logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alessandro Pronzato
Spotkać Jezusa i zmienić wszystko
Wydawnictwo Salwator
 




 

Dzień Siódmy:
PRZECHODZĄCY (ciąg dalszy)


Przechodzący nie ma czasu

I gdy zobaczył przechodzącego Jezusa… (w. 36). Tym razem się nie zatrzymuje. Nie wychodzi naprzeciw. Nie rozpoczyna przyjaznej rozmowy, nie dyskutuje, nie przekonuje.

Przechodzi.

Ty przycupnąłeś gdzieś na skraju, a On idzie prosto własną drogą.
Chciałbyś spokojnie przeanalizować sytuację. Nie ma na to czasu. Chcesz rozważyć okoliczności. Przemyśleć je. Za późno. Została ci ofiarowana możliwość natychmiastowego decydowania. Powiedzieć Mu, żeby wrócił za chwilę? Niemożliwe. Chcesz zabrać ze sobą trochę rzeczy, tych najbardziej niezbędnych. Nie dogonisz Go.

Przechodzi.

Możesz pójść za Nim, ale nie możesz Go zatrzymać. Zauważy, że jesteś, dopiero wówczas, kiedy twoje kroki zrównają się z rytmem Jego kroków. Odwróci się, żeby popatrzeć na ciebie dopiero wtedy, gdy będziesz daleko od rodzinnej okolicy. Zwróci się do ciebie, zada ci pytanie tylko wówczas, gdy nie będziesz rozkojarzony z powodu innych głosów. Zaprosi cię, żebyś zobaczył, jeśli ostatecznie zostawisz za sobą wszystko inne, łącznie z bagażem - lub ciężarem? - kulturowym.
Zaproponuje ci coś, kiedy tylko zorientuje się, że nie masz ze sobą nic. Przywiąże cię do siebie w sposób nie do odparcia w tej samej chwili, kiedy poczujesz się wolny. Pozwoli ci zamieszkać u siebie, ale tylko wówczas, jeśli droga stanie się twoim domem. Lisy mają nory, a ptaki podniebne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć (Mt 8,20). Jednym słowem, chodzi o dzielenie losu wędrowca.

To podróżny, który idzie z pośpiechem. Cierpliwy, chociaż w jednej chwili potrafi okazać swoją niecierpliwość. Dlatego można dostrzec Jego postać w ruchu, kiedy przechodzi. Widzisz Jego plecy, jak Mojżesz (por. Wj 33,23).

To niekończące się oczekiwanie. Przesuwałeś paciorki niekończącego się różańca w czasie nocy spędzonych w najgęstszych ciemnościach, zaczerwienione oczy piekły jak od kłucia zimnych igieł, tyle trudu, aby nie pozwolić opaść powiekom ociężałym od braku snu. Później wszystko rozgrywa się nagle, w kilka chwil. On przechodzi. Błysk. Potem albo jesteś z Nim, albo dryfujesz w próżni. Ogień zgasł. Oczekiwanie dobiegło końca. A ty straciłeś wielką okazję. Jedyną, niepowtarzalną.


Chwytaj umykającą chwilę

Musisz to sobie zakodować: nie czekasz na kogoś, kto przyjdzie, ale na kogoś, kto będzie przechodził. Czuwanie nie oznacza dyspozycyjności do przyjęcia zacnego gościa na oficjalnej lub grzecznościowej wizycie, ale gotowość wyruszenia z Nim.
Drzwi muszą być otwarte na oścież nie po to, żeby wejść, lecz po to, żeby wyjść. Kiedy przechodzi, jesteś zmuszony uchwycić moment (kairos) i nie ma przyzwolenia na rezerwowanie czasu. Nie ma też czasu na myślenie: o swoich błędach, grzechach, przeszłości, zbawieniu, pewności, doskonałości.

Otrzymałeś wcześniej czas na przygotowanie się, na ożywianie nadziei. Teraz czas ci zabrano. Byłby zbędny, a nawet niebezpieczny. Zamiast ci pomóc, zaszkodziłby. Wykorzystałbyś go na zastanawianie się, kalkulowanie, wyobrażanie, wahanie się.
Masz do dyspozycji tylko chwilę. Dokładnie tyle, ile wystarczy, aby rozpoznać Przechodzącego i zostać pochwyconym, zabranym przez Niego. Jeśli to ci się nie uda, nie uda się Jemu w tym momencie, nie wydarzy się nigdy. Potem będziesz miał tyle czasu, ile chcesz, ale zostaniesz, ku wielkiemu zmartwieniu, na swoim miejscu, ponieważ On będzie już gdzie indziej.

Zastanów się. W bogactwie czasu, który masz do dyspozycji, jest ważny tylko ten moment, w którym możesz nawiązać kontakt, kiedy On przechodzi. Jeśli go nie wykorzystasz, straciłeś wszystko. Odzyskasz czas, ale korzystna chwila odejdzie w niepamięć.

Otrzymałeś w darze całe życie, ale moment na decyzję jest tylko jeden. Masz prawo się użalać. Czas nocy, czas czuwania jest długi, nieskończony, często wręcz nie do zniesienia. Ale gdy pojawi się na horyzoncie obiecana rzeczywistość, wschodzi zorza nowego świata, innego życia, to jest moment narodzin, nie masz już czasu na marzenia, na przewidywania.
Jeśli nie otworzysz oczu w tej jednej chwili, jeśli nie zerwiesz się na nogi, nie wyruszysz w drogę, będziesz skazany na niekończące się wyglądanie, a nikt nie będzie przechodził…

Nawet On, kiedy przechodzi, nie ma czasu. Wykorzystał ten czas na oczekiwanie ciebie (tylko On wie, jak długo trzeba było czekać).

Twoja droga znikła

Nie łudź się, że pójdziesz za Nim wzdłuż drogi. Jest tyle ścieżek, nieskończenie wiele szlaków, wiele nieznanych tras, żeby dojść do Niego. Ale kiedy On "przechodzi", wówczas pozostaje tylko jedna droga: Jego.
Kiedy "przechodzi", nie mówi nic, nie pyta cię o nic, a ty też nie powinieneś Go o nic pytać, o żadne wyjaśnienia w sprawie planu, jaki ma wobec ciebie, dokąd cię prowadzi, jaką metodę przyjmie, żeby tobą kierować, jaki kierunek obierze. Musisz przygotować się raczej na całą serię nieprzewidzianych "wydarzeń".
Oczywiście nie możesz stawiać żadnych warunków. Warunki są ustalane w wypadku podróży turystycznych, a nie przygody na pustyni. Zapewnienia daje się wraz z rekompensatami tym, którzy mają ambicje, żeby robić karierę, a nie osobie, która jest gotowa iść za człowiekiem, który ma umrzeć na krzyżu jak przestępca, opuszczony przez wszystkich.

Nawiązujesz więź. Byłoby śmieszne precyzować, do kiedy, jak długo, w jakich okolicznościach czy na jakich warunkach ma trwać. To tylko więź i nic innego jak więź. Dwaj przywódcy mają prawo do dwóch wolności, a nie do dwóch obowiązków, a między nimi powinna istnieć miłość, a nie kontrakt czy pakt.

Chwila zyskuje wartość tylko wówczas, kiedy zamienia się w "zawsze". Raz zrobiony pierwszy krok daje ci jedyną możliwość: zrobić wszystkie następne. Do przodu - to oczywiste. Jeśli zgadzasz się wyjść na ulicę razem z Nim, będziesz wolny tylko wówczas, gdy dojdziesz do końca.
Przechodzący wybiera ludzi wiary, a nie podróżników troszczących się o powrót albo tych, którzy rozglądają się za drogami ewentualnej ucieczki. Exodus proponuje się nomadom, a nie wahającym się.

I poszli za Jezusem(J 1,37). Wydaje mi się niemożliwe, żeby zdanie mogło zostać przetłumaczone w sposób następujący: odwrócili się do tyłu.

***

Tęsknota za Bogiem

Zadaję sobie pytanie: jaki istotny dar może podarować współczesnemu światu życie chrześcijańskie? Sądzę, że dar tęsknoty. Tęsknoty za czymś innym. Tęsknoty za Kimś Innym.

Człowiek oprócz samochodu, telefonu, telewizora, łodzi, a także niedorzecznej wręcz kolekcji idoli, posiada w głębi swojego jestestwa coś bardzo cennego: znak fabryczny. Możemy także powiedzieć: znamię Boga.

A wreszcie rzekł Bóg: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam"(Rdz 1,26). Każdy człowiek nosi to szczególne znamię, czasem przykryte warstwą kurzu i… snu. Nasze zadanie polega dokładnie na odegraniu roli lustra. Chodzi o rozbudzenie tego obrazu, o wydobycie go na światło dzienne.
To nie kwestia podnoszenia głosu, to stworzenie szansy dostrzeżenia, bycia przejrzystym.
Człowiek - istota nostalgiczna.


Zainteresowani mogą nabyć książkę
"Spotkać Jezusa i zmienić wszystko"
w sklepie internetowym:
Kup tą książkę


Zobacz także
ks. Leszek

Odsłonięty Krzyż. Grób. Dzień bez liturgii. Dzień nieobecności Boga. Bóg umarł. Niebo milczy. Bóg nie odpowiada. Cisza. Jakby po śmierci Jezusa, Kościół przeżywał własną śmierć i szukał drogi wyjścia z niej. Czasami nie wiemy jak przeżywać Wielką Sobotę. Jest nam trochę nieswojo. Przygotowujemy „święconkę”, wielkanocne śniadanie, itd. Ale nie bardzo wiemy, jak wypełnić duchową pustkę.

 
Karol Madaj

Mojżesz został umocniony słowami „ustanawiam cię jakby Bogiem dla faraona”. Od teraz to nie Mojżesz miał się bać faraona, ale faraon jego. To była Boża odpowiedź na wątpliwości co do powołania. Mojżesz więcej już nie oponował, wrócił do swoich zadań z nową odwagą. Analizując fragment o „zatwardziałym sercu faraona”, egzegeci często zastanawiali się nad zagadnieniem wolnej woli człowieka.

 
Cezary Sękalski
W górnej części prezbiterium Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie znajduje się wspaniały witraż obudowany rzeźbami Berniniego. Przedstawia gołębicę – symbol Ducha Świętego. Jego usytuowanie po wschodniej stronie budowli nie jest przypadkowe - zgodnie z założeniem ówczesnych architektów miało to zapewnić prostopadłe padanie promieni słonecznych do wnętrza chwilę po brzasku...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS