logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Głowacki
Nigdy nie jest za późno
Przewodnik Katolicki
 


Wywiad z dr. Garym Chapmanem, psychologiem i terapeutą małżeństw, o dobrej komunikacji, sposobach rozwiązywania konfliktów i przebaczeniu.

We wstępie do książki Małżeństwo jakiego zawsze chcieliście podaje Pan statystyki rozwodów, które – przynajmniej w Stanach Zjednoczonych – nie różnią się dla par deklarujących się jako wierzące i niewierzące. O czym to świadczy?

Przede wszystkim o tym, że wciąż jesteśmy ludźmi i wciąż jesteśmy podatni na te same zmagania w związkach, które dotyczą niechrześcijan. Mimo to oddanie Bogu i wierność zasadom biblijnym mogą i powinny nam pomóc jako chrześcijanom. Mam nadzieję, że jako wierzący widzimy piękno i wartość w Bożym planie dla małżeństwa i podążamy za nim, by zwiększyć swoje szanse na przezwyciężenie tych wyzwań, które w miarę upływu czasu spotykają większość małżeństw.
 
Pisze Pan również, że problemem jest myślenie, że udane małżeństwo przychodzi samo. Czy jest jakaś umiejętność, której powinni się uczyć młodzi małżonkowie, aby byli pewni, że przetrwają razem do końca?

Pary młode stażem muszą zobaczyć i zgodzić się na to, że dobra komunikacja, otwartość i nastawienie na wspólne działanie są nieodzowne dla długotrwałego związku. Wiele osób wchodzi w małżeństwo, nie posiadając jednej lub kilku z tych cech i tu właśnie znajduje się przestrzeń dla poradnictwa przedmałżeńskiego. Z tej perspektywy, zwłaszcza w pierwszych latach małżeństwa, dobrym rozwiązaniem jest korzystanie z porad doświadczonych małżeństw, które będą w stanie wspierać takie pary.
 
Wiele dużych problemów w małżeństwie zaczyna się jako małe rzeczy, o których nie rozmawiamy na początku związku. Są niczym Baobaby na planecie Małego Księcia – jeśli się ich nie wyrwie od razu, mogą rozsadzić całą planetę…

To prawda. Czasem jedna lub obie osoby w związku mogą czuć się czymś zranione lub coś może im przeszkadzać i nie dzielą się tym. Mogą zresztą nawet o tym powiedzieć, ale nie będą wspólnie pracować nad tym, by przywrócić pokój w związku. Zanim się spostrzegą, narasta pomiędzy nimi  nieufność i niechęć. W takiej sytuacji, jeśli pojawi jakieś większe wyzwanie, mogą działać przeciwko sobie, zamiast przeciwko problemowi. U podstaw większości takich problemów leżą te małe rzeczy, o które para nie zadbała wcześniej. Dobra wiadomość jest jednak taka, że przy pewnym wysiłku można odbudować więź.
 
Czy są jakieś szczególne znaki, po których możemy poznać, że coś w naszym małżeństwie jest nie tak? I czy jest taki moment, po którym nie ma powrotu do szczęśliwego związku?

Często słyszę pytanie: „Czy jest już za późno?”. Moja odpowiedź zazwyczaj brzmi: „Nigdy nie jest za późno, jeśli obie osoby są oddane temu, by odwrócić bieg spraw”. Znałem pary, które mierzyły się z najtrudniejszymi wyzwaniami, jakie mogą spotkać małżeństwa. Niektóre bardzo się od siebie oddaliły, inne przechodziły przez niewierność, jeszcze inne były rozdarte przez pornografię, hazard, alkohol czy narkotyki. Były w stanie się odnaleźć poprzez prawdziwą pokutę i przebaczenie. To nie jest proste i wymaga czasu. Pokazuje jednak, że rozbite małżeństwa mogą być naprawione.
 
Oczywiście, prostsze jest unikanie małżeńskich pułapek niż naprawianie małżeństw, które mają za sobą trudne wydarzenia. By tak było, w małżeństwie potrzebujemy czasu dla siebie nawzajem, wzajemnej miłości i szacunku oraz przepracowywania nieporozumień w pokojowy sposób. Ważne jest też, by nie poddawać się, gdy jest nam ciężko. Jeśli w którejś z tych przestrzeni para odkrywa, że czegoś jej brakuje, to mądrym jest przyznanie się do tego i powiedzenie sobie wzajemnie: „Taka jest rzeczywistość. Zróbmy coś z tym teraz, a nie podążajmy dalej w tym kierunku”.
 
Dużo pisze Pan o przebaczeniu. Dlaczego jest ono tak ważne i jak możemy nauczyć się przebaczać swojemu małżonkowi, a czasem też sobie samym?

Problem przebaczenia regularnie pojawia się w mojej pracy terapeutycznej z parami. W rzeczywistości jest to jedna z kwestii, która zazwyczaj prowadzi do szukania pomocy. Małżonkowie przychodzą w sytuacji, gdy wyrządzili już sobie wiele zła i mają poczucie, że przebaczenie nie jest możliwe, jednak niekoniecznie chcą zrezygnować z małżeństwa. Tak naprawdę początkiem przebaczenia innym lub sobie jest zaakceptowanie naszej grzeszności i faktu, że Bóg nam nasz grzech przebacza. Gdy zaakceptuję fakt, że jestem grzesznikiem, mogę mieć więcej współczucia dla innych – na przykład dla mojego współmałżonka, który również nim jest. Bóg wie, że jesteśmy grzesznymi ludźmi, ale czy nas odtrąca? Nie! Kocha nas i nam przebacza. On jest Bogiem wielu szans. Dzięki Jego miłości i miłosierdziu my też możemy kochać i mieć miłosierdzie dla innych i siebie.
 
Czy jest możliwe, aby w związku w ogóle uniknąć konfliktów?

Nie. Jest natomiast możliwe, by unikać w nich braku szacunku i bycia niemiłym dla siebie nawzajem. Konflikty i trudniejsze momenty w życiu tak naprawdę zbliżają nas do siebie i nie musimy się ich bać, nie musi nam też być przykro z powodu tego, że one się zdarzają.
 
Jaki jest w takim razie najlepszy sposób ich rozwiązywania?

Być może nie zawsze będzie nam się to udawać, ale najlepiej mieć „zespołowe nastawienie” wobec konfliktów. W konfliktach nie ma „ja wygrałem” lub „ty przegrałaś”. Jako zespół albo wygrywamy, albo przegrywamy wspólnie. Większość z nas stwierdzi, że wspólne wygrywanie jest zdecydowanie lepszą opcją. Z takim nastawieniem kochamy i szanujemy się wzajemnie, obserwujemy ton swojego głosu i dobór słów. Próbujemy też raczej przepracować problem niż lekceważyć myśli i uczucia drugiej strony.
 
Co jednak, jeśli nie do końca potrafimy sobie sami z tym sami poradzić? W którym momencie warto poprosić o specjalistyczną pomoc?

Jeśli para zauważa, że tkwi w konflikcie i nie potrafi go produktywnie przepracować, to jest to znak, że pomoc może być dobrym rozwiązaniem. Uzmysłowienie sobie początków negatywnych wzorców jest zdecydowanie lepszym momentem niż czekanie, aż te wzorce będą tak zakorzenione, że czujemy się wzajemnie urażeni i nie mamy nadziei na to, że zmiana jest możliwa.
 
Kryzysy są nieodzowną częścią związków, a część z nich wynika z naturalnych zmian w życiu rodziny. Jak przygotować się na nadejście pierwszego czy kolejnych dzieci, ich wyjazd na studia albo na przejście na emeryturę?

Właśnie napisałem książkę o wychowaniu Co chciałbym wiedzieć, zanim zostałem rodzicem, w której nawiązałem do tego pytania. W skrócie mógłbym powiedzieć to w następujący sposób: Dzieci są darem Boga. Jeśli na Nim polegamy, to On na każdym kroku będzie nam pomagał wychować nasze dzieci i dbać o nasze małżeństwo. I będziemy tego potrzebować, ponieważ rodzicielstwo jest nie tylko wypełnione radościami, lecz również wieloma wyzwaniami. Rodzice nieustannie lawirują pomiędzy swoimi wypełnionymi grafikami i dostosowują się do kolejno następujących po sobie etapów w życiu rodzinnym. Współdziałanie, pozytywne nastawienie, dbanie o odpoczynek wtedy, kiedy jest on możliwy i po prostu cieszenie się codzienną krzątaniną bardzo pomagają parom wynieść jak najwięcej z pierwszych lat rodzicielstwa. Jeśli małżonkowie są w tym razem, to w momencie gdy dzieci wyrosną, oni wciąż mają siebie nawzajem i mogą cieszyć się życiem już we dwoje.
 
Ten ostatni moment często wiąże się też tym, że dzieci wstępują w związki małżeńskie – jak dobrze ich wspierać, jednocześnie nie przejmując odpowiedzialności za ich małżeństwo?

Musimy pozwolić naszym dorosłym dzieciom podejmować własne decyzje i zbierać ich zarówno dobre, jak i złe żniwo. Możemy być dla nich dostępni w przypadku, gdy chcą nas o coś zapytać czy poradzić się. Powinniśmy też pracować nad tym, by utrzymać z nimi pozytywne relacje. Jednakże to jest właśnie to, do czego ich wychowywaliśmy – do bycia gotowymi na dorosłość. Oni są zdolni do wzięcia odpowiedzialności i potrzebują to zrobić. Na dłuższą metę pozwoli im się to przygotować do wszystkiego, co czeka na nich w życiu, w tym także na czas, kiedy nas już z nimi nie będzie.
 
A jak wspierać żonę czy męża w czasie, gdy przeżywa jakieś trudności – na przykład związane ze zmianami w życiu zawodowym albo z chorobą?

Nikt nie chce trudności. Możemy mieć tylko nadzieję, że będziemy gotowi i zdolni do ich przeżycia, gdy nadejdą. I wówczas często, jak wynika z mojego doświadczenia, musimy poświęcić czas na to, by zobaczyć, co tak naprawdę się w nas dzieje, na modlitwę o pokój i siły, a także poprosić innych o informacje czy wsparcie w podjęciu trudnych decyzji. Jeśli oboje małżonkowie są w miarę zdrowi, to przejdą przez trudne czasy wspólnie. Jednak jeśli jeden z nich w jakiś sposób niedomaga, to ciężar sprawowania opieki spada na drugą osobę. Jest to bolesne i męczące, ale małżonek sprawujący tę opiekę może pozwolić sobie na podobne kroki – dać sobie czas na podjęcie decyzji, zaufać Bogu i prosić o pomoc tych, którym ufa.
 
W całej książce opiera się Pan na Biblii. Mam wrażenie, że dla przeciętnego małżeństwa może być trudne odróżnienie tego, co w Biblii jest rzeczywiście nauką wartą zastosowania w ich życiu, a co wynika z konkretnych uwarunkowań społecznych i kulturowych, jakie istniały w czasie, gdy powstawało Pismo. Jak sobie z tym poradzić?
 
Ostatecznie można albo wierzyć, że Biblia jest Bożym Słowem, które przenika czas i kulturę, albo że jest ograniczonym dziełem napisanym przez ograniczonego Boga. Ludzie będą się wikłać w naukowe i historyczne uzasadnianie Biblii i z pewnością ma to swój sens. Będą również dyskutować sprawy społeczne i sprawdzać, na ile one odpowiadają Pismu – i Bóg daje nam ku temu wolność. Jednak powtórzę: albo znamy Boga i wierzymy Mu, albo nie. Z pewnością są pewne rzeczy, które trudno nam w Bogu zrozumieć, czy o nich powiedzieć. Dla niektórych to może być niewygodne. Jednak ostatecznie to jest właśnie kwestia wiary.
 
Rozmawiał Krzysztof Głowacki
Przewodnik Katolicki 46/2016
 
fot. Graphicstock.com
 
Zobacz także
Jadwiga Burek
Chorym dzieciom oczekującym ode mnie odpowiedzi na pytanie o sens śmierci opowiadam o kochającym Bogu, który cały czas czuwa. Mówię im o tym, w co sama głęboko wierzę: że dusza nie umiera, a miłość trwa wiecznie. 
 
Z siostrą Bożeną Leszczyńską, asystentką pastoralną w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu rozmawia Jadwiga Burek.
 
Beata Pisarczyk

Małżeństwa nie zawieramy na chwilę i nie kończymy, gdy dzieje się coś niedobrego. Rodzina musi mieć kręgosłup, musi mieć trwałe fundamenty. Jeżeli zawieramy Sakrament Małżeństwa, nie możemy kierować tzw. ceremonią, czy opinią publiczną. Dwoje ludzi – mąż i żona muszą na co dzień żyć Ewangelią, czerpać z tego wiecznie żywego źródła, by sami mogli być wsparciem i siłą dla dzieci, także dla dalszych członków rodziny. Życie nie jest snem albo marzeniem – tu potrzeba wiele wytrwałości, pokory, kompromisu i modlitwy!

 
Antoni Rachmajda OCD
Na samym początku mamy więc problem: czy można zyskać przyjaźń za coś? Za jakąś wartość, choćby to były szparagi, czy raczej - za okazaną jakość? Oczywiście płynne to terminy - jakość, wartość…Trudno wierzyć, że dla Św. Teresy wartość kilku szparagów była wystarczającym dobrem za przyjaźń. Ale za gotowość oddania ich, podzielenia się nimi? W to wierzę chętnie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS