Budowanie obrazu samego siebie
Obraz nas samych budują słowa; to największy wpływ, jaki mają na nasze życie. Nikt z nas nie rodzi się z określonym spojrzeniem na siebie. Kiedy dziecko przychodzi na świat, nie ma świadomości swojej odrębności od matki. Formująca się stopniowo tożsamość jest zdana na łaskę kierowanych do dziecka słów. Piękny lub brzydki, mile lub niemile widziany, rozkoszny lub uciążliwy.
Kiedy słowa miłości lub odrzucenia, akceptacji lub odtrącenia zapadają w świadomość dziecka, tworzy ono obraz samego siebie. Będzie dorastało jako pewny siebie i świadomy własnej wartości młody człowiek, który potrafi zaufać innym i obdarowywać ich swoją miłością, lub też jako osoba lękliwa i samolubna, niezdolna do prawdziwej miłości. Ojcowie i matki coraz bardziej zdają sobie sprawę z konieczności zwracania się do potomstwa pozytywnie i z miłością.
Jednak w tym rozdziale nie będziemy się zajmowali słowami, które rodzice i członkowie rodziny kierują do małych dzieci. Interesować nas będzie wymiana zdań pomiędzy dorosłymi, a także sposób, w jaki każdego dnia zwracamy się do samych siebie, oraz treści, jakie sobie przekazujemy. Czy naśladujemy wyzwalające słowo Bożej miłości i akceptacji, czy może raczej uciekamy się do grzesznego słowa potępienia i odrzucenia?
Paradoksalnie złamanie wskazówki Jezusa, aby uzdrowiony „nikomu nic nie mówił”, spowodowało, że trędowaty stał się jednym z uczniów Pana i głosicielem radości, której dostąpił. Był świadkiem miłości, dobroci oraz wielkości Jezusa. Jest to dla nas zachęta, aby dzielić się radością z powodu łask, które otrzymujemy od Boga.