logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Święty i nieświęty gniew
Życie Duchowe
 


Zasłona dymna

Analizując nasz ludzki gniew moglibyśmy wyróżnić trzy jego rodzaje.

Po pierwsze może to być nieuporządkowany gniew wypływający z naszych postaw naznaczonych grzechem: egoizmem, pychą, zmysłowością, zamknięciem w sobie, brakiem współczucia dla bliźnich, chciwością, przewrażliwieniem na swoim punkcie itp. Wielki gniew z powodu małych grzechów innych osób, staje się często swoistą zasłoną dymną dla wielkich własnych grzechów. Jezus powie, że oglądanie drzazgi w oku brata odwraca uwagę od belki we własnym oku (por. Mt 7, 3). Przykładem takiej postawy staje się postępowanie Dawida po jego cudzołóstwie z Batszebą i zabójstwie jej męża Uriasza Chetyty. Kiedy Natan opowiada Monarsze o krzywdzie, jaką pewien bogacz wyrządził biedakowi zabierając mu jego ukochaną owieczkę, Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka (por. 2 Sm 12, 5). Prorok demaskuje gniew Króla Dawida prostym stwierdzeniem: Ty jesteś tym człowiekiem (2 Sm 12, 7). W gniew wpadli także mieszkańcy Nazaretu, kiedy Jezus zdemaskował ich niewiarę: Na te słowa [Jezusa] wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, (...) aby Go strącić (Łk 4, 28-29).

Nasze oburzenie na innych z powodu ich grzechów, jest de facto oburzeniem na siebie samych. We wszystkich opowiadaniach o cudzych małostkach i grzechach jest zawsze coś nieczystego. Gniew na innych budzący się z powodu ich grzechów winien być dla nas sygnałem ostrzegawczym, iż grozi nam postawa nieprawdy. Uleganie temu gniewowi autorzy natchnieni oceniają bardzo surowo: Głupi ujawnia cały swój gniew, mądry go w końcu uśmierza (Prz 29, 11). Ciężki jest kamień i piasek nie lekki, gniew głupiego cięższy od obu (Prz 27, 3). Nie bądź pochopny w duchu do gniewu, bo gniew przebywa w piersi głupców (Koh 7, 9). W Kazaniu na Górze Jezus mówi: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi (Mt 5, 22). Gniew na brata jest wyrazem surowego sądu przeprowadzonego nad nim we własnym sercu. Jeżeli nie chcemy podlegać surowemu sądowi - gniewowi Boga, winniśmy przezwyciężać nasz gniew i sąd nad bliźnimi. Apostoł Jakub przypomina: Sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem (Jk 2, 13).

Gniew zrodzony z bólu i cierpienia

Nasza ludzka reakcja oburzenia z powodu doznanej krzywdy, to drugi rodzaj gniewu, jakiego często doświadczamy. Gniew ten rodzi się z bólu i cierpienia, zadawanego nam przez innych w sposób niesprawiedliwy. Kiedy ktoś w sposób nieuprawniony ogranicza naszą wolność, manipuluje naszą osobą, rani nas - gniew staje się wówczas przejawem samoobrony: bronimy własnej autonomii, wolności i godności. Nikt bowiem z ludzi nie ma prawa nas krzywdzić, poniżać czy też upokarzać. Owo słuszne oburzenie na doznaną krzywdę może być przez nas wypowiedziane: możemy wyrazić nasz protest na wzór protestu, który wypowiedział Jezus wobec sługi, kiedy ten w czasie procesu spoliczkował Go: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18, 23).

Jezus zaprotestował przeciwko niesprawiedliwemu traktowaniu. Każdy z nas ma prawo protestować, kiedy jest niesłusznie karany, krzywdzony, upokarzany, wykorzystywany, kiedy ludzie manipulują jego osobą czy też jego wolnością. Ale i ten rodzaj gniewu wymaga od nas wysiłku i pracy wewnętrznej. Bo choć sam odruch gniewu z powodu krzywdy jest słuszny, to jednak - gdyby nie był przez nas opanowany - może rodzić złe owoce. Upust dany słusznemu oburzeniu może łatwo przerodzić się w niechęć, nieżyczliwość, agresję, zemstę itp. Poddając się temu gniewowi możemy usiłować szukać sprawiedliwości na własną rękę. Taką postawę reprezentowało prawo Starego Przymierza. Jeżeli bliźni poniesie jakąś szkodę - czytamy w Księdza Wyjścia - wówczas on odda życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec (Wj 21, 23-25).

Bywamy często kuszeni, by usiłować wyrównywać krzywdy, wprowadzać własny ład, "naprawiać" naruszony przez wroga porządek. Takie szukanie sprawiedliwości nie przywraca jednak porządku, ale jeszcze bardziej go niszczy. Zło bowiem rodzi zło, zemsta zemstę, gniew wywołuje gniew.

Gniew proroków i mistyków

Trzeci rodzaj gniewu, jakiego doświadczamy, moglibyśmy porównać - zachowując wszystkie proporcje - z gniewem proroków, Jana Chrzciciela i Jezusa. Podobnym gniewem pałali nieraz także święci i mistycy. Dzisiejsza cywilizacja naznaczona relatywizmem filozoficznym i moralnym daje liczne powody do budzenia się w ludziach "świętego gniewu". Budzi się w nas oburzenie, kiedy np. osoby mające wielkie wpływy polityczne, społeczne, religijne w sposób nieuczciwy kwestionują podstawowe wartości ludzkie: podważają instytucję małżeństwa, rodziny, zacierają różnice pomiędzy kobiecością i męskością, propagują relatywizm etyczny i religijny. Słusznie oburzamy się, kiedy dostrzegamy, że pewne instytucje - pod przykrywką wprowadzania młodzieży w dorosłe życie - demoralizuje ją. Także "porządek" (czy raczej nieporządek) prawny, który zdaje się przyznawać większe prawa przestępcy niż ofierze, powoduje "święty gniew". Podobną reakcję rodzi obserwacja współczesnej sztuki, która gotowa jest "towarzyszyć człowiekowi w odwiedzaniu toalety, gdzie przecież jest w stanie poradzić sobie sam, a pozostawia go samego w innych sytuacjach, w ważnych momentach życia, kiedy rzeczywiście potrzebuje pomocy, kiedy czuje się zupełnie bezradny" (Katarzyna Jabłońska).

Budzi nasze oburzenie cała freudyzacja sfery międzyludzkich relacji, która "wszędzie tropi toksyczne związki, neurotyczne zachowania i kompleks Edypa" (Katarzyna Jabłońska). I choć te odruchy gniewu są słuszne czy nawet "święte", to jednak nie są one święte świętością Boga. Jest to nasz ludzki gniew, uwikłany w naszą kruchość fizyczną, psychiczną, moralną i duchową. Oburzając się "świętym gniewem" pozostajemy zawsze ułomnymi ludźmi.

 
Zobacz także
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Na wstępie należy podkreślić, że Polacy na Wschodzie znaleźli się w wyjątkowej sytuacji, bowiem nie opuszczając terytorium swojego rodzinnego kraju - na skutek zmiany granic państwowych - stali się grupą osób określanych jako wewnętrznie przesiedleni i ich faktyczna sytuacja była nawet gorsza niż tych, którzy emigrowali. Gdy w krajach byłego Związku Radzieckiego zapanowała wolność religijna, widoczną stała się potrzeba opieki duszpasterskiej nad mieszkającymi tam Polakami...
 
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Pierwsze obchody po zakończeniu wojny przypadły w 1946 roku. Społeczeństwo i młodzież chcieli godnie uczcić rocznicę majowej jutrzenki. Tymczasem Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie zamierzało nie dopuścić do jakichkolwiek uroczystości poza Mszami Świętymi i akademiami...
 
Janusz Dobry

Alberto Michelotti i Carlo Grisolia zmarli w odstępie czterdziestu dni latem 1980 r.: pierwszy spadł z alpejskiego lodowca w czterystumetrową przepaść – miał 22 lata; drugi, o dwa lata młodszy, zmarł na raka w szpitalnym łóżku. Należeli do tej same paczki. Jak mówią ich przyjaciela – obaj postanowili umieścić Boga w centrum swojego życia. 25 września 2008 r. rozpoczęto oficjalne starania o wyniesienie ich do chwały ołtarzy. Jest to pierwsza para przyjaciół, których proces beatyfikacyjny trwa w tym samym czasie… 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS