Piękny dar dla Jezusa
Oprócz poświęcenia Chrystusowi naszego czasu powinniśmy również dopilnować, żeby liturgię eucharystyczną pod każdym względem cechowało prawdziwe piękno. Niektórzy powiadają, że Jezus wcale nie chce wydawania kościelnych środków na kosztowne budowle i wyszukane celebracje liturgiczne, lecz wydaje się, że zapominają oni, iż w ten sposób wpisują się w logikę myślenia Judasza, którego sam Pan za to zganił. Oddawanie czci Bogu wymaga od nas pieczołowitego przygotowania i ofiarowania wszystkiego, co najlepsze. Jezus ukorzył się po to, żeby pozostać z nami w Eucharystii aż do końca czasów, zaś my powinniśmy uczynić wszystko, co w naszej mocy, żeby uwielbić Go na wszelkie możliwe sposoby. Niekiedy ludzie, którzy oburzają się na wydawanie pieniędzy na upiększanie liturgii, sami żyją w komforcie lub nawet w luksusie. Mają szczęście mieszkać w przestronnych i wygodnych domach, podczas gdy tabernakulum bywa utrzymywane w stanie niegodnym Bożej obecności. Możemy sobie wyobrazić, co Maria Magdalena powiedziałaby, gdyby widziała współczesną lichość i szpetotę niektórych z naszych nowoczesnych kaplic i tabernakulów. Są parafie, w których skąpstwo nie pozwala nawet na przyozdobienie miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu świecami i kwiatami, tradycyjnie uznawanymi za symbole naszej wiary i miłości.
Ci, którzy uważają, że nie mają wystarczających środków na godne utrzymanie domu Bożego, powinni wziąć lekcje od św. Jana Marii Vianneya. Jako ksiądz pełniący posługę duszpasterską w jednej z francuskich parafii jadał codziennie zaledwie kilka gotowanych ziemniaków i ubierał się w skromną, znoszoną odzież, ale nigdy nie szczędził wydatków na właściwe uhonorowanie Najświętszego Sakramentu. Udał się pieszo do Lyonu ze wszystkimi zgromadzonymi przez parafię pieniędzmi i ledwo udało mu się znaleźć monstrancję wystarczająco wspaniałą, by nadawała się do kultu Jezusa Eucharystycznego. W czasach Starego Przymierza każdy z Żydów podlegających spisowi musiał oddawać corocznie pół sykla na ofiarę Panu, by możliwe było utrzymanie w pięknym stanie Przybytku Mojżeszowego. Zgodnie z obietnicą Pana ten wkład miał posłużyć „na pamiątkę Izraelitom przed Panem jako ofiara zadośćuczynienia za ich życie” (Wj 30, 16). Ci, którzy dziś przyczyniają się do uczynienia kultu eucharystycznego czymś godnym i pięknym, z pewnością zostaną zapamiętani za swoją hojność w wyznawaniu wiary w realną obecność Chrystusa. Przez stulecia wierny lud Boży z radością przyjmował to, że mógł składać ofiary na dowód swojej wiary i miłości do Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Nic z tego, co ofiarowujemy Panu, nie jest zmarnowane, ponieważ On wynagradza każdą ofiarę ze stokroć większą hojnością.
Współcześnie toczy się wiele dyskusji na temat pięknego daru celibatu osób duchownych, a świat próbuje przekonać Kościół, że taka ofiara z miłości do Jezusa jest marnotrawstwem. Podnoszony jest przy tym argument, że mamy tylko jedno życie i nie powinniśmy go odrzucać, wyrzekając się małżeństwa, rodziny, potomstwa. Zawsze gdy uzdolniony młody człowiek, który przypuszczalnie mógłby zrobić coś pożytecznego dla świata, pragnie zrezygnować z małżeństwa naturalnego na rzecz wyższego dobra, jakim jest ślub duchowy z Bogiem, słyszy się podobne głosy: „Co za strata!”. Takie stwierdzenia są poniekąd zrozumiałe, jeżeli padają z ust osób niewierzących, lecz taki sposób myślenia nigdy nie powinien cechować członków Kościoła. Celibat kapłanów i zakonników to wielki dar, który Kościół katolicki musi pielęgnować niczym skarb. Powinniśmy z radością i wdzięcznością podchodzić do tych, którzy składają własne życie w miłosnym darze dla Chrystusa. Im piękniejsze jest tak ofiarowane życie, tym lepiej. Podobnie, nic nie powinno cieszyć Kościoła bardziej niż młode kobiety kochające Chrystusa ponad wszystko i gotowe podjąć życie zakonne z miłości do Niego. To jak zerwanie najpiękniejszej róży, żeby umieścić ją przy tabernakulum. W pewnym sensie taka róża przestaje żyć i wkrótce musi obumrzeć, lecz jednocześnie została wybrana, by służyć najbardziej szlachetnemu i wzniosłemu celowi. Błogosławiona jest róża wykorzeniona ze świata z całą jego próżnością, by mogła stać się oblubienicą Chrystusa. To rodzaj radykalnej, bezkompromisowej, pełnej poświęcenia miłości, do której wzywa nas przykład Marii Magdaleny i do której zachęca nas pochwała z ust samego Chrystusa.