logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Katarzyna Kasjanowicz
Sens postu
Idziemy
 
fot. Callum Shaw | Unsplash (cc)


Post nie musi dotyczyć tylko i wyłącznie jedzenia oraz zmysłu smaku – mówi ks. Mirosław Cholewa, redaktor naczelny miesięcznika "Pastores", w rozmowie z Katarzyną Kasjanowicz

 

Jaki jest sens Wielkiego Postu?

 

Ma być dla nas mocą powrotu do wartości najistotniejszych i najbardziej podstawowych w życiu katolików, chrześcijan, uczniów Chrystusa. A co jest zasadnicze? Pan Jezus nam powiedział: miłuj Boga z całego serca, ze wszystkich sił, a bliźniego jak siebie samego. Praktyki pokutne mogą być dla nas w tym względzie pomocą, żeby poprzez nie zbliżyć się do Pana Boga i ludzi, a jeszcze bardziej szczegółowo – żeby pojednać się z Bogiem i ludźmi, a także przeżyć wewnętrzne pojednanie ze sobą samym. Czas Wielkiego Postu to czas łaski, czas osobistego nawrócenia, czas otwarcia serca na Boga i na bliźniego. Postu, modlitwy i jałmużny nie można traktować tylko jako ćwiczeń ascetycznych, bo to by nie miało głębszego sensu. Co innego, jeśli prowadzą do odkrycia głębi i pełni tego, kim jest Bóg. Jeżeli te czyny pokutne kierują do komunii z Bogiem, a także do odkrycia piękna Kościoła i życia chrześcijańskiego, wtedy ma to oczywiście sens. A dlaczego Kościół tak mocno akcentuje od Środy Popielcowej te trzy czyny pokutne? Właśnie dlatego, żeby zobaczyć, jak bardzo są ze sobą powiązane.

 

Jak współczesny człowiek powinien przeżywać czas Wielkiego Postu?

 

Czas Wielkiego Postu to mocny okres liturgiczny. Środa Popielcowa zaczyna się od opisu ewangelicznego Pana Jezusa kuszonego na pustyni. Mamy tam klasyczny trójpodział pokus, jakie nas atakują. Nasze serce jest terenem walki duchowej, a post, modlitwa i jałmużna stanowią lekarstwa na te trzy pokusy. To jest nasz oręż do walki ze złym duchem. Dziś podział i walkę widać w obrębie całego społeczeństwa. W czasie Wielkiego Postu otrzymujemy zaproszenie ze strony Pana Boga, żeby podjąć czyny pokutne. Zamiast walczyć z drugim człowiekiem, mamy podjąć walkę z naszym prawdziwym nieprzyjacielem, którym jest zły duch. Otwierając się na czyny pokutne, otwieramy się na Pana Boga i umożliwiamy pojednanie. Pamiętajmy jednak, że postu nie można odbierać w sposób wyizolowany, ale trzeba w rozumieniu wyjść dalej: post, modlitwa i jałmużna zawsze stanowią całość.

 

Czy rezygnacja ze spożycia mięsa nie przeradza się dziś w kolejną dietę dla „oczyszczenia organizmu”?

 

Jeżeli post wyizolujemy od jałmużny, będzie to tylko jakieś ćwiczenie ascetyczne. Jeśli nawet w sensie materialnym odmawiamy sobie czegoś z jedzenia, to zaoszczędzone pieniądze możemy przeznaczyć dla potrzebujących na jałmużnę. Tak samo jeżeli odetniemy post od modlitwy, traci on swój kontekst. Post nie jest dla samego postu, ale prowadzi do oczyszczenia serca – a modlitwa kieruje do Pana Boga. Decyduje o tym motywacja: dlaczego podejmuję post? Na zewnątrz może wyglądać to bardzo podobnie, kiedy ktoś powstrzyma się od spożycia mięsa czy zrezygnuje ze słodyczy lub innych produktów żywnościowych, koncentrując się tylko na tym, żeby oczyścić organizm albo zgubić kilka kilogramów – ale Pana Boga w tym nie ma. Jeśli natomiast podejmuję takie działanie, bo pragnę pójść drogą nawrócenia, czyli otwartości na Boga i bliźniego, to wewnętrzna treść mojego wyrzeczenia jest zupełnie inna. Wtedy post pomaga mi w doświadczeniu kruchości materialnej strony mojego życia, rodzi lub odnawia we mnie pewną wrażliwość na głębsze, duchowe motywacje płynące z wiary. Nawet jeśli podczas tego postu – umotywowanego, ze względu na Pana Boga – oczyści się organizm czy ubędzie kilogramów – to dzieje się to przy okazji. Nie jest głównym celem tego działania.

 

Dzisiejszy post może mieć swoje aktualne zamienniki?

 

Jak najbardziej. Uważam, że dla wielu ludzi, którzy podejmują niekiedy bardzo ostre diety, wręcz głodówki, ze względów zdrowotnych, czymś o wiele trudniejszym może być ograniczenie obecności w mediach społecznościowych czy korzystania ze smartfonu, telewizji lub innych gadżetów, które zabierają czas i energię. Faktycznie, taki post, taki rodzaj umartwienia ciała podejmujemy, żeby wzmocnić ducha. Ograniczenie czy zawieszenie korzystania z tego typu środków jak najbardziej może być rodzajem postu. Tym bardziej, że wtedy z kolei możemy mieć więcej czasu i przekazać go jako jałmużnę bliskim czy innym osobom, wchodząc w jakiś rodzaj wolontariatu. Warto popatrzeć, gdzie jest potrzeba postu w moim życiu.

 

Święci podsuwają nam jeszcze inne rodzaje umartwień, np. jeśli ktoś jest zbyt gadatliwy albo prowadzi bardzo rozległe życie towarzyskie, to może umartwieniem będzie powściągliwość w takich sytuacjach. Może trzeba więcej wsłuchiwać się w głos Pana Boga i bardziej zwrócić uwagę na to, czym inni chcą się ze mną podzielić, a mniej będzie mówienia z mojej strony? Albo może być to umartwienie wzroku, zwłaszcza gdy to, co oglądam, nie zawsze buduje mnie wewnętrznie. Może więc trzeba będzie wyłączyć telewizor albo internet? Można także umartwić swoją ciekawość w pewnych przestrzeniach życia. Jak najbardziej, post nie musi dotyczyć tylko i wyłącznie jedzenia oraz zmysłu smaku. Może obejmować także inne zmysły, które otrzymaliśmy od Pana Boga, a niekoniecznie używamy ich we właściwy sposób. Na przykład możemy powstrzymać się od nadstawiania uszu na plotki. Podobnie jest z wegetarianami, którzy mięsa nie jedzą, ale mogą mieć różne formy umartwienia, dotyczące innych zmysłów. Widzimy, że teraz przesuwają się akcenty tego, co stanowi dla nas jakąś trudność. Często występuje obciążenie w relacji z Bogiem i relacji z ludźmi, a nawet w kontakcie ze sobą samym. Można żyć w świecie wirtualnym, a uciekać od świata realnego.

 

Czy ludzie chorujący na depresję mogą uczestniczyć w umartwieniach wielkopostnych?

 

Nie wykluczałbym możliwości umartwiania się osób chorych na depresję. Wszystko zależy od rodzaju i stopnia choroby oraz rodzaju umartwienia. Mogą być na przykład umartwienia duchowe. Ważne, aby te osoby były pod opieką lekarza psychiatry i, najlepiej stałego, spowiednika.

 

Czy w kulturze natłoku informacji i rozrywki umiemy jeszcze wejść w wymiar pokuty?

 

Powiedziałbym, że tym bardziej tego potrzebujemy, żeby odzyskiwać równowagę wewnętrzną. Widać nawet takie tendencje, zwłaszcza w niektórych krajach na zachodzie Europy, że ludzie jadą na wypoczynek lub na urlop do klasztoru kontemplacyjnego. Okazuje się, że to jest dla nich i oddech dla duszy, i złapanie równowagi emocjonalno-fizycznej. W tym świecie, gdzie jest tyle stresu, pośpiechu albo właśnie rozrywki i wielu bodźców, ludzie sami szukają jakiejś przestrzeni pustyni. Im więcej bodźców, które do nas docierają, tym bardziej potrzebujemy wyciszenia.

 

Pojawiło się dużo nowych gadżetów, które w tej chwili mogą bardzo wciągać, wręcz uzależniać, natomiast – w pewnym sensie – człowiek jest zawsze taki sam. Patrząc na to, co się działo w bogatszych warstwach społecznych w czasach Cesarstwa Rzymskiego, spoglądając na tamte rozrywki sprzed dwóch tysięcy lat oraz rozrywki współczesne, widzimy że w obu przypadkach nie ma granic i trzeźwego podejścia. One powodują, że człowiek traci coś zasadniczego, nie tylko w relacjach z innymi, ale także w kontakcie ze sobą samym. W tym sensie post, nie tylko ograniczony do sfery rezygnacji z konkretnych pokarmów, ale pozwalający złapać pewien dystans do stylu życia, jaki prowadzę, jest bardzo potrzebny.

 

Rozmawiała Katarzyna Kasjanowicz
Idziemy nr 09/2020

 
Zobacz także
Joanna Sztaudynger
Zafascynowani jej urokiem, chcemy ją bliżej poznać. Sięgamy po Pismo Święte i czytamy: o Zwiastowaniu, narodzeniu Jezusa, życiu Świętej Rodziny w Nazarecie, weselu w Kanie. Żeby wiedzieć jeszcze więcej, sięgamy po pisma świętych i mistyków Kościoła, którzy doświadczyli niezwykłej relacji z Maryją. Tworzy nam się w ten sposób coraz pełniejszy obraz Matki Bożej.

O tym, jak zapoznać się z Maryją i budować z nią relację, opowiada ks. Dominik  Chmielewski SDB w wywiadzie z Joanną Sztaudynger.
 
 
Justyna Majewska
Każde nałogowe picie zaczyna się niewinnie: jedno, drugie, trzecie piwko na imprezie czy imieninach. Każda okazja jest dobra. No bo jak odmówić w towarzystwie? Nikt nie chce zostać uznanym za „mięczaka”. Ponoć abstynenci to frajerzy, pantoflarze i maminsynki. Powiedzieć „nie” nalegającemu, wręcz naciskającemu, koledze uchodzi za heroizm. Odmówić wypicia choćby symbolicznej dawki trunku, to jakby popaść w niełaskę i zostać wykluczonym ze „stada”... 
 
Krzysztof Osuch SJ

Jest do Kogo wołać ufnie o pomoc! Są wielkie powody, dla których warto i należy wołać, by nie ulec duchowej śmierci! To wołanie do Boga – inaczej modlitwa, modlitwa prośby, błagania – jest niezwykle ważnym elementem duchowej walki, o której wyraźnie mówi zarówno Księga Rodzaju jak i Księga Apokalipsy. Możemy się radować, że Zwycięstwo Boga zapowiedziane jest i w pierwszej i ostatniej Księdze Pisma Świętego. Ale trzeba zaangażować się w tę walkę. Po dobrej stronie. Trzeba to zrobić w pełnym blasku Prawdy. Świadomie i dobro-wolnie.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS