To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Miłość ma także inny związek z czasem. Polega ona między innymi na tym, że mamy czas dla osoby, którą kochamy i nie tylko wtedy, gdy chcemy miło i radośnie spędzić czas, ale wtedy, gdy jesteśmy obecni przy kimś, kto przeżywa swoje ciężkie chwile. Kiedy jedyną rzeczą jaką możemy dla niego zrobić to być przy nim...