Poznać słowo Boże
Kiedy Stolica Apostolska przeprowadziła w 1980 roku badanie na temat powodów odchodzenia wiernych z Kościoła katolickiego na rzecz innych wyznań, zaleciła zwrócenie szczególnej uwagi na doświadczalny wymiar wiary i odkrywanie Chrystusa osobiście poprzez modlitwę i oddanie, co jest treścią przekazu ruchów charyzmatycznych i "ponownie narodzonych" chrześcijan[9]. Jednak prawdziwym wyzwaniem dla Kościoła naszych czasów nie jest pobudzenie naszych niedzielnych zgromadzeń do nowego, bardziej radosnego śpiewu i uwielbienia, choć bez wątpienia jest to niezwykle istotne.
Nie jest nim także zaktywizowanie wszystkich wiernych do budowania chrześcijańskich wspólnot, choć i to jest ważną kwestią. Prawdziwym wyzwaniem jest sprawienie, aby poszczególni członkowie poznali Chrystusa osobiście, czego pragnął św. Paweł, modląc się: I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego (Flp 3, 8).
Osobiste poznanie Chrystusa jest drogocennym darem Boga, a punkt wyjścia stanowi Jego słowo. Św. Hieronim powiedział, że "nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa", i prawdą jest, że większość z nas potrzebuje zgłębiać natchnione teksty, jeśli mamy osiągnąć nowy poziom zażyłości ze Zbawicielem.
Aby mówić do nas i objawiać się nam, Pan posługuje się ludzkim językiem. Żadnego innego przecież byśmy nie zrozumieli. Tajemnica słowa Bożego wypowiedzianego słowami ludzkimi przypomina tajemnicę Boga działającego w ludzkim ciele. Kiedy Jezus przemawia jako człowiek, przemawia także Stwórca. W ten sam sposób treści zawarte w Biblii, proklamowane w kościele jako słowa św. Pawła czy na przykład proroka Jeremiasza, są jednocześnie słowem Bożym.
Przypisy:
[9] „L’Osservatore Romano”, 19 maja 1986.
Jezus w swojej „taktyce zbawiania” nie zachowuje się jak (zwłaszcza dzisiejszy, wyzbyty wyższych wartości i celów) polityk, który patrzy na upodobania swych wyborców i zmienia swe poglądy, byle tylko podobać się jak największej liczbie potencjalnych wyborców. Jezus nie jest z tych, co szukają poklasku i ludzkiej chwały. On przyszedł objawić nam wspaniały Zamysł Ojca. On przyszedł nas doprowadzić – możliwie prostą i pewną drogą – do wiecznego zbawienia i szczęścia.
Pobieżna lektura ojców pustyni może sprawiać wrażenie, że nie mieli oni problemów zbliżonych do tych, które przeżywa na co dzień przeciętny chrześcijanin. Walki, które toczyli, a które opisują, wydają się nie z tego świata. Kiedy jednak wchodzimy głębiej w ich życie, okazuje się, że ich przeżycia są zbliżone do naszych, a demoniczne walki, które toczą z grzechami, opierają się na znanych nam grzechach głównych. Ewagriusz i Kasjan rozwinęli naukę o ośmiu grzechach, od których pochodzi nasza znajomość grzechów głównych.
Coraz częściej daje się słyszeć głosy dochodzące z różnych środowisk kościelnych i pozakościelnych, czy nie nadszedł już czas, aby Kościół złagodził lub przynajmniej uprościł swoje procedury odnośnie do orzekania o nieważności małżeństwa, tak jak to ma miejsce np. w Cerkwi prawosławnej. Można nawet spotkać się z opinią, że w gruncie rzeczy w praktyce „rozwody” udzielane w Cerkwi prawosławnej i stwierdzenia nieważności małżeństwa orzekane przez sądy biskupie w Kościele katolickim to akty bardzo sobie bliskie, pomimo że inaczej się nazywają i inaczej się je uzasadnia od strony teologicznej.