logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mateusz Świstak
Słowo narzędziem kreacji
Wychowawca
 


Wszystko dzieje się w słowach, tych wypowiedzianych na głos i tych, które toczą się w dziecięcej głowie. Te słowa są dla dzieci nie tylko twórcze, są też bezpieczne. To one stanowią o granicy tego, co jest na niby. Jeśli damy dziecku patyk i powiemy: „To karabin”, ono zrozumie – „To nie jest karabin, ale będę udawać, że jest”. Dzięki temu poziom jego abstrakcyjnego myślenia będzie wzrastał. Natomiast wręczenie dziecku wiernej repliki broni i powiedzenie „to karabin” skończyłoby się tym, co pokazanie zdjęcia z „zielonym młotkiem” – „Tak, widzę… i co dalej?”.
 
Narracja
 
Słowa dają szansę odpowiedzieć w prosty sposób na pytanie: „co dalej?”, jeśli mamy jako pedagodzy opowiedzieć dzieciom o trzech zjawiskach, a umieszczenie ich w kontekście narracyjnym daje szansę na płynne przechodzenie pomiędzy jednym a drugim. Kontekst narracyjny pozwala zachowywać ciągłość, a dzięki temu ciągłą uwagę naszych małych słuchaczy. To przydaje się szczególnie, kiedy musimy opowiedzieć o skrajnie odmiennych zjawiskach, z których jedno nie wynika z drugiego. Narracja pozwala rozłożyć te zjawiska w czasie, dzięki opowieści stają się częścią jednej całości, po której wędruje dziecięca uwaga. Bo w głowie słuchacza wciąż kołacze jedno pytanie: „Co dalej?”.
 
Przykład: musimy opowiedzieć o tym, jak robi się spaghetti bolognese. Możemy to powiedzieć tak: bierzemy pomidory, bazylię, pieprz, sól, czosnek i mięso mielone. Najpierw podsmażamy mięso…itd.
 
Możemy też tak: Kiedy pani Jadzia, przygotowała spaghetti bolognese i już podsmażała mięso mielone, do jej kuchni przez okno wszedł mężczyzna. Niepostrzeżenie zbliżył się do stołu, na którym pani Jadzia trzymała pozostałe składniki potrzebne do zrobienia sosu. „Czosnek – mruknął mężczyzna niezadowolony – pomidory, o – jest!”, po czym do kieszeni płaszcza wepchnął całą bazylię pani Jadzi. Następnie na paluszkach podszedł do okna i siup… już go nie było. Wtedy pani Jadzia odwróciła się i zobaczyła, że…
 
W ten sposób dzieciaki dostają ten sam zestaw informacji, ale jednocześnie ich ciekawość zostaje zawieszona na słowie „że…” i chcą wiedzieć, co dalej. A my możemy, wraz z oczekiwanym przez nie „co dalej?”, dać im także więcej informacji, czasem z zupełnie innejpółki.
 
Drugi koń
 
Korzystanie z narracji ma jeszcze jeden walor – jest jak wprzęganie do wozu drugiego konia. Z jednej strony mamy materiał merytoryczny, z drugiej samą narrację. Zajęcia ciągnięte są przez oba „konie”. Kiedy dzieci będą bardziej zainteresowane materiałem, możemy śmiało porzucić naszą historię. Kiedy jednak okaże się, że zajęcia zbliżają się do czegoś, co można nazwać totalną katastrofą, możemy przenieść ciężar zainteresowania dzieci na opowieść. Dla nas to ratunek, a także szansa, by za chwilę znów niepostrzeżenie powrócić do tematu zajęć.
 
Ilustrowany świat
 
Jednym z największych nieszczęść naszych czasów jest to, że wszystko jest ilustrowane. Newsy w wiadomościach to wielkie zdjęcia, z niewielką ilością faktycznych informacji, książeczki dla dzieci to przede wszystkim wielkie, kolorowe i częstokroć tandetne ilustracje. Podobnie z teatrzykami – coraz więcej jest formy, coraz mniej treści.
 
Informacje podawane w sposób graficzny są prostsze, szybciej można się ich uchwycić. Widzisz i wiesz. I o to chodzi. Problem w tym, że wzrok i umysł mogą się po nich prześlizgnąć, bez wysiłku. Są jak śmieciowe jedzenie: wchodzą górą, wychodzą dołem, niewiele zostawiając po drodze.
 
W tej sytuacji warto przypomnieć sobie, że pierwszym i najprostszym narzędziem, jakiego możemy używać, jest słowo. I dzięki niemu możemy poprowadzić dzieci za rękę prosto w krainę nieskrępowanej fantazji ich kreatywności i rozwoju.
 
Mateusz Świstak
Wychowawca 4/2015

fot. Derbeth Scrabble 3 
Flickr (cc)  
 
Zobacz także
Monika Białkowska
Wyobraźmy sobie, że bierzemy do ręki książkę, na okładce jako autor widnieje znany i ceniony profesor. Kupujemy książkę w dobrej wierze, a potem dowiadujemy się, że to nie profesor jest autorem, a jedynie jeden z jego studentów, który podpisując książkę jego nazwiskiem, chciał tak uszanować swego mistrza. Niewyobrażalne?
 
ks. Paweł Borto

Pytanie: „A gdzie był Bóg?”, które pojawia się zwykle po tragicznych wydarzeniach na różnych forach w Internecie, niech będzie inspiracją tejże refleksji. W tym pytaniu bowiem pobrzmiewa echo słów dawnych pokoleń, kryją się także oskarżenia o wiele cięższe. W jakim sensie? To, że nie tylko współcześnie stawiano podobne oskarżenie, pokazują również minione wieki.

 
Dariusz Piórkowski SJ

W świetle nauki apostołów świątynią jest każdy ochrzczony (1Kor 3, 16-17), a Ciałem Chrystusa wspólnota wierzących (Ef 2, 19-21; 1 P 2,5). To jest prawdziwa Boża rewolucja. Bóg nie mieszka jedynie symbolicznie w budynkach z kamienia. Dzięki dziełu Chrystusa i wylaniu Ducha Świętego przebywa w każdym ochrzczonym. Człowiek w jedności ze wspólnotą staje się przestrzenią obecności Boga, który w ten sposób, od środka, w samym rdzeniu chce go przemienić. „Wzniesienie świątyni na nowo” to zmartwychwstanie, re-kreacja człowieka, zapowiadana wcześniej przez proroków.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS