logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Wojciech Jędrzejewski OP
Święta uległość
Miesięcznik W drodze
 


Wiara jest przede wszystkim zgodą na przyjęcie Boga, pozwoleniem, aby to On był moim Panem. Uległość wiary jest zwykle łatwiejsza, w pierwszym jej etapie, dla kobiet niż mężczyzn. Ci drudzy szukają racjonalnego uzasadnienia dla takiego wyboru, podczas gdy kobieta nie potrzebuje rozumieć, aby zdobyć się na ofiarowanie własnego życia wybierającemu Bogu. W wierze nie ma mowy o próbie zapanowania nad Bogiem, ogarnięcia Go swoim rozumem. Gotowość do służby, wpisana w serce kobiety, tu również czyni ją bardziej niż mężczyznę zdolną do podjęcia służby Bogu, oddania Mu chwały, uniżenia się przed Najwyższym. "Spojrzał na pokorę swojej służebnicy". Uległość wobec Boga sprawia, że kobieta często spełnia wobec mężczyzny rolę świadka wobec Tajemnicy, otwierając go na nieznane mu dotąd wymiary rzeczywistości.

Czas teraz na parę uwag wokół pytania, jak w życiu konsekrowanych kobiet wygląda spaczona i uwięcona uległość? Decyzja na złożenie swego życia w ręce Boga poprzez śluby zakonne jest ryzykownym i obiecującym radykalizmem. Ryzykownym, ponieważ ewentualne zatrzymanie się w pół drogi grozi - zamiast rozkwitu osobowości - jej rażącym zniekształceniem. Obiecującym, gdyż bezkompromisowa zgoda na Jego mądre prowadzenie owocuje świętością i duchową płodnością we wspólnocie i wobec świata.
 
"Zakonsekrowana" uległość

Uległość bywa u sióstr zakonnych zakonsekrowana, "upobożniona", miast uświęcona. Takie zjawisko nie wygląda ciekawie. Oto parę impresji, które siłą rzeczy są uogólnieniem, więc należy je interpretować jako spostrzeżenia, a nie oskarżenia.

Spaczona uległość ma najczęściej miejsce w stosunku do władzy zakonnej. Chodzi o sytuacje, kiedy jakaś decyzja przełożonej budzi sprzeciw i poczucie krzywdy (uzasadnione, bądź nie), jednak uczucia te zostają skrupulatnie ukryte pod maską uległej zgody. Nie rozwiązuje to problemu wewnętrznego buntu, rozżalenia, dla których "wentylem" mogłoby być nazwanie swoich odczuć, myśli w dialogu z przełożoną. Prawo do próby takiego dialogu siostry odbierają sobie same z dwóch powodów: w imię fatalnie rozumianego posłuszeństwa - "nie uchodzi" dyskutować z wydanym poleceniem, bądź z lęku przed sankcjami, jeśli ośmieliłyby wyrazić swoje zdanie. Po co ryzykować utratę opinii "dobrej, pokornej zakonnicy", która to opinia może się okazać niezłym, procentującym kapitałem. Po co ryzykować zakłócenie wygodnego układu, w jakim dana siostra nauczyła się funkcjonować. Poplotkowanie o przełożonej w swoim gronie nie zmienia niczego we wspólnocie, ale daje pewien komfort psychiczny: odreagowanie oraz taki poziom nazywania problemów, który nie obliguje do zaangażowania w próby zmiany sytuacji. Skoro władza jest tak beznadziejna, nie ma sensu podejmować żadnych starań, by uzdrawiać chore układy!

Zniekształcona uległość widoczna jest także w relacjach na linii: zakonnice - księża. Bywają przełożone gotowe zamęczyć swoje podwładne w imię utrzymania dobrych kontaktów z proboszczem, kapelanem, spowiednikiem. Uległe przełożone przyjmują na przykład stawiane przez księży żądania (prośby, sugestie...) dotyczące zaangażowań duszpasterskich, zwiększenia zakresu posług w parafii, podjęcia katechezy, mimo nadmiaru obowiązków, w które już uwikłane są siostry. Podobnie zdarza się przełożonym akceptować konferencjonistów, spowiedników, kapelanów, którzy rażąco nie dorastają do pełnionej posługi. Aby nie być posądzonym o niewdzięczność, wybrzydzanie i bezczelność, nie starają się zmienić tej sytuacji, mimo iż przy pewnym wysiłku byłoby to możliwe.

Chora uległość w relacjach z księżmi polega także na braku reakcji wobec spotykanego z ich strony braku kultury. Nie jestem zwolennikiem tego, aby za każdy przejaw chamstwa siostry efektownie odpłacały celnie wymierzanym policzkiem, jednak spuszczone, załzawione oczy nie są dobrym rozwiązaniem. Nierzadko rozzuchwalają jeszcze bardziej osobników, których jeden z biskupów nazwał kiedyś z racji ich zachowania "bucami w sutannie".

Zdarza się niestety także wśród zakonnic uległość kokieteryjna. Dokonuje się ona w taki sposób, by ślubu czystości nie złamać, a mieć emocjonalne korzyści z danej znajomości. Niektórych księży odstrasza od żeńskich klasztorów "szczebiot", którym siostry zabawiają swoich gości. Miejsce normalnej rozmowy zajmuje paplanina "o wszystkim i o niczym". Nie chodzi bowiem o spotkanie, ale jak najdłuższe zatrzymanie w swoich progach chwilowej odskoczni od szarej codzienności. Przyjęcie postawy łowczyni męskiej obecności - źródła dla spragnionych uczuć, jest poważną przeszkodą w przeżywaniu konsekrowanej czystości. Namiastki w tym wymiarze są zabójcze. Zatrzymują w drodze do odkrycia i podjęcia uległości wobec Boga, jedynego Oblubieńca.

Święta uległość

Podjęta mądrze i ewangelicznie uległość konsekrowanych kobiet jest niezbędna, aby doświadczyły radości życia w swoich wspólnotach i zrealizowały dane im przez Boga powołanie. W jaki sposób może się to dokonać w wymienionych wyżej wymiarach, aby to, co chore, doznało uzdrowienia?
 
Zobacz także
Cezary Sękalski

W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela (19,6b). Z jednej strony te słowa Jezusa stanowią podkreślenie prawdy, że to Bóg jest sprawcą małżeństwa, z drugiej zaś, że jest ono nierozerwalne. Zatem nie pożądliwość gra tu pierwsze skrzypce, ale osobowa komunia kobiety i mężczyzny, która stanowi konkretną drogę do świętości i doskonałości chrześcijańskiej.

 
Monika Białkowska
Koptowie od wieków tatuują na nadgarstku niewielki znak krzyża, na znak przynależności i wierności Chrystusowi. Trwające prześladowania nie zmieniły tego zwyczaju, choć dzięki tatuażom łatwiej ich zidentyfikować i potraktować jako cel. Choć zaczynamy się oswajać z informacjami o przelewanej w Egipcie krwi i kolejnych zamachach na tamtejsze kościoły, choć niewiele wiemy o codzienności chrześcijan – Koptów, to właśnie oni są dziś największą grupą wierzących, którzy za Jezusa oddają życie. 
 
Krzysztof Wons SDS
Zażyła więź z Jezusem zakłada pragnienie spotkania Go, poznanie, rozmiłowanie w Jezusie. Ostatecznie jednak ma prowadzić do radykalnego wyboru życia z Nim i dla Niego. Nie wystarczy bowiem pragnąć więzi z Jezusem, nawet jeśli to pragnienie jest w nas bardzo silnie. Jeśli w naszej relacji z Jezusem zatrzymalibyśmy się jedynie na pragnieniach, nasza więź z Nim byłaby tylko pozorna – byłaby iluzją. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS