logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Strategia: uderz w pasterza!
Miesięcznik W drodze
 


Dziennikarze kierujący się strategią uderz w pasterza chętnie stroją się w piórka przyjaciół Kościoła i nie szczędzą biskupom „dobrych” rad. Podobnie jak kiedyś przeciwstawiali „ciasnego” i „reakcyjnego” prymasa Wyszyńskiego dobremu papieżowi Janowi XXIII, tak dzisiaj różne złe rzeczy wypisują o polskich biskupach, których nie obchodzi przykład wspaniałego papieża Franciszka.
 
Strategia wciąż ta sama 
 
Najpierw przytoczę fragment pewnej wypowiedzi, a dopiero potem podam jej autora:
 
„Utarł się już zwyczaj udzielania hierarchii kościelnej publicznych admonicji, karcenia i ostrzeżeń. Prasa, jeśli pisze o sprawach hierarchii, duchowieństwa, Kościoła i religii katolickiej, to tylko w sposób obrażający. Katolicy polscy są świadkami, jak autorytety kościelne w Polsce są stale obrażane, chociaż w oczach katolików biskupi i kapłani mają swoją pozycję religijną, są autorytetami religijno-społecznymi, są pasterzami ich dusz, nauczycielami prawdy ewangelicznej i zasad moralnych. Najdrobniejsze przekroczenie przedstawiciela duchowieństwa wyrasta z pomocą uległej prasy do wymiarów wielkiego skandalu, o którym pisze się bezkarnie nawet wtedy, gdy śledztwo czy wyrok sądowy nie potwierdzają zarzutów”.
 
Czytając powyższy tekst, można odnieść wrażenie, że napisał go ktoś w ostatnich dniach, oburzony medialną nagonką na któregoś z polskich hierarchów. W rzeczywistości jest to wypowiedź sprzed ponad pół wieku i pochodzi z napisanego 15 kwietnia 1959 roku listu Episkopatu Polski do rządu PRL. List ten opublikował Peter Raina w swojej monografii Kardynał Wyszyński.
 
Okazuje się, że struktura działań mających na celu zniszczenie albo przynajmniej osłabienie Kościoła jest od wieków taka sama. Już w starożytności prześladowania Kościoła były kierowane przede wszystkim przeciwko biskupom oraz innym duchownym. Ludzie nieżyczliwi Kościołowi szybko bowiem zauważyli, że duchowieństwo stanowi poniekąd jego układ nerwowy, toteż uderzenie w biskupów oraz w bardziej aktywnych księży będzie osłabiać cały Kościół – zgodnie z przytoczonym w proroctwie Zachariasza przysłowiem: „Uderz w pasterza, a rozproszą się owce”.

Kim w Kościele jest biskup?
 
Przypomnijmy, kim w Kościele jest biskup. Soborowy dekret o pasterskich zadaniach biskupów od razu we wstępie stwierdza, że: „biskupi, ustanowieni przez Ducha Świętego, zajmują miejsce Apostołów jako pasterze dusz, otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa, wiecznego Pasterza. Chrystus bowiem dał Apostołom i ich następcom nakaz oraz władzę, by nauczali wszystkie narody, by uświęcali ludzi w prawdzie i żeby byli ich pasterzami. Biskupi zatem przez danego sobie Ducha Świętego stali się prawdziwymi i autentycznymi nauczycielami wiary, kapłanami i pasterzami”.
 
Trudno się dziwić, że nieżyczliwe zainteresowanie wrogów Kościoła wymierzone jest przede wszystkim w biskupów. A można w nich uderzyć na tysiąc różnych sposobów. Celem jest zawsze osłabienie ich autorytetu, oczekiwanie, że przynajmniej niektórzy wierni się od nich i od Kościoła odsuną, nadanie sygnału innym pasterzom, że ich może spotkać to samo. Uwięzienie biskupa lub wydanie na niego wyroku śmierci możliwe jest tylko w państwie otwarcie prześladującym Kościół. Gdzie indziej pozostaje jednak furtka, polegająca na obrzucaniu go błotem, pomówieniami, oszczerstwami, co jednak – nie zapominajmy – w państwie demokratycznym może się zakończyć ukaraniem oszczercy na drodze sądowej.
 
Stąd zwyczajnym sposobem dezawuowania upatrzonego biskupa jest – tak przynajmniej dzieje się w Polsce – naznaczenie go negatywną etykietą (bufona, ignoranta, człowieka autorytarnego i niezdolnego do dialogu, kogoś swoim bogactwem i stylem życia oddzielonego od zwyczajnych ludzi itp.). Najlepiej w tym wypadku sprawdza się rozdmuchanie jakiegoś trzeciorzędnego szczegółu, lekko szyderczy ton informacji, złośliwie wybrane fotografie itp. Wystarczy, że walec takiego nieżyczliwego zainteresowania mediów będzie się przetaczał po kimś choćby tylko przez tydzień, aby dla wielu ludzi taki biskup już na zawsze pozostał kimś mało wiarygodnym.

„Przyjaciele” Kościoła wiedzą lepiej
 
Dziennikarze kierujący się strategią uderz w pasterza chętnie stroją się w piórka przyjaciół Kościoła i nie szczędzą biskupom „dobrych” rad. Podobnie jak kiedyś przeciwstawiali „ciasnego” i „reakcyjnego” prymasa Wyszyńskiego dobremu papieżowi Janowi XXIII, tak dzisiaj różne złe rzeczy wypisują o polskich biskupach, których nie obchodzi przykład wspaniałego papieża Franciszka. Owi „przyjaciele” Kościoła – często apostaci od wiary, nieraz od kapłaństwa – lepiej od biskupów wiedzą, jak troszczyć się o dobro Kościoła. Wiedzą, że Kościół kiedyś na pewno porzuci swoją obecną naukę, toteż w imię własnego dobra powinien jak najszybciej zacząć dopuszczać do ślubu osoby rozwiedzione, skorygować swoją naukę na temat homoseksualizmu, uznać prawo niepłodnych małżonków do korzystania z procedury in vitro itp.
 
1 2  następna
Zobacz także
Agnieszka Maria Maliszewska

Szczególną rolę w kształtowaniu samooceny mają osoby znaczące, a także środowisko, w którym dziecko funkcjonuje. Bardzo duże znaczenie odgrywa to, jak opiekunowie odnoszą się do dzieci i je oceniają. Zazwyczaj od opiekunów dziecko dowiaduje się, jakie jest, od nich też w dużym stopniu zależy, czy będzie czuło się akceptowane, czy odrzucone.

 
Dariusz Kowalczyk SJ
Mówimy: „Jestem wierzący. Wierzę w Boga”. Tak! Ale w jakiego Boga wierzymy? Czy rzeczywiście w Boga objawionego nam przez Jezusa Chrystusa, czyli w Boga w Trójcy Jedynego? Głośny niemiecki jezuita Karl Rahner ubolewał pół wieku temu, że chrześcijanie, choć wyznają Trójcę Świętą, to w gruncie rzeczy są „monoteistami” takimi jak np. muzułmanie. Modlą się do Boga, ale zapominają, że Bóg to nie jakiś monolit bez imienia, ale Ojciec, Syn i Duch Święty. 
 
Łukasz Kaźmierczak
Tak naprawdę cieszymy się przecież jeszcze nadal beatyfikacją Jana Pawła II. Terminy są tutaj zresztą wtórne, ponieważ i tak wszyscy byliśmy absolutnie przekonani co do świętości papieża Polaka. 

Z abp. Mieczysławem Mokrzyckim, metropolitą lwowskim, sekretarzem papieskim w latach 1996–2007, rozmawia Łukasz Kaźmierczak
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS