Doprawdy nie chce mi się wierzyć, by takie kwestie były przedmiotem badań naukowych. Oczywiście można badać dlaczego taniec ze wstążką jest w Rosji sportem typowo kobiecym, a na Grenlandii, ani kobiecym, ani męskim, ale – może się okazać, że to kwestia klimatu, a nie ról płciowych. Kiedy sięgnie się do programów gender studies, można przeczytać takie propozycje jak "feministyczna krytyka lektury lesbijskiej" i tym podobne oferty, o których pani Kozłowska-Rajewicz nie wie, albo nie chce wiedzieć. Pisze bowiem, że "próby łączenia dążeń do wyrównywania szans między kobietami i mężczyznami z seksualizacją dzieci, zamachem na rodzinę czy promocją homoseksualizmu – nie mają racjonalnych podstaw". Nie wiem, czy nauczanie "literatury homoseksualnej" nie jest promocją homoseksualizmu. Wiem, że promowanie gender jest promowaniem nowej podstawy antropologicznej dla małżeństwa i rodziny, co oznacza dewastację tradycyjnego modelu.
Warto może dopowiedzieć, że w głośnym i drastycznym wydarzeniu poprzedzającym Boże Narodzenie 2013 r. p. Bratkowska zapowiedziała dokonanie aborcji swojego "zarodka" w dzień Wigilii. P. dr hab. Jacek Kochanowski zaproponował z kolei, by ten zarodek został zapeklowany i przesłany pewnemu jezuicie, gotowemu adoptować nienarodzone dziecko p. Bratkowskiej, jako przedmiot do kanonizacji. P. Bratkowska i p. Kochanowski są wykładowcami gender studies na Uniwersytecie Warszawskim. To także miara naukowości, kultury osobistej i człowieczeństwa genderbandy.
Powszechnie istnieje przekonanie, że gender może stać w opozycji do rodziny? Czy jest to prawda?
Weźmy na przykład proponowaną nam przez Unię Europejską konwencję o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. To klasyczny przykład strategii genderyzmu. Jest tutaj najpierw owa maska ważnego i cennego hasła – sprzeciw wobec przemocy. Ale zaraz za nim wsparta jest analiza problemu – źródłem owej przemocy jest tradycyjny, oparty na wzorcach kulturowych i religijnych model małżeństwa. Prognoza? Zmienić ten model! Uderzyć i zniszczyć model małżeństwa heteroseksualnego, monogamicznego. Wprowadzić dowolne związki partnerskie (w nich można przecież odgrywać dowolne role płciowe, wedle uznania…).
W ślad za takim myśleniem idzie rugowanie z dokumentów tak elementarnych pojęć jak "matka" czy "ojciec" a zastępowanie ich pojęciami "rodzic 1" i "rodzic 2". Dalej oznacza to słownikowe, encyklopedyczne i prawne redefiniowanie pojęcia małżeństwa i rodziny.
Pojęcia i definicje to jedno. Ale co dzieje się i dziać się będzie z dzieckiem w takich genderowych konstrukcjach?
Co my jako katolicy możemy zrobić, aby chronić się przed złym wpływem ideologii gender?
Przede wszystkim winniśmy promować miłość i piękno małżeństwa. Nie godzić się na samo nazywanie związku byle jakiego – mianem "małżeństwa". Nie możemy pozostawać obojętni wobec presji deprawacji seksualnej dzieci w szkole. Musimy być czujni na wprowadzanie prawa.
Raz jeszcze podkreślam, że jednak pierwszym celem musi być promocja małżeństwa jako wspólnoty życia i miłości.
Czy ze strony polskiego państwa i Kościoła możemy oczekiwać konkretnych działań powstrzymujących falę gender?
Państwo w obecnym kształcie jest na usługach ideologii gender. Jeśli pani pełnomocnik rządu reaguje na histeryczny i absurdalny list grupy genderystek, to nie trzeba żadnych komentarzy. Na pomoc państwa w tym względzie, państwa w tym kształcie politycznym, nie można liczyć. Przeciwnie, należy z działaniami państwa walczyć w imię oporu i nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Kościół natomiast pomny na to, że człowiek jest jego drogą, broni człowieka. Mamy więc nauczanie biskupów, mamy opublikowany w 2103 r. na Niedzielę Świętej Rodziny list Episkopatu o szkodliwości tej ideologii. Ten list wzbudził zresztą alergiczną reakcję niektórych "postępowych" katolików. Ale każda reakcja przeciw Kościołowi świadczy o randze sporu ideologicznego.
My sami zaś musimy, jako Kościół, słuchać na serio nauczania pasterzy i wdrażać je w życie. Wielką rolę odgrywa uświadamianie w tym zakresie. Przyznam, że coraz bardziej pęcznieje mi kalendarz od propozycji spotkań na ten temat.
Jaka przedstawia się przyszłość gender na płaszczyźnie medialnej i politycznej?
Istnieje dyskretna, ale widoczna promocja gender na płaszczyźnie medialnej. Gender bowiem to ideologia dokonująca rewolucji w sferze seksualnej. Wszystkie zatem działania promujące anormalne zachowania seksualne, promują tę ideologię. A tych działań jest wiele - w filmie, w audycjach publicystycznych.
Gender, jak wspominałem, wchodzi w przestrzeń prawno-polityczną, przybiera postać nowych praw człowieka.
Wydaje się, że potrzeba ogromnej ofensywy medialnej ze strony Kościoła. Na pewno cenne są wszelkie pozycje książkowe, ale potrzebne byłoby też internetowe monitorowanie absurdów i patologii na ten temat. Potrzeba także filmów edukacyjnych.
Elżbieta Belkius
absolwentka Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu,o kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna