logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Bogdan Giemza SDS
Spotkanie z
 


Próbujac rozwiązać przeżywane trudności można uciekać się do kolejnego złego kroku i szukać rozwiązania jedynie w podejmowaniu coraz to nowych metod i technik modlitwy. Jest to znów objaw próby rozwiązania problemu w oparciu o własne siły i talenty, nie w oparciu o Bożą moc. Jest to usiłowanie pokonania dystansu dzielącego Boga od człowieka, Stworzyciela od stworzenia, jako czegoś, co nie powinno istnieć i co może być pokonane ludzkimi siłami. “Prawdziwa mistyka chrześcijańska nie ma nic wspólnego z techniką; zawsze jest darem Bożym, którego ten, kto go otrzymuje, czuje się niegodny” (List “O niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej, nr 23).
 
W tym kontekście warto wspomnieć, że cytowany list Kongregacji ds. Nauki Wiary jest reakcją na zainteresowanie się wierzących praktykami medytacyjnymi Dalekiego Wschodu i inwazją religii wschodnich. Popularność tych technik i proponowanych rozwiązań oraz nieznajomość katolickiej teologii duchowości spowodowały pomieszanie w wierze wielu wierzących. Wielu nie widzi niebezpieczeństwa synkretyzmu religijnego. Nie jest sprawą obojętną - jak zauważa o. Wojciech Giertych OP - z jakich metod korzysta się w modlitwie. Każda praktyka medytacyjna łączy się z jakąś doktryną, konkretną koncepcja człowieka, celem który chcemy osiągnąć. Sięganie bezwiedne do niechrześcijańskich technik modlitwy jest położeniem akcentu na samą metodę i cel, z pominięciem spotkania osobowego z Bogiem.
 
Wiążą się z tym następne błędne rozwiązania: pogarda dla ludzkiego ciała i traktowanie go jako przeszkody w modlitwie oraz szukanie doznań religijnych. Pokusa porzucenia świata widzialnego dla łatwiejszego osiągnięcia spotkania z Bogiem była obecna w chrześcijaństwie od samego początku. Jest ona obecna również dzisiaj. W myśl tych założeń cielesność człowieka bywa postrzegana jako przeszkoda w spotkaniu z Bogiem.
 
Podobnie błędem jest szukanie doznań i objawów religijnego wzruszenia na modlitwie. Jak stwierdza Tomasz Merton “zamiłowanie do tych ‘przeżyć’ może się stać jedną z najniebezpieczniejszych przeszkód w życiu duchowym”. Istnieje niebezpieczeństwo, że objawy religijnego wzruszenia, pamięć o doznanych chwilach uniesień, stanie się fałszywą miara naszej modlitwy. Uczucia duchowej radości same w sobie nie są czymś złym. Dla tych, co zaczynają drogę modlitwy są bardzo pomocne. Są znakami Bożej obecności i zachętą do dalszego szukania Boga. Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że można zatrzymać się na poziomie niemowlęctwa duchowego i szukać jedynie takich doznań, zapominając że celem modlitwy jest spotkanie z żywym Bogiem. Poddanie się szukaniu duchowych przeżyć i pociech, prowadzi do stagnacji lub nawet zachamowań i infantylizmu w modlitwie.
 
6. Zachowanie w trudnościach
 
Jak postępować na drodze doświadczeń i trudności w modlitwie? Jak wspomagać innych przeżywających czas kryzysu i poszukiwań? Nie ma jakiegoś cudownego środka, który mógłby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiać taki stan duszy na modlitwie.
 
Najważniejsze wydaje się wskazanie, że jest to także czas działania Boga i budzenia zaufania w obecność Jezusa w trudnościach. Dopiero później możemy odwoływać się do szczegółowych rad. W wewnętrznym utrapieniu wyrywa się niekiedy krzyk rozpaczy i poczucie spóźniania się Boga. “Kiedy, o Panie i Królu nieba i ziemi - pisał w “Dzienniku duchowym” ks. Jordan - będę mógł Ciebie oglądać. Nazbyt długi wydaje mi się czas, zanim w sposób doskonały będę mógł kochać Ciebie w niebie. Jak długo, Ojcze, bedziesz jeszcze zwlekać. O, gdybym mógł już całkowicie się z Tobą połączyć”.
 
Jezus Chrystus wielokrotnie mówił o trudnościach czekających Jego uczniów. Zawsze podkreślał jednakże, że ich nie opuści w trudnościach i udzieli im potrzebnych łask do wytrwania. Św. Ignacy w regułach o rozeznawaniu duchów taką daje na ten temat uwagę: “Ten, kogo ogarnęło strapienie, powinien sobie uświadomić, że Pan go zostawił na próbę o własnych siłach, by się opierał różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela. Może się im bowiem oprzeć z pomocą Bożą, która go zawsze wspiera, chociaż tego wyraźnie nie odczuwa” (CD 320).
 
Konsekwencją takiego podejścia jest przeżywanie trudności z Jezusem. Wewnętrzne ogołocenie może stać się sposobnością do wejścia w opuszczenie przeżywane przez Jezusa Ukrzyżowanego, który zawsze pozostaje wzorem modlitwy. Wciąż aktualne jest zaproszenie Jezusa z Ogrodu Oliwnego, by z Nim czuwać i modlić się.
 
Dalszymi radami św. Ignacego w przeżywaniu czasu “nieobecności i milczenia Boga” na modlitwie jest trwanie w cierpliwości (CD 321) i nie wprowadzanie żadnych zmian w powziętych wcześniej decyzjach (CD 318). Na temat cierpliwości i ufnego oczekiwania w modlitwie wiele mówią karty Pisma św. Nie jest to jednak beztroskie czekanie, lecz stan żywej gotowości. “Potrzebna jest pełna nadziei otwartość jako bezgraniczne oddanie siebie do dyspozycji temu, co się zechce pojawić - otwartość, która niczego nie wymusza wbrew wewnętrznemu dojrzewaniu i niczego niepotrzebnie nie przyśpiesza, która nie słabnie nawet wtedy, kiedy się aż nazbyt długo nic nie dzieje, ale gdy się coś wewnątrz człowieka dziać zacznie, całkowicie się na tym skupia” (Johannes B. Lotz). Zrozumienie i przyjęcie takiej postawy jest związane z dynamiką życia modlitwy. Nie jest ona przecież czymś stałym, jednostajnym, lecz ma swój logiczny rozwój. Każdy musi odkryć swój rytm wzrostu w modlitwie i temu m. in. służy czas wewnętrznego ogołocenia.
 
Boże “niedziałanie” jest i pozostaje wielką tajemnicą. Decudującą sprawą w przyjęciu tej tajemnicy jest nie nasze działanie i bogactwo słów, lecz nasza wiara i pragnienie spotkania Boga. Trwanie w ciemnościach modlitwy jest równocześnie rozwijaniem modlitwy i wiary. Jest sposobnością do wołania z głębi serca o światło Ducha Świętego, który został nam przyobiecany. “Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8, 26).
 
ks. Bogdan Giemza SDS
 

Przypisy:
1 - List Kongregacji ds. Nauki Wiary do biskupów Kościoła katolickiego o niektórych aspektach medytacji chrześciajńskiej z dnia 15 października 1989 r., nr 30.
     
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Fr. Justin
W kościele staram się brać czynny udział we Mszy świętej. śledzę obrzędy. Nie wszystko jednak rozumiem. Przed kilkoma dniami nie potrafiłam odpowiedzieć na zarzut znajomej, że całowanie ołtarza przez księdza na początku i na końcu Mszy jest przesadą, więcej: bałwochwalstwem, bo cześć oddaje się martwemu przedmiotowi. Co Ojciec na to?
 
Fr. Justin
Podczas corocznych, styczniowych spotkań podzieleni chrześcijanie spotykają się przede wszystkim po to, aby się wspólnie modlić. Ta modlitwa winna być jednak ściśle związana z osobistą przemianą i nawróceniem, dzięki któremu chrześcijanin będzie mógł nie bez pomocy łaski Bożej wzrastać w świętości. Już uczestnicy Soboru Watykańskiego II w Dekrecie o ekumenizmie pod kreślili, iż rzeczywisty ekumenizm nie istnieje bez wewnętrznej przemiany. 
 
Fr. Justin
W dzisiejszych czasach jesteśmy świadkami nowej wiosny w Kościele: w tak wielu miejscach zapala się entuzjazm do czytania Biblii i pragnienie poznawania jej. W wielu sercach rodzi się pragnienie, by poznać Pana. Ludzie wszystkich stanów, powołań i zawodów pytają o sposoby rozważania Pisma Świętego. Chcą nauczyć się modlić Słowem Bożym.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS