logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Mieczysław Kinaszczuk
Smaki miłości
Wydawnictwo Salwator
 


Wydawca: Salwator
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7580-208-5
Format: 130x190
Stron: 124
Rodzaj okładki: miękka 

Kup tą książkę

 

Walentynkowe serce to za mało


Ten tylko ani jednego dnia nie utraci,
kto w każdym coś dobrego zrobi dla swych braci.
(Ignacy Krasicki)

"Kocham cię", "Jesteś moim skarbem", "Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie" – to tylko wybrane przykłady wyrażające uczucia miłości do ukochanej osoby. Tego typu czułości składają sobie zazwyczaj osoby zakochane, a okazją ku temu jest między innymi dzień św. Walentego, zwany popularnie walentynkami. W Polsce zwyczaj obdarowywania siebie nawzajem dobrym i miłym słowem oraz wszelkimi artykułami w kształcie i kolorze serduszka coraz bardziej wchodzi w codzienne życie, czy tego chcemy, czy nie. Nie ma zatem większego sensu bronienie się przed walentynkowymi pomysłami.

Należy jednak postawić pytanie: Czy walentynki przypadające 14 lutego każdego roku wystarczą człowiekowi, by wyrazić to, co istotne w miłości? Można odnieść wrażenie, że walentynkowy obyczaj jest pojmowany przez wiele osób dość płytko. Akcentuje się emocje i wzruszenia, natomiast gdzieś na dalszym planie pozostaje sedno, czyli rozumienie tego święta jako znakomitej okazji do uczynienia choćby małego dobra żonie, mężowi, sąsiadowi, przyjacielowi, przygodnie spotkanemu człowiekowi. Zawsze powinna towarzyszyć nam świadomość, że w kalendarzu, oprócz dnia św. Walentego, znajdują się jeszcze 364 dni, w których jest wiele okazji do wyrażenia chrześcijańskiej postawy miłości bliźniego.

Walentynkowe show, które ogarnia coraz więcej osób, niekoniecznie będących w stanie uczuciowego odurzenia, powinno skłonić nas do głębszej refleksji; powinno stać się pretekstem do ważnych inicjatyw, które w centrum stawiają osobę ludzką. Właśnie człowiek potrzebujący pomocy bliźniego, jego zainteresowania i zwykłej, codziennej miłości zasługuje na to, by walentynki przedłużyć o każdy następujący po sobie dzień. Poza tym miłością mamy się dzielić nie tylko z najbliższymi, ale z każdym człowiekiem bez wyjątku, a nawet z nieprzyjaciółmi, którym należy przebaczyć winy. Formą miłości jest w tym przypadku przebaczenie. Wszelkie gesty dobroci winny być wykonywane z przekonaniem, że czynimy je samemu Chrystusowi. Czyż inspiracją wszystkich działań na rzecz naszych bliźnich nie powinny być słowa Jezusa znajdujące się w Ewangelii: wy dajcie im jeść! (Mt 14,16)? Chodzi zatem o uświadomienie sobie, że dopóki w moim domu rodzinnym, sąsiedztwie, parafii żyją osoby spragnione chleba, życzliwości i miłości, dopóty walentynkowy zwyczaj z serduszkiem w tle będzie niczym gorzki wyrzut dla każdego, kto szuka w nim jedynie emocji i uniesień. Nie będzie miał wiele wspólnego z chrześcijańską postawą miłości.

Pamiętam rozmowę z pewnym proboszczem i dziekanem pochodzącym zarazem z miejskiej parafii. Oznajmił mi, że nie jest zainteresowany Wielkanocnym Dziełem Caritas (są to paschaliki i chlebki miłości rozprowadzane w parafii w czasie Wielkiego Postu), gdyż nie ma zamiaru robić z kościoła sklepu. W tym miejscu trzeba koniecznie dodać, że środki pieniężne zdobyte ze sprzedaży tych artykułów są przeznaczone na pomoc dla chorych i cierpiących, zwłaszcza dzieci. Część pieniędzy zostaje jednak w parafii z przeznaczeniem na działalność charytatywną wśród lokalnej społeczności. Ciekaw jestem, jak zareaguje wspomniany proboszcz, gdy zgłosi się do niego człowiek z prośbą o chleb lub inną pomoc? Ów kapłan, rezygnując z rozprowadzania wielkanocnych artykułów w swojej parafii, pozbawił tym samym wiele osób możliwości otrzymania konkretnej pomocy.

Walentynki to dobra okazja, by zauważyć drugiego człowieka. Nie należy tego dnia rezygnować z rozmaitych odruchów serca. Uczmy jednak dzieci i młodzież, uczmy się nawzajem, że człowiek potrzebuje miłości jak słońca i tlenu przez cały rok. Niech miłość zatem znaczy przede wszystkim dobro, a nie tylko emocjonalne uniesienie.

W sklepie internetowym można kupić tę książkę: 

Kup tą książkę


Zobacz także
o. Marek Machudera OFMCap.
Od lat obok adwentu kościelnego (liturgicznego) mamy tzw. miejski (handlowy). Wywodzi się on z fenomenu towarzyszącego adwentowi, z jarmarku przedświątecznego. Wraz z laicyzacją społeczeństwa adwent hadlowy usamodzielnił się i prowadzi swe "własne życie". I tak to posiadają oba adwenty swe niezależne kalendarze, reguły i cele. Wspólna jest im dekoracja świąteczna...
 
o. Marek Machudera OFMCap.
Domownik, to nie obcy i przechodzień, sługa i podwładny, który wie, że w każdej chwili może być wyproszony z domu swojego pana. Domownik to ktoś, kto jest u siebie i cieszy się wszystkimi prawami przysługującymi innym domownikom. Zaś domownik Boga – jak mówi św. Paweł – to 'współobywatel świętych', ten, kto został powołany do udziału w wewnętrznym życiu Boga, oraz ten, kto jest obdarzany miłością, jaką wzajemnie obdarzają się Trzy Osoby Boskie. Stworzenie człowieka z miłości i przeznaczenie go do Rodziny Bożej, jest niesłychanym wywyższeniem stworzenia...
 
Adam Suwart
Przed wybuchem II wojny światowej zorganizowano uroczyste obchody Święta Niepodległości tylko w 1937 i 1938 r. Wcześniej listopadowe wspomnienie odzyskanej w jedenastym miesiącu 1918 r. niepodległości świętowano w Polsce nieoficjalnie. Rzecz jasna, nie oznacza to, że były to obchody mało wyraziste; przeciwnie – zawsze starano się nadać im odpowiednią oprawę.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS