Czy da się powiedzieć, co się dzieje w człowieku podczas rozgrzeszenia?
ks. K. Porosło: Nie wszyscy lubią to sformułowanie, ale ono oddaje to, co się dzieje podczas spowiedzi: „moc odkupienia i śmierć na krzyżu działa we mnie, na moje grzechy". Odkupienie dokonało się wcześniej, ale dziś moc płynąca z tego wydarzenia, jest – powiedzmy technicznie – aplikowana. Tak naprawdę, decyzja mojej woli dopuszcza do działania Boga we mnie. To jest zresztą podstawowy motyw Pawłowy – miłosierdzie zostało nam okazanie wcześniej, nie wtedy, kiedy się nawróciliśmy, ale wtedy, kiedy byliśmy grzesznikami (por. Rz 5, 8). Przebaczono nam już wtedy, kiedy na to nie zasługiwaliśmy. Często wydaje nam się, że musimy zasłużyć na przebaczenie: upokorzyć się, przełamać wstyd, klęknąć, wyznać to, co chcielibyśmy zachować dla siebie; i za ten cały trud, ksiądz w konfesjonale nagradza nas rozgrzeszeniem.
A przecież miłosierdzie zostało mi udzielone dużo wcześniej, zanim zdecydowałem się zmienić i poprawić, kiedy w żaden sposób na to nie zasługiwałem.
o. T. Grabowski OP: Bóg okazał miłosierdzie zanim zdążyłem się narodzić, ale czy przystępując do sakramentu pokuty mamy świadomość, jaka była cena tego przebaczenia? Wydaje mi się, że często mówimy o miłosierdziu, jak o czymś oczywistym, jakby Bóg wymazał nasze grzechy gumką myszką…Nie! W spowiedzi staję wobec Tego, który za mnie oddał życie. Staję przed Nim jako winowajca. Przyznaję się do grzechów i chcę miłosierdzia od Tego, który został zabity….. Miłosierdzie jest okupione krwią, ktoś musiał umrzeć, żebym mógł doświadczyć pełni życia. I teraz proszę Chrystusa, który umarł zamiast mnie, żeby udzielił mi łaski życia. Każdy musi się zastanowić, czy pamięta o tym przychodząc do konfesjonału, czy po prostu chce mieć spokojne święta i czyste sumienie.
W takim razie przykazanie kościelne: „przynajmniej raz w roku spowiadać się" chyba nie pomaga w lepszym rozumieniu istoty spowiedzi?
o. T. Grabowski: Przykazanie wyznacza granicę obojętności. Nie jest istotne pytanie, kiedy się ostatni raz spowiadałeś, ale kiedy ostatni raz przyjąłeś Komunię św. Jeżeli ktoś był w spowiedzi na Wielkanoc, przyjął Komunię, a potem do grudnia ani razu w pełni nie uczestniczył w Mszy św., to nie wypełnia polecenia Jezusa: „czyńcie to na Moją pamiątkę". Tu leży problem. Gdy zaczynamy myśleć o relacji z kimkolwiek tylko i wyłącznie na płaszczyźnie wypełniania przepisów prawa, to wtedy przestaje to być relacja miłości. Przykazanie ma nas obronić przed tym, żeby relacji z Bogiem całkiem nie zaniedbać. A to, żeby nie przypominała relacji z urzędem skarbowym, gdzie PIT składa się raz na rok – to już jest nasze zadanie.
Może warto sobie ustalić, że regularnie, np. co miesiąc albo co dwa, będę chodzić do spowiedzi?
o. T. Grabowski OP: Ja bym sobie ustalił coś innego. Wybrałbym sobie porę robienia rachunku sumienia i nie raz na miesiąc, tylko przynajmniej dwa, trzy razy na tydzień, żeby przemyśleć tyle wydarzeń, ile ogarniam pamięcią…
A jaki rachunek sumienia robić? Jest wiele propozycji...
o. T. Grabowski OP: Ja jestem zwolennikiem szkoły ignacjańskiej.
Podczas rachunku sumienia nie myślę tylko o przykazaniach, ale też o wydarzeniach mojego dnia: czy one były dobre, czy złe, czy mogę za nie podziękować, czy mam przeprosić, i jaki był motyw mojego działania. W ten sposób uczę się głębiej myśleć o swoim postępowaniu: dlaczego zrobiłem to i to. Dlaczego pomogłem tej pani przejść przez ulicę? Bo zdenerwował mnie dzieciak, który tego nie zrobił, czy faktycznie chciałem jej pomóc? Dlaczego zareagowałem złością? Czy dlatego, że od rana miałem serię wydarzeń, które wzbudziły we mnie napięcie, czy dlatego, że chciałem komuś dokopać? To pozwala zobaczyć, które grzechy są lekkie, które ciężkie, i czy moje grzechy lekkie nie składają się na jakąś mocną wadę, nad którą powinienem pracować i prosić o oczyszczenie z niej w sakramencie pojednania. Często się mówi, że emocje nie podlegają ocenie moralnej, ale – nie zawsze się dodaje, że kształtowanie swoich emocji już tak. Jeśli nie pracuję nad swoimi emocjami, to skazuję się na to, że będę wybuchowy czy smutny cały czas.
ks. K. Porosło: To jest ważna sprawa, bo najczęściej wyznanie grzechów sprowadza się do wyliczenia rzeczy, które zrobiłem, i rzadko kiedy ktoś szuka przyczyn, dlaczego tak a nie inaczej postąpił. Po sposobie spowiadania się widzę, z kim mam do czynienia: jeśli ktoś zaczyna mówić o motywach działania, to mam świadomość, że ta spowiedź będzie na zupełnie innym poziomie. Ale to są rzadkie przypadki...
Co potrzebne jest, żeby spowiedź była ważna?
o. T. Grabowski OP: Wypełnienie pięciu warunków spowiedzi.