logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Tomás Álvarez OCD
Św. Teresa od Jezusa: matka osób duchowych
Zeszyty Karmelitańskie
 


 Rodzi się Teresa de Ahumada
 
W klimacie wielkości, ekspansji, optymizmu rodzi się i wzrasta Teresa. Książki owej pierwszej połowy XVI wieku będą służyły jej za pokarm kulturalny. To otwarcie horyzontów, obecność Europy w Kastylii – ukształtują jej osobę, ideały i duszę.
 
Don Alonso Sánchez de Cepeda miał w swym sekretarzyku pewien rodzinny zeszyt, w którym spisywał narodziny swych dzieci. Można w nim przeczytać następującą notę:
W środę 28 marca 1515 roku urodziła się Teresa, moja córka, o godzinie piątej rano, pół godziny wcześniej lub później, którego to dnia, w środę, już prawie świtało. Jej rodzicami chrzestnymi zostali: ojcem chrzestnym – Vela Núnez i matką chrzestną – dona María del Aguila, córka Francisco Pajares.
 
Dom rodziny Cepeda-Ahumada
 
W pełni lat Teresa zatrzymuje się, aby opowiedzieć swoje życie. Spisuje je na dużych kartkach żółtawo-brązowawego papieru. W zaciszu swej karmelitańskiej celi, pod oknem, na występie muru, siedząc na piętach na ceglanej posadzce. Zaczyna pisanie przywołując dzieciństwo, dom rodzinny, pierwsze miłości. Z perspektywy swych pięćdziesięciu lat kieruje spojrzenie na czas, kiedy miała sześć lub siedem lat, czas, w którym Bóg zaczął budzić jej świadomość.
 
Znajduje się w Ávila. Pisze w klasztorze karmelitańskim św. Józefa, który mieści się poza murami miasta. Ona urodziła się na drugim krańcu miasta, wewnątrz terenu otoczonego murami, niedaleko samych murów i jednej z bram wychodzących na zewnątrz. W dużym, przestrzennym domu swego ojca, don Alonso, domu z wewnętrznym dziedzińcem, urządzeniami nawadniającymi i ogrodem, otoczonym pałacami. I wypełnionym życiem, wrzawą, jako że dom Teresy jest schronieniem licznej rodziny: mieszkają tu rodzice, Alonso de Cepeda i Beatriz de Ahumada, dwanaścioro rodzeństwa, włączając Teresę, służący oraz służba folwarczna pracująca w Gotarrendura, która przychodzi i odchodzi; tam rodzina Teresy posiada dom na wsi, ziemię i gołębnik.
 
Teresa rozpoczyna pisanie przywołując to wszystko z tkliwością: „Już to, że miałam prawych i bojących się Boga rodziców wystarczyłoby, gdybym nie była tak nędzna...”. Kilkoma zdaniami kreśli obraz swego ojca: „Był człowiekiem prawdomównym. Nigdy nikt go nie widział zaklinającego się ani mówiącego na szkodę nieobecnego (obmawiającego go). Bardzo uczciwy w wielki sposób”. I portret swej matki, Beatriz de Ahumada – o wiele młodszej od don Alonso: kobiety „wielkiej uczciwości... bardzo ładnej... Bardzo łagodnej i wielkiego rozumu”.
 
Było nas trzy siostry i dziewięciu braci”. Chociaż Teresa tego nie mówi, dona Beatriz była drugą żoną jej ojca. Z pierwszego małżeństwa, z Catalina del Peso, don Alonso miał dwoje najstarszych dzieci: Marię i Jana. Maria, pierworodna, była o dziewięć lat starsza od Teresy; ostatnia – najmłodsza ze wszystkich, Juana (Joanna) – o trzynaście lat młodsza. Teresa zajmowała miejsce środkowe wśród rodzeństwa, poprzedzał ją Rodrigo (ur. 1511?), a po niej bezpośrednio był Lorenzo (Wawrzyniec, 1519). To właśnie ubóstwianej przez starszych Teresie przypadnie w udziale „robienie za matkę najmłodszym, szczególnie Juanie, urodzonej kilka miesięcy przed śmiercią doni Beatriz, a w dwa lub trzy lata zanim wyjdzie za mąż najstarsza siostra.
 
Nagle Teresa staje się gospodynią, panią domu. Domu pełnego mężczyzn i intensywnego życia uczuciowego. Teresa była najbardziej kochana przez swego ojca, bardzo kochała wszystkich braci, a jednego z nich („prawie mojego wieku” – napisze) najbardziej. Jej siostra Maria, już zamężna – „kochała ją wyjątkowo” i „jej mąż również kochał ją bardzo...”. Jest to ciąg wspomnień, które pojawiają się w obrazie domu przywołanym przez Teresę w wieku pięćdziesięciu lat. Teresa rozpoczęła życie w klimacie miłości, z prowiantem na drogę, którego nie zabraknie w jej sakwie wędrowca na drogach życia.
 
Innymi wspomnieniami, które teraz wypływają spod jej pióra, podczas gdy pisze pierwszą stronę swej księgi – jest to, że jej ojciec był człowiekiem książek i gromadził książki pobożne, aby czytały je dzieci; że jej matka była pobożną chrześcijanką, uczyła modlić się różańcem i „mieć pobożność do naszej Pani”; że ona i jej bracia bawili się także w pustelników i budowali pustelnie, „układając kamyczki, które natychmiast się przewracały”, że w domu udzielano biednym jałmużny. Również Teresa czyniła to „jak mogła”, mimo że „mogła niewiele”. „starałam się o samotność, by modlić się” – pisze. Od swej matki nauczyła się modlitwy różańcowej i modliła się nią w samotności. „Bardzo lubiłam, gdy bawiłam się z innymi dziećmi, bawić się w klasztor, tak jakbyśmy były zakonnicami i pragnęłam nią być, choć nie aż tak bardzo...”.
 
W tym szeregu wspomnień błyszczą dwa kamienie szlachetne o największej wartości. Dwa najważniejsze wydarzenia, które dominują nad pejzażem dzieciństwa i młodości Teresy. Na pierwszy składają się jej lektury, na drugi – jej osierocenie. Gdy jeszcze jest dzieckiem, Teresa spotyka się ze swoim ulubionym bratem, aby czytać, prawdopodobnie w ogrodzie przy domu. Obydwoje przeglądają Flos sanctorum, ówczesne czasopismo historyczne dla dzieci, z rycinami i opowiadaniami. Teresę zachwycają dziewczyny, „święte”, które zostały męczennicami. Czytając i myśląc Teresa dochodzi do przeszywającego odkrycia („prawdy gdy była dzieckiem” – powie o nim sama), że wszystko przemija, poza życiem. śycie trwa na zawsze. Powtarzają to sobie wzajemnie obydwoje czytelnicy: „na zawsze, na zawsze, na zawsze. W wymawianiu tego przez dłuższe chwile służyłam Panu i została mi w tym dzieciństwie wyryta droga prawdy” – czytamy.
 
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Rafał Sulikowski
Biografię świętej Siostry Faustyny zna każdy interesujący się miłosierdziem Boga. Jej życie zewnętrzne było typowe - takie, jak każdej dziewczyny, a potem kobiety w okresie międzywojennym w Polsce. Ciężka praca, wyłącznie fizyczna, bieda, choroby. Przeszkody zewnętrzne w realizacji swego celu, jakim było powołanie duchowe.
 
Rafał Sulikowski
Gdy słyszy się, że Kościół gwałtownie traci zaufanie, można wpaść w panikę. Gdzie jak gdzie, ale w Kościele katolickim zaufanie ma wielkie znaczenie. Jeżeli w tej dziedzinie następuje radykalny kryzys, to jest się nad czym zastanawiać. Przede wszystkim jednak trzeba ustalić, o co konkretnie z tym zaufaniem chodzi.
 
Rafał Sulikowski
Stojąc nad grobami tych, co odeszli, człowiek w pewnym sensie dotyka śmierci, doświadcza jej nieuchronności, dostrzega jej majestat. Czasami nawet ją zrozumie. Stojąc nad kamienną płytą grobu człowiek widzi inny świat - świat umarłych, chociaż świat żywych przepływa obok bezwiednie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS