logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dominik Jarczewski OP
Stracić, żeby już nie musieć
Miesięcznik W drodze
 


Słyszymy, że nasi znajomi zapisują się na siłownię lub decydują się na dietę, a jakoś nie słyszymy o tych, którzy poszczą lub się umartwiają. Dlaczego?
 
Jeśli niedzielna msza święta przestaje być dla współczesnego człowieka oczywistością, to nic dziwnego, że post wyszedł z mody. Miejsce ascezy religijnej zajęła asceza świecka. To tylko potwierdza tezę, że wyrzeczenie jest czymś bardzo ważnym w życiu człowieka. Zobaczmy, jak się umartwia na przykład pianista, który przez osiem godzin bębni na klawiaturze wprawki, żeby potem na koncercie zagrać, co i jak trzeba. Albo jak się umartwia Justyna Kowalczyk. Haruje jak głupia cały rok, jeździ w zimie na nartach, a w lecie na rolkach i jeszcze sobie oponę z tyłu przyczepi. Sama mówi, jak wszystkie kości ją bolą, i to wszystko tylko po to, żeby potem być o pół sekundy szybszą od innych. To dopiero asceza!
 
No właśnie –  czy to jest asceza?
 
Od strony technicznej tak, to jest asceza. Weźmy inny przykład – wspinaczka w górach.
 
Szkoła charakteru – z pewnością.
 
Gdyby ksiądz na spowiedzi polecił: "Za pokutę wejdziesz na Świnicę", pomyślelibyśmy, że zwariował. A ile osób samych z siebie tam wchodzi? Człowiek się namęczy, napoci, ale gdy już wejdzie, to jest zachwycony. Jakiś czas temu była u nas w opactwie Kinga Baranowska, która zdobywa jeden ośmiotysięcznik za drugim. Drobna, niepozorna walczy z wichurami i śniegiem bez maski tlenowej. I teraz co – ascetka? Wariatka? Jeśli zapytasz himalaistę, po co chodzi po górach, to odpowie ci: Bo są. Można by analogicznie zapytać: Po co się umartwiasz? Bo jest Bóg. Wobec Niego wszystko inne jest nieważne. Święty Paweł pisze do Filipian: "Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa".
 
A nie mogę mieć i Chrystusa, i tych wszystkich pomniejszych dóbr?
 
Nie da się mieć wszystkiego. W końcu natrafiamy na albo-albo.
 
A z tym tylko twardy, dojrzały człowiek sobie poradzi. Mówimy, że człowiek jest doskonały od strony psychicznej, jeśli ma jakąś wartość nadrzędną i tej wartości podporządkowuje wszystkie elementy swojego życia. W życiu duchowym to samo nazywa się świętością. Im bardziej dojrzewam, tym wierniejszy jestem swoim wyborom i priorytetom.
 
Czy problemy z ascezą nie wiążą się zatem z jakimś kryzysem wieczności? Kiedy tracimy z horyzontu wieczność, nie mamy jak zrelatywizować wartości tego, w czym żyjemy.
 
Krzyż ma dwie belki – poziomą i pionową. Jezus wyrzeka się wszystkiego: przyjaźni, narodu, wygody, dobrego jedzenia, dobrej sławy, a przyjmuje cierpienie. Wyrzeka się tylu dobrych rzeczy, bo chce pokazać człowiekowi, że robi to z miłości do niego. Jeśli mam tego pełną świadomość, pojawia się wiara. Prefacja mszalna mówi: "U Twoich wiernych, Boże, życie zmienia się, ale się nie kończy, a kiedy zamknie się dla nich dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie". W tej perspektywie życie jest jedno. Wchodzi się w nie najpierw przez urodzenie, a potem przez śmierć jako narodzenie dla Nieba. Z tej perspektywy umartwienie, wyrzeczenie nie jest niszczeniem życia, ale właśnie strzeżeniem go. Chcę życia prawdziwego i dlatego jestem gotów zrezygnować z wszystkiego, co mi pełnię tego życia odbiera.
 
Czyli asceza nie musi być smutna?
 
Nawet nie może być! Jestem stworzony właśnie po to, żeby mi było dobrze. I ta radość, radość bycia z Chrystusem ma ze mnie promieniować. Mam tak głosić Ewangelię, żeby wszyscy widzieli, jak dobrze jest mi z Bogiem. Wyraz twarzy ma być jasny. Twarz Mojżesza promieniała, kiedy wracał z rozmowy z Panem Bogiem. Nic nie musiał mówić, to było po nim widać. Jestem z Bogiem, mam doświadczenie Jego miłości, a wszystko, co czynię, jest odpowiedzią na nią.
 
Czy jest też zła asceza?
 
Święty Benedykt mówi o gorzkiej żarliwości. Na pewno ascezą musi rządzić roztropność. Nie może ona polegać na popisywaniu się, na dążeniu do osiągania kolejnych rekordów. Asceza musi też zawsze czemuś służyć. W Medjugorje Matka Boża, zalecając post o chlebie i wodzie w środy i soboty, mówiła, że jeśli przynosi on rozproszenie czy osłabienie, to należy go zaprzestać, znaleźć inne umartwienie. Post ma pomagać, służyć koncentracji, a nie rozproszeniu.
 
A czemu służy asceza?
 
Wolności. Własnej, ale też tych, z którymi żyjemy. Kiedy jestem bardziej wolny od swoich potrzeb i rzeczy, wtedy przestaję traktować ludzi przedmiotowo. Pamiętam list, który ktoś kiedyś napisał do redakcji "Przewodnika Katolickiego": "Zbliżam się do zawarcia związku małżeńskiego i bardzo się cieszę, że będę miał możliwość legalnego zaspokajania potrzeb seksualnych". Pomyślałem wówczas: Biedna ta jego żona – będzie dla niego środkiem do legalnego zaspokajania potrzeb seksualnych! A gdzie miłość? Gdzie oddanie się drugiemu człowiekowi? Oczywiście, że istnieje coś takiego jak potrzeba seksualna, ale ona nie może się stać moim panem. Nad wszystkim ma być rozum i miłość.
 
To chyba o wiele szerszy problem: mam potrzebę uzyskania wsparcia, potrzebę posiadania przyjaciela, potrzebę bycia wysłuchanym – wobec tego druga osoba staje się zakładnikiem mojego chwilowego szczęścia.
 
Jeśli potrzeba stoi na pierwszym miejscu, to rzeczywiście tak będzie. Często mamy takie parcie: muszę, muszę, muszę. Muszę podróżować, muszę pracować, kiedy zobaczę coś fajnego w sklepie, to muszę to mieć. Najlepiej od razu. A ja przecież nic nie muszę. Jedyne, co muszę, to umrzeć.
 
Czyli wyrzekam się, żeby zobaczyć, że nie muszę.
 
Właśnie. Pytanie o ascezę ostatecznie odsyła nas do pytania o naszą wolność. Każde "muszę" jest zaprzeczeniem wolności. Wyrzekam się pewnych rzeczy, żeby stać się wolnym. Muszę stracić, żeby już nie musieć. Paradoks? – Oto wielka tajemnica wiary!

Dominik Jarczewski OP
W drodze  3 (487)/2014
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Salwator
Z Bogną Gałecką koordynatorem programu profilaktyczno-edukacyjnego "Bądź wolny" i wolontariuszem Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Polsce działającego przy klasztorze oo. Dominikanów w Krakowie rozmawia Grzegorz Sztok.
 
ks. Józef Tarnawski SP
Tempo życia, obowiązki, zniechęcenia, brak perspektyw... Samotność, konflikty z najbliższymi, niezdrowe ambicje, poczucie duchowej pustki... Za dużo... za szybko... za trudno... - kto wie, co jeszcze... Jak to wszystko przeżyć? Jak - mimo tego i wbrew temu - zachować dystans do życia i mocne zakorzenienie w Kimś? W jaki sposób żyć, aby życie było życiem?...
 
ks. Artur Andrzejewski
Modlitwa to rozmowa z Bogiem. Rozmowa! Cóż to jednak za rozmowa, jeżeli czynimy z niej jeden wielki monolog, o którym sam Jezus wyraża krytyczne zdanie: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS