizmem: Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? (Mt 6, 27).
 
Sytuacje lękowe, które doprowadzają nas do większego zagubienia i rozpaczy, mogą jednocześnie stać się trudnym darem dla wzrostu wiary. Co zwycięży, o tym decyduje ludzkie serce, które, albo coraz bardziej zamyka się w buncie przeciwko konieczności nieustannego umierania, albo też zgadzając się na umieranie, otwiera się na horyzont wieczności — na obietnicę życia nieśmiertelnego. I tak, pragnienie życia w wolności wobec własnych lęków (nierealne jest natomiast pragnienie życia bez lęków) prowadzi nas do wiary w życie wieczne, w rzeczywistą obecność i w działanie Boga w naszym życiu. Uleganie lękowi, ucieczka przed nim — niezależnie od tego czy jest ona jawna, czy też dobrze zamaskowana — jest znakiem zamknięcia się w doczesności i znakiem naszej niewiary w Opatrzność Bożą; jest znakiem szukania bezpieczeństwa tam, gdzie nie możemy go odnaleźć — w sobie samym.

Jezus pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił
 
Wzywając swoich uczniów do odważnego stawiania czoła lękom, sam Jezus musi się również z nimi zmagać, ponieważ był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu (Hbr 2, 17). Podobny był do nas również w naszym zmaganiu się z zagrożeniem i lękiem.
 
Modlitwa Jezusa w Getsemani jest jakby punktem kulminacyjnym Jego walki z wszystkim, co w sposób naturalny uderzało w Jego ludzkie życie. Św. Łukasz pisze: Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię (Łk 22, 44). Gęste krople krwi to uzewnętrznienie straszliwej trwogi Jezusa, którą przeżywał przed okrutną męką i śmiercią krzyżową. I w tym właśnie doświadczeniu wewnętrznej trwogi aż do krwawego potu Jezus staje się bardzo ludzki i przez to bardzo nam bliski.

W trwodze Jezusa są obecne lęki wszystkich ludzi. On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści (Iz 53, 4) — mówi Izajasz. Lęk jest wielkim cierpieniem i wielką boleścią człowieka, nie mniejszą niż cierpienie fizyczne. Parafrazując słowa Proroka możemy powiedzieć: On dźwigał wszystkie nasze lęki.
 
Zobacz także
kl. Paweł Szlezinger SCJ
W życiu duchowym może pojawić się pokusa przedkładania pracy czy nawet podejmowania uczynków miłosierdzia nad modlitwę. Człowiek pragnie widzieć i cieszyć się owocami swojej pracy, stąd nie raz popada w nadmierny aktywizm. Przy wielkim zapracowaniu łatwo zapomnieć, że w pierwszej kolejności należy przyjść na audiencję do Kogoś, od kogo zależy wszystko. Tragizm naszego chrześcijańskiego aktywizmu polega na tym, że czynności rzeczywiście nas zaduszają. 
 
Danuta Piekarz

Księgą Nowego Testamentu, która najszerzej zajmuje się kwestią prześladowania wiernych, jest niewątpliwie Apokalipsa św. Jana. Wbrew pozorom (i utartym opiniom) celem tej księgi nie jest straszenie czytelników straszliwymi wizjami, ani zniechęcanie ich niezrozumiałymi symbolami. Apokalipsa to księga nadziei; ma dawać otuchę wiernym, którzy doświadczają ucisku i zdaje się im, że Bóg o nich zapomniał, że bieg historii jakby dawno zatracił swój sens, zdany na łaskę szaleńców dzierżących władzę.

 
kl. Valery Pupkevich SCJ

Choroba i cierpienie często niepokoją każdego człowieka. Doświadcza on wówczas swojej niemocy, ograniczeń lub słabości. Bardzo często choroba prowadzi do rozpaczy, zamknięcia się w sobie, a nawet buntu przeciw Bogu. Choroba przeżywana z wiarą prowadzi natomiast do rozeznania tego, co w życiu jest nieistotne, co oddala od Pana Boga, i pomaga zwrócić się ku temu, co pobudza do szukania. Chrystus daje ludziom lekarstwo i pomoc w cierpieniu. Takim lekarstwem jest sakrament namaszczenia chorych.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS