logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp, bp Teofil Wilski
Służyć Ojcostwu Boga
materiał własny
 


Droga życia i powołania Księdza Biskupa Teofila Wilskiego

 

W Roku Kapłańskim swoje jubileusze obchodzi Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Teofil Wilski z Kalisza. Ksiądz Biskup Jubilat urodził się 16 października 1935 roku w Skubarczewie w parafii Kamieniec, archidiecezja gnieźnieńska. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk Prymasa Tysiąclecia Stefana Kard. Wyszyńskiego 11 czerwca 1960 roku w Bazylice Prymasowskiej w Gnieźnie. Przez pierwsze dwa lata pracował jako wikariusz w Kcyni. Następnie został skierowany na studia specjalistyczne w zakresie teologii dogmatycznej na KUL w Lublinie, uwieńczone doktoratem w 1968 roku.

Był długoletnim wykładowcą, ojcem duchownym i w końcu rektorem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Mianowany biskupem tytularnym Castello di Mauritania dnia 8 kwietnia 1995 roku. Wyświęcony na Biskupa Pomocniczego Diecezji Kaliskiej 8 maja 1995 roku i ustanowiony Wikariuszem Generalnym Diecezji Kaliskiej 15 maja 1995 roku.

Z okazji złotego jubileuszu, Ksiądz Biskup podzielił się swoimi refleksjami o powołaniu, kapłaństwie i posłudze biskupiej...  

Jak wspomina Ksiądz Biskup Swoich Rodziców i lata dzieciństwa?

Kiedy miałem 4 lata wybuchła wojna, w wyniku której nastąpiła nasza wywózka do Piotrkowa Trybunalskiego. W 1945 roku zginął mój ojciec ranny w kręgosłup w czasie bombardowania. Były to czasy trudne i muszę powiedzieć, że po śmierci ojca, gdy miałem 9 lat w moim sercu rodziła się jakaś wewnętrzna potrzeba wzięcia na siebie odpowiedzialności za rodzinę i spełnianie "roli ojca". Stale się martwiłem, jak my sobie damy radę, co trzeba robić, jak zabezpieczyć abyśmy mogli normalnie funkcjonować, takie poczucie w mojej psychice zaważyło na moim zamartwianiu się o codzienne sprawy...

Jak i kiedy rodziło się powołanie kapłańskie?

Moje powołanie kapłańskie rodziło się w gimnazjum. W tym czasie zostałem ministrantem i dostałem się do internatu. Gdy wyjeżdżałem do szkoły, mama mi powiedziała takie zdanie, które bardzo mi utkwiło w pamięci: "jak ja bym miała tak blisko do kościoła, jak ty będziesz miał, to codziennie byłabym w kościele".

Muszę także nadmienić, że mama bardzo wpajała nam potrzebę uczestnictwa we Mszach Świętych i jakoś głęboko sama rozumiała sens i znaczenie Eucharystii w naszym życiu. Wcześnie nauczyłem się ministrantury, ponieważ w gimnazjum uczyliśmy się łaciny. Często przychodziłem na Msze Święte i posługiwałem przy ołtarzu. Ta sytuacja miała duży wpływ na kształtowanie się mojego powołania, poprzez kontakt z kapłanem, z ołtarzem, mogłem doświadczać swoistego "pogłębienia religijności". Inna sprawa, która także wpłynęła na moją osobowość, to wielkie zamiłowanie mojej mamy do czytania książek. Opowiadała nam często, że w okresie szkoły podstawowej nocami czytała książki i w ten sposób wpoiła mi zamiłowanie do lektury. Byłem dość zdolny, w szkole nie miałem trudności, więc dużo czasu poświęcałem czytaniu książek, a nasz prefekt miał bogatą bibliotekę, przeczyłem prawie cały jego zbiór. Czytałem dużo życiorysów świętych, dużo książek o misjach, o kapłaństwie i tak jakoś rodziła się myśl w moim sercu, czy i ja nie powinienem pójść drogą służby Bogu? Zacząłem rozmyślać o tym, czy nie zostać księdzem lub misjonarzem. Trudno dokładnie wskazać, w jakiej chwili zrodziło się we mnie powołanie kapłańskie, bo jest ono Tajemnicą i Darem Bożym, ale stwierdzić muszę, że największe zasługi w ludzkim wymiarze dojrzewania myśli o kapłaństwie, miała moja mama, która jak gdyby "wciągnęła mnie na drogę życia eucharystycznego".


Co może powiedzieć Ksiądz Biskup o swoich latach formacji seminaryjnej w Gnieźnie?

Do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie wstąpiłem w 1954 roku. Od roku Ksiądz Prymas Wyszyński był uwięziony przez władze komunistyczne. Pamiętam, że codziennie modliliśmy się w czasie Apelu Jasnogórskiego za Księdza Prymasa i o Jego uwolnienie. Życie w seminarium toczyło się niby normalnie, ale nie mieliśmy swojego biskupa w diecezji, na wszelkie święcenia trzeba było zapraszać biskupa z Poznania, bo i sufragan gnieźnieński ks. bp Lucjan Bernacki też był internowany. Rektor naszego seminarium również "był na banicji". W tamtych ponurych czasach dochodziło do różnych rewizji w seminarium przez Służby Bezpieczeństwa PRL-u. Nawet jeden z kolegów był aresztowany, później były przymusowe wcielenia do wojska, ale całościowo życie seminaryjne wspominam bardzo dobrze. W tym sensie, że to wszystko, czego się wtedy uczyłem, rodziło we mnie głęboką radość poznawania prawdy, starałem się zgłębiać wiedzę, rozszerzać przekazywane nam wiadomości i to wszystko dawało mi taką głęboką radość. Z drugiej strony lata seminaryjne były dla mnie trudne, bo w połowie formacji miałem kłopoty zdrowotne, było nas dużo i rektor był ostrożny w wyświęcaniu alumnów "gorszego zdrowia". Bałem się zatem, że mogą mnie nie wyświęcić. Kiedyś nawet w czasie rozmowy z Księdzem Prymasem Wyszyńskim, naszym Arcypasterzem, podzieliłem się tą obawą, a On spojrzał na mnie i tak życzliwie, po ojcowsku odpowiedział: "dasz sobie radę". Seminarium wspominam także jako szkołę głębokiej formacji; studiowanie teologii, uczestnictwo w nabożeństwach, czytania duchowne, rekolekcje, przyjmowałem to wszystko, jako wyjątkowo potrzebne w kształtowaniu mojego kapłaństwa, a owe trudności zdrowotne jakby "pogłębiły mnie duchowo".


 
1 2  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Bóg jest przyjacielem. Na mocy własnej deklaracji. Przyjaźń jest relacją dwukierunkową – relacja z Bogiem również. Boimy się tej perspektywy, bo wydaje nam się, że ona odrze Boga z szacunku i czci. To bzdura. 

O doświadczeniu przyjaźni w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim opowiada Konrad Kruczkowski, autor bloga haloziemia.pl i zwycięzca konkursu na Blog Roku 2013 – prywatnie mąż i ojciec.
 
 
S. Tatiana Ugaynova
Czytając lokalną gazetę, zobaczyłam ogłoszenie, że członkowie Kościoła rzymsko-katolickiego zapraszają na Mszę św. do pałacu kultury. Zdecydowałam się pójść. Udało mi się namówić jeszcze jedną moją siostrę i jedną kobietę z naszej wioski. Ubrałyśmy się tak jak do teatru i udałyśmy się do pałacu kultury. Weszłyśmy do sali, patrzymy, nie ma ludzi. Ucieszyłyśmy się, że będziemy mogły wybrać lepsze miejsca, żeby lepiej widzieć i słyszeć tę sztukę. Rozejrzałam się po sali, było tam może dziesięć, może kilkanaście osób, prawie same babcie. Zapytałam: "gdzie są ci katolicy?"...
 
Grażyna Starzak

Gdy dzisiaj mówi się o rodzinie, mamy na myśli głównie kobietę, mężczyznę oraz dzieci. Ale terminu rodzina zwykło się także używać w odniesieniu do siostrzeńców, stryjenek, teściów, szwagrów, do wszystkich bliższych i dalszych kuzynów. A ponieważ współczesne rodziny kurczą się, bo mamy coraz mniej dzieci, nasze potomstwo mówi "ciociu", "wujku" także do przyjaciół domu. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS