logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agata Rajwa, Joanna Świątkiewicz
Kiedy nie potrafię sam zdecydować
Głos Ojca Pio
 


Dlaczego ważne jest, żeby spowiednik i kierownik duchowy wiedzieli o sobie nawzajem?
 
Ponieważ to wiele spraw rozjaśnia. Jeśli spowiednik nakazuje coś penitentowi, kierownik duchowy nie ma prawa tego podważać, ponieważ owa decyzja moralna została podjęta w sakramencie, w asystencji Ducha Świętego. Kierownik może podpowiedzieć, jak popełnionego zła unikać, co robić, jakie kroki zaradcze podjąć, natomiast ocena moralna należy do spowiednika. 
 
Spowiednik pociesza i ma pomóc penitentowi wyjść z grzechów, natomiast kierownik duchowy został powołany do stawiania wymagań, aby człowiek zwracający się do niego po pomoc mógł pogłębić swoje życie z Bogiem. Często żartuję, że spowiednik jest od pocieszania, a kierownik od wyciskania. W konkretnej sytuacji, np. rozpoznawania powołania albo pogłębiania życia modlitwy, mamy do wykonania określone zadania, dlatego dobrze jest, kiedy ktoś podnosi nam poprzeczkę i od nas wymaga.
 
O ile spowiednika trzeba słuchać, to z kierownikiem duchowym można dyskutować, można się z nim spierać. Kierownictwo duchowe jest relacją dużej wolności, bo dotyczy odczytywania pewnych Bożych dróg. 
 
Mogę przyjść i podyskutować? Niekiedy warto usłyszeć wypowiedziane na głos własne myśli…
 
Tak, ale ostrożnie, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Przede wszystkim chodzi o słuchanie tego, co Bóg chce do nas powiedzieć. Wierzymy, że On poprzez kierownika duchowego działa na nasze życie. Nie należy mieszać tak specyficznej relacji z terapią czy z coachingiem. 
 
Jakiego rodzaju relacja może łączyć z kierownikiem duchowym?
 
Nie może być ona symetryczna, na zasadzie przyjaciel – przyjaciel. Kierownik powinien być jak starszy brat. Może tylko sugerować rozwiązania, zachęcać do zastanowienia, ponownego przemyślenia. Ale też, jeśli mamy powierzać mu całe nasze życie, nie może on być zupełnie obcy. Generalnie zaleca się, żeby był to człowiek trochę spoza naszego życia, nieuwikłany w związki emocjonalne z naszym otoczeniem, spoza kontekstu – który nas zna tylko z naszych relacji.
 
Jak znaleźć dobrego kierownika duchowego i jakie powinien on mieć cechy?
 
Musi to być człowiek zaufany, z doświadczeniem w dziedzinie życia duchowego. W tym przypadku nie wystarcza sama wiedza teologiczna, musi on mieć za sobą pewne itinerarium: żeby kogoś prowadzić, samemu trzeba przejść jakąś drogę. Musi to być głęboko zaangażowany chrześcijanin. Potrzebna jest też wiara, że Bóg przez tego człowieka działa na nasze życie. 
 
Znałem 60-letnią kobietę, wdowę, która posiadała olbrzymie osobiste doświadczenie wiary, a także wiedzę religijną nabytą podczas studiów teologicznych. Miała przy tym doskonały dar rady – charyzmat ewidentnie dany od Boga. Była wyśmienitym kierownikiem na ścieżkach rozwoju duchowego. Chciałbym tak jak ona towarzyszyć innym w mojej posłudze. 
 
Czy kierownik duchowy również dla siebie potrzebuje kierownika duchowego?
 
Tak samo, jak każdy spowiednik musi mieć swojego spowiednika. Każde kierownictwo duchowe jest interakcją z drugim człowiekiem, która pozostawia po sobie ślady. Kierownik podczas spotkania z nami może przeżywać różne emocje, np. zdenerwowanie. Nawet jeśli ich nie okazuje, one w nim są i oddziałują. Potrzebuje zatem rozmowy, by je zrozumieć i rozładować. Wiadomo, że ma on jeszcze do dyspozycji pomoc w postaci rozmowy z Najwyższym na modlitwie. Niemniej jednak, aby pomagać innym w rozwoju duchowym, musi sam się rozwijać, czyli mieć też swojego kierownika.
 
Kierownictwo duchowe bazuje bardziej na psychologii czy na doświadczeniu duchowym?
 
Na żadnym z wymienionych: to posługa wierzącego chrześcijanina wobec wierzącego chrześcijanina. Dobrze jest, jeśli kierownik zna podstawy psychologii, żeby komuś nie zrobić krzywdy, ale on absolutnie nie może podejmować działań terapeutycznych, nawet jeśli byłby zawodowym psychologiem i się na tym znał. Nie można tych dwóch funkcji łączyć. Z kierownikiem rozmawia się na innym poziomie niż z terapeutą czy psychologiem. Jeśli kierownik widzi, że ktoś potrzebuje terapii, powinien skierować go do psychoterapeuty. Nie może też sugerować ścieżki duchowej, którą sam przeszedł. Ma raczej pomóc rozpoznać tę szczególną drogę, którą dla danej osoby zaplanował Bóg.
 
Czy przydarzyło się Ojcu poczucie, że jednak nie do końca dobrze komuś poradził? 
 
Oczywiście – w takich sytuacjach staram się dokonywać autokorekty. Poza tym mam świadomość, że nie jestem ostateczną wyrocznią. Nie muszę wszystkiego wiedzieć i wszystkich możliwości objąć. W kwestiach, na których się nie znam, będę proponował kontakt ze specjalistą.
 
Stosuje Ojciec niekonwencjonalne metody w prowadzeniu innych po Bożych ścieżkach?
 
To zależy od natchnienia. Dość często zalecam spanie. Dlaczego? Taką metodę podpowiada mi moje wykształcenie pielęgniarskie. Jak się bowiem okazuje, często trudności i rozproszenia na modlitwie wynikają z niedoboru snu. W takim wypadku nie ma co kombinować: jeśli chcesz się dobrze modlić, musisz się wyspać, nie ma innego wyjścia. 
 
Do każdego penitenta podchodzę indywidualnie. Jeden potrzebuje mniej czasu i uwagi, a inny więcej. Staram się słuchać drugiej osoby. 
 
Czy towarzyszenie kierownika kiedyś się kończy?
 
Skoro jest to relacja dwóch osób, obie mogą ją zakończyć. Człowiek może stwierdzić, że kierownictwo nic mu nie daje; albo przynosi ono owoce, ale kierownik nie jest już w stanie pomóc na pewnym etapie życia; albo kierownik zauważy, że prowadzona przez niego kobieta zakochała się w nim. Wtedy może nastąpić zmiana kierownika i nie ma żadnej obrazy, bo chodzi przede wszystkim o dobro osoby prowadzonej.
 
Rozmawiały Agata Rajwa i Joanna Świątkiewicz
Głos Ojca Pio 95/5/2015
 
fot. Jonathan Kos-Read Fog 2 
Flickr (cc)  
 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
W seminarium zakonnym silny akcent kładziony jest na wychowanie do życia wspólnego, które prowadzimy później w małych wspólnotach. Życie księży diecezjalnych jest życiem bardziej indywidualnym, bez wspólnych modlitw, posiłków, tak mocnego pielęgnowania wzajemnych więzi. Życie wspólne nie jest łatwe...

O życiu i zasadach panujących w seminarium opowiada rektor Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Pijarów w Krakowie o. Marek Kudach SP w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
o. Józef Augustyn SJ
Coraz śmielej piszemy ostatnio o uzdrowieniu zranień doznanych w konfesjonale. I choć odwaga w podejmowaniu problemu jest godna pochwały, konieczna jest jednak wielka ostrożność, ponieważ nie wszystko, co subiektywnie wierni odbierają jako zranienie, bywa nim de facto. A ponieważ pojęcie "zranienie w konfesjonale" staje się "modne", stąd winno być traktowane z wielką rozwagą i delikatnością...
 
br. Marek Machudera
Liturgia Wielkiego Tygodnia przypomina nam ostatnie dni życia Jezusa i jego śmierć dla odkupienia człowieka. Zanim zastanowimy się nad kwestią odkupienia, skupmy się na chwilę nad naturą człowieka. Kościół za Jezusem wzywa na nawrócenia. Odważmy się jednak zapytać: czy człowiek musi się nawracać i zmieniać?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS