logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Aleksandra Wojtyna
Serce w roli głównej
Rycerz Młodych
 


Im więcej rozważam o owocach Ducha Świętego, tym mocnej utwierdzam się w przekonaniu, że są one wszystkie pewnymi cechami czy aspektami miłosierdzia, i może je przyjąć tylko osoba, która umie kochać – a jak się okazuje, miłość niekiedy bywa bardzo trudna i wymagająca.
 
Ecce Homo
 
Łaskawość i dobroć to owoce, które w sposób szczególny wydobywają serce człowieka na zewnątrz. Człowiek, który uosabia te dary, nosi swoje serce na dłoni i dzieli się nim z każdą osobą. W kulturze europejskiej serce jest synonimem pozytywnych uczuć, kojarzy się je z miłością, oddaniem, poświęceniem, dlatego może tyle jest związków frazeologicznych właśnie z sercem w roli głównej. Pracuje się przecież z sercem, nosi się je na dłoni, wkłada się w coś serce - każdy rozumie i używa te utarte stwierdzenia do nazywania nieraz prozaicznych czynności. Nie na darmo więc polski wieszcz podkreśla: "Miej serce i patrzaj w serce", podzielając zapewne opinię licznych, że gdy kierujemy się sercem, to więcej widzimy i odpowiednio reagujemy.
 
Jest pewien obraz, który raz obejrzany, zostaje w pamięci na długo. Ecce Homo – niezwykłe dzieło życia człowieka, który malował sercem i patrzył sercem – Adam Chmielowski. Gdy kontempluję ten przejmujący wizerunek, widzę ogromne... SERCE, które wyziera z ciała ubiczowanego Chrystusa. Szaty, które spływają po Ciele Zbawiciela, okalają Jego ramiona, tworząc na piersi kształt ogromnego serca. Serce splątane, skrępowane powrozami, cierpiące, ale... kochające. Gdy wpatrujesz się w to Serce, nagle zdajesz sobie sprawę, że Ono pulsuje, żyje, broczy krwią. Malarz, który malował ów obraz, Serce Chrystusa uczynił osią swego dzieła, ustawił Je w centrum nieprzypadkowo. Dasz wiarę, że Ecce Homo był malowany przez 3 lata, a i tak jego autor stwierdził, że obszedł się z nim "jak partacz ostatni"? Nie przeszkodziło to krytykom sztuki umieścić dzieło na liście najlepszych obrazów religijnych. Trudno jest też uwierzyć, że wizerunek ten został pośpiesznie dokończony "po rzemieślniczemu", a nie według sztywnych reguł malarskich, bo bije z niego kunszt artysty o dojrzałym warsztacie i głębia duchowa. To właśnie Ecce Homo będzie wyznaczać późniejszemu Bratu Albertowi Chmielowskiemu kurs życia i metody działania. Przez całe bowiem lata będzie on poszukiwał Krwawego Oblicza Umęczonego Zbawiciela w ubogich, chorych i odtrąconych, w nędzarzach, sierotach i opuszczonych. Tak się składa, że i w minionych epokach, i w naszej było i jest ich pełno. Tych ludzi znajdziemy zawsze, są na osiedlach, i na ulicach, więc zasadniczo miłosierny malarz nie musiał głowić się nad tym, jak ich znaleźć, bo oni już byli. Brat Albert otwiera dla nich przytuliska, wychodzi do tych odtrąconych z sercem na dłoni, łaskawy i dobry jak chleb. Sam żyje niezwykle skromnie, wypełniając surowe reguły tercjarskie, a pierwsze przytulisko tworzy z własnej pracowni malarskiej w Krakowie, w której z pasją tworzy kolejne dzieła, sprzedając je, a uzyskane pieniądze przeznacza na pomoc ubogim. Znamienne jest, że Karol Wojtyła w dramacie o Bracie Albercie Brat naszego Boga przedstawia ubogich, którzy dziwią się, że Albert, będąc malarzem, nie jest bogaczem. W zgrzebnym habicie tercjarza franciszkańskiego, który bardziej przypomina robotniczą bluzę niż powłóczystą suknię, żyje ubogo, przekuwając pasję malowania na pomoc ubogim. Z czasem zupełnie rezygnuje z malarstwa i poświęca się wielkodusznie krakowskim włóczęgom, tworząc domy pustelnicze, które formują osoby do posługi wśród ubogich, hartując ich fizycznie i duchowo. Albert Sercem Zbawiciela ze swego obrazu wypełnia każdy skrawek własnego życia i życia innych ludzi.
 
Człowiek piękny miłosierdziem
 
Dasz wiarę, że ten człowiek, który trzymał swe serce w dłoniach i miał je dla wszystkich, każdego dnia staczał jedną z najcięższych bitew – bitwę z samym sobą? Brat Albert jako niezwykle wrażliwy człowiek przebywał w młodości w zakładzie dla nerwowo chorych, doświadczając głębokiej depresji, a prócz ran wewnętrznych nieustannie towarzyszył mu fizyczny oścień w postaci amputowanej nogi. Jako osiemnastolatek brał udział w walkach za Polskę, a w Powstaniu Styczniowym został poważnie ranny w nogę, którą mu w niewoli rosyjskiej amputowano bez znieczulenia. Gdy patrzę na obrazy przedstawiające Brata Alberta, widzę osobę smutną, o niezwykłej głębi w oczach albo z chlebem w dłoniach, albo z ubogim przy piersi. Dostojny, pełen powagi, a jednocześnie dobry, ciepły i łaskawy, starzec bez nogi, sam ubogi a ubogim niosący ratunek. Brat Albert jasno pokazuje nam, że nie trzeba być bogatym, by pomagać innym, nie mówi: gdybym miał więcej pieniędzy, to bym pomagał biedniejszym od siebie, bo wie, że do tego starcza tylko bogate serce. Wyrzeka się sam siebie i swych pasji, by pomóc Chrystusowi, który mieszka w najuboższych. Kontempluje obraz Chrystusa, który sam namalował, doświadcza niemal mistycznej bliskości z Chrystusem, prowadzi z Nim nieustanną rozmowę, przemawia do Niego jak do tych biednych, którym poświęcił część swego życia. Wzruszający obraz relacji Alberta ze Zbawicielem przedstawił Karol Wojtyła w swym przejmującym dramacie o człowieku z sercem na dłoni.
 
"Jesteś jednak straszliwie niepodobny do Tego, którym jesteś
Natrudziłeś się w każdym z nich.
Zmęczyłeś się śmiertelnie.
Wyniszczyli Cię – 
To się nazywa Miłosierdzie. Przy tym pozostałeś piękny.
Najpiękniejszy z synów ludzkich.
Takie piękno nie powtórzyło się nigdy później –
O, jakież trudne piękno, jak trudne.
Takie piękno nazywa się Miłosierdzie".
 
***
 
Wielkimi krokami zbliżają się Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016. Z Krakowem są związane osoby, przez które Zbawiciel w szczególny sposób zapragnął objawić światu swoje miłosierdzie. To wielcy Patroni zbliżających się ŚDM: św. Faustyna Kowalska, św. Jan Paweł II i wreszcie św. Albert Chmielowski. Rozważmy to... Zastanówmy się chociaż przez chwilę nad tym, co się teraz dzieje. Jak niezwykły czas łaski się zbliża: Rok Miłosierdzia, 1050-lecie Chrztu Polski i Spotkanie Młodych z Ojcem Świętym w Krakowie. Tutaj nie trzeba podsumowań i komentarzy. Uwielbiajmy Pana Boga, że pozwolił nam żyć w takich czasach i prośmy świętych Patronów, byśmy umieli czynić miłosierdzie każdego dnia wobec bliźniego, tak jak oni to robili za swojego ziemskiego życia.
 
Aleksandra Wojtyna
Rycerz Młodych 6 (50) 2015
 
fot. Condesign Pastries
Pixabay (cc)
 
Zobacz także
s. Urszula Kwaśniewska SP
Różnie się modlimy... raz lepiej raz gorzej... Warto wciąż odkrywać nowe drogi, by stanąć przed Bogiem i w poczuciu jedności móc do końca rzucić się w Jego ramiona, czyli zaufać Mu w każdej sytuacji naszego życia. Pytałam, jak się modlić tu i teraz, i wsłuchałam się w słowa Etty Hillesum, kobiety, która spotkała Boga w swoim życiu. Etty zmarła w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu w 1943 roku, lecz wcześniej przeżyła długie chwile, rozmawiając z Bogiem sam na sam...
 
Józef Augustyn SJ
Doświadczenie pojednania z Bogiem wiąże się nie tylko z przyjęciem Jego miłości, ale także z odpowiedzią miłości na Jego miłość. Miłość jest darem wymiennym. Przyjęta miłość Boga zobowiązuje nas, aby na nią odpowiedzieć. Jezus przebacza nam nasze grzechy, jedna się z nami, ponieważ chce nas uzdolnić do miłości. Jezus potrzebuje naszej miłości.
 
o. Robert Wawrzeniecki OMI
Dworzec we Wrocławiu. Pośród podróżnych tłoczących się przed kasami biletowymi chodzi wiele osób, które proszą o materialne wsparcie na jakiś określony cel, często czynią to w sposób nachalny. Najczęściej mówią, że potrzebują pieniędzy na jedzenie czy lekarstwa...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS