logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Redakcja "Listu"
Spowiedź nie jest po to, żebyśmy się dobrze poczuli
List
 


Czy da się powiedzieć, co się dzieje w człowieku podczas roz­grzeszenia?

ks. K. Porosło: Nie wszyscy lubią to sformuło­wanie, ale ono oddaje to, co się dzieje podczas spowiedzi: „moc odkupienia i śmierć na krzyżu działa we mnie, na moje grzechy". Odkupienie dokonało się wcześniej, ale dziś moc płynąca z tego wydarzenia, jest – powiedzmy technicz­nie – aplikowana. Tak naprawdę, decyzja mojej woli dopuszcza do działania Boga we mnie. To jest zresztą podstawowy motyw Pawłowy – miłosierdzie zostało nam okazanie wcześniej, nie wtedy, kiedy się nawróciliśmy, ale wtedy, kiedy byliśmy grzesznikami (por. Rz 5, 8). Przebaczono nam już wtedy, kiedy na to nie zasługiwaliśmy. Często wydaje nam się, że musimy zasłużyć na przebaczenie: upokorzyć się, przełamać wstyd, klęknąć, wyznać to, co chcielibyśmy zachować dla siebie; i za ten cały trud, ksiądz w konfesjonale nagradza nas roz­grzeszeniem.
 
A przecież miłosierdzie zostało mi udzielo­ne dużo wcześniej, zanim zdecydowałem się zmienić i poprawić, kiedy w żaden sposób na to nie zasługiwałem.
 
o. T. Grabowski OP: Bóg okazał miłosierdzie zanim zdążyłem się narodzić, ale czy przystę­pując do sakramentu pokuty mamy świado­mość, jaka była cena tego przebaczenia? Wy­daje mi się, że często mówimy o miłosierdziu, jak o czymś oczywistym, jakby Bóg wymazał nasze grzechy gumką myszką…Nie! W spowiedzi staję wobec Tego, który za mnie oddał życie. Staję przed Nim jako winowajca. Przyznaję się do grzechów i chcę miłosierdzia od Tego, który został zabity….. Miłosierdzie jest okupione krwią, ktoś musiał umrzeć, żebym mógł doświadczyć pełni życia. I teraz proszę Chrystusa, który umarł zamiast mnie, żeby udzielił mi łaski życia. Każdy musi się zastanowić, czy pamięta o tym przycho­dząc do konfesjonału, czy po prostu chce mieć spokojne święta i czyste sumienie.
 
W takim razie przykazanie ko­ścielne: „przynajmniej raz w roku spowiadać się" chyba nie poma­ga w lepszym rozumieniu istoty spowiedzi?

o. T. Grabowski: Przykazanie wyznacza gra­nicę obojętności. Nie jest istotne pytanie, kiedy się ostatni raz spowiadałeś, ale kiedy ostatni raz przyjąłeś Komunię św. Jeżeli ktoś był w spowiedzi na Wielkanoc, przyjął Komunię, a potem do grudnia ani razu w pełni nie uczest­niczył w Mszy św., to nie wypełnia polecenia Jezusa: „czyńcie to na Moją pamiątkę". Tu leży problem. Gdy zaczynamy myśleć o relacji z kimkolwiek tylko i wyłącznie na płaszczyźnie wypełniania przepisów prawa, to wtedy prze­staje to być relacja miłości. Przykazanie ma nas obronić przed tym, żeby relacji z Bogiem całkiem nie zaniedbać. A to, żeby nie przypo­minała relacji z urzędem skarbowym, gdzie PIT składa się raz na rok – to już jest nasze zadanie.
 
Może warto sobie ustalić, że regularnie, np. co miesiąc albo co dwa, będę chodzić do spo­wiedzi?

o. T. Grabowski OP: Ja bym sobie ustalił coś innego. Wybrałbym sobie porę robienia rachunku sumienia i nie raz na miesiąc, tylko przynajmniej dwa, trzy razy na tydzień, żeby przemyśleć tyle wydarzeń, ile ogarniam pamię­cią…
 
A jaki rachunek sumienia robić? Jest wiele propozycji...
 
o. T. Grabowski OP: Ja jestem zwolennikiem szkoły ignacjańskiej.
 
Podczas rachunku sumienia nie myślę tylko o przykazaniach, ale też o wydarzeniach mojego dnia: czy one były dobre, czy złe, czy mogę za nie podziękować, czy mam przeprosić, i jaki był motyw mojego działania. W ten sposób uczę się głębiej myśleć o swoim postępowaniu: dla­czego zrobiłem to i to. Dlaczego pomogłem tej pani przejść przez ulicę? Bo zdenerwował mnie dzieciak, który tego nie zrobił, czy faktycznie chciałem jej pomóc? Dlaczego zareagowałem złością? Czy dlatego, że od rana miałem serię wydarzeń, które wzbudziły we mnie napięcie, czy dlatego, że chciałem komuś dokopać? To pozwala zobaczyć, które grzechy są lekkie, które ciężkie, i czy moje grzechy lekkie nie składają się na jakąś mocną wadę, nad którą powinienem pracować i prosić o oczyszczenie z niej w sakramencie pojednania. Często się mówi, że emocje nie podlegają oce­nie moralnej, ale – nie zawsze się dodaje, że kształtowanie swoich emocji już tak. Jeśli nie pracuję nad swoimi emocjami, to skazuję się na to, że będę wybuchowy czy smutny cały czas.
 
ks. K. Porosło: To jest ważna sprawa, bo naj­częściej wyznanie grzechów sprowadza się do wyliczenia rzeczy, które zrobiłem, i rzadko kie­dy ktoś szuka przyczyn, dlaczego tak a nie ina­czej postąpił. Po sposobie spowiadania się wi­dzę, z kim mam do czynienia: jeśli ktoś zaczyna mówić o motywach działania, to mam świa­domość, że ta spowiedź będzie na zupełnie innym poziomie. Ale to są rzadkie przypadki...
 
Co potrzebne jest, żeby spowiedź była ważna?

o. T. Grabowski OP: Wypełnienie pięciu wa­runków spowiedzi.
 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Bombardowani mnóstwem informacji i propozycji, ale bez trwałego fundamentu wartości, nie tylko młodzi mają dzisiaj problemy z wyborami. Łatwo się w tym dzisiejszym gąszczu zagubić, łatwo zatracić zdolność rozróżniania pomiędzy sprawami życiowej wagi a informacjami, które są śmieciami. Gdy pozwolimy, by nasze życie było tak bardzo wypełnione, nie pozostaje w nim przestrzeni na wyhamowywanie, na zastanowienie się nad sobą.

Z bp Edwardem Dajczakiem rozmawia Przemysław Radzyński
 
Ks. Grzegorz Ryś
Dziś grzech stał się dla nas czymś niesłychanie prywatnym. Kiedy staje się jawnym, człowiek natychmiast zostaje wytknięty palcami. Być może właśnie dlatego człowiek grzeszny nie zawsze znajduje dziś we wspólnotach kościelnych zrozumienia dla swoich słabości ani oparcia. Jesteśmy bardzo daleko od tego pierwotnego myślenia, które było ważną miarą dojrzałości wspólnoty...
 
Fragment dokumentu wydanego 22 lutego 2002 roku przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu dokumentów - "Kościół a Internet".ka
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS