logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Berko
Święty Mikołaj w upalne popołudnie
materiał własny
 


Święty Mikołaj w upalne popołudnie
 
Pracy jest coraz więcej, bo zbliżają się święta. Wszyscy w Brazylii, zwłaszcza dzieci i młodzież, mówią, że wakacje blisko, bo choinki stoją już w sklepach i św. Mikołaj chodzi po ulicy. Swoją drogą, musi być święty, bo chodzić po ulicach Salvadoru w tradycyjnym stroju, z grubą czapą na głowie, to heroizm. Dziwne to, że już od początku grudnia sklepy, domy, ulice ubrane są w choinki i posypane śniegiem (wszystkie sztuczne oczywiście, bo nikt tu nie widział ani żywej choinki, ani prawdziwego śniegu), światełka i św. Mikołaje. Nawet w kościołach są już od miesiąca szopki, lecz bez Dzieciątka Jezus. Ono dopiero zagości tam w Wigilię. Na każdym kroku widać, jak tradycja i zwyczaje są typowo europejskie lub amerykańskie. Nikt np. nie wie, dlaczego św. Mikołaj siedzi na takim dziwnym pojeździe bez kół (chodzi o zwykłe sanki), lecz wszyscy mówią, że zawsze na takim siedział. Jeden z chłopców nawet przekonywał mnie, że to pojazd kosmiczny,na którym może się poruszać tylko św. Mikołaj, za pomocą cudownej mocy. Powiedziałem mu, że nie tylko sam się poruszałem, ale nawet małe dzieci potrafią, jeśli jest... śnieg. No i następny problem: co to jest śnieg? Nikt nigdy nie widział śniegu, a po moich próbach opisywania niektórzy stwierdzili, że boją się śniegu. Nic dziwnego. Wielu śpi na ulicy. Nawet w tzw. domu nie ma okien, drzwi, a tym bardziej ogrzewania. Kiedyś widzieli zamrażalkę i ośnieżony lód...
 
Inny problem, jaki wyniknął z dyskusji z akolitami, to chleb powszedni. Rozważając modlitwę „Ojcze nasz”, doszliśmy do „chleba”. Tutaj mało kto jada chleb, który można kupić tylko w formie bułeczek. Niektórzy twierdzą, ze nie lubią chleba. Dlaczego więc proszą o chleb powszedni? Może powinni mówić „daj nam fasoli naszej powszedniej”, bo w większości domów naszego Bairro codziennie jedzą tę właśnie potrawę. Różnice klimatyczne, kulturalne czy rasowe są duże, jednak człowiek zawsze jest taki sam, bez względu na rasę, wiek, miejsce, w którym żyje. Muszę tutaj przyznać, że ofiarność tych ludzi jest zaskakująca. Wiem, że sami mają niewiele, albo prawie nic, lecz zawsze coś przynoszą do kościoła dla bardziej potrzebujących. W każdy wtorek na wieczorną Mszę św. przynoszą szczególnie dużo, bo w ten dzień mogą brać jedzenie wszyscy, nawet ci innej wiary. Jest wspólna agapa, choć przynoszący nie jedzą.
 
Dzisiaj rano przyszedł do mnie mój stary znajomy Bariga (6 letni chłopczyk) i położywszy się na podłodze zapytał mnie, czy był u mnie św. Mikołaj. Jak zwykle odpowiedziałem, że trochę byłem niegrzeczny i dał mi kij na ostrzeżenie (nie wiem, jak powiedzieć rózga). Bariga stwierdził, że był dobry, bo dostał jedzenie (za sprawą naszych akolitów), lecz coś musiało być nie tak, bo nie dostał motoru, o który prosił. Stwierdziłem, że jest za mały, żeby jeździć na motorze, ale bez zastanowienia odpowiedział, że ma dużą narzeczoną i ona może go wozić. W końcu powiedziałem mu, że nie dostał tego motoru, bo sam nic nikomu nie dał. Św. Mikołaj daje tym dzieciom, które dzielą się wszystkim z innymi. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po południu przychodzi znowu Bariga i stwierdza, że coś ma dla mnie. Wyciągnął zza gumki (od majtek) coś plastikowego. Było to samo nadwozie małego, plastikowego samochodziku. Przyjąłem ten dar z nieukrywaną radością. Wiedziałem co prawda, że jest to jedna z nielicznych zabawek, jakie ma w swoim baraku Bariga, lecz dar jest darem. Nadwozie leży mi na półce wśród cennych pamiątek. Dzięki temu mogę stwierdzić, że nie byłem najgorszy w tym roku, bo dostałem prezent od św. Mikołaja. Jedynie po raz pierwszy w moim życiu, ten święty  był mi po pas i ubrany był w same, bardzo sfatygowane majteczki. Pierwszy raz też przyszedł do mnie św. Mikołaj o czekoladowej skórze i boso. Był jeszcze drugi, trochę większy i bielszy, ks. Kazimierz, który z okazji św. Mikołaja zawiózł mnie na plażę. Przyznam, że bardzo piękną. Ja z moim kompanem pospacerowaliśmy pół godziny i to wystarczyło. Do teraz mnie piecze skóra. Nasze miejsce, tj. białasów, to tylko cienie palm, których wielkość zadziwia. Ochłody nie daje nawet ocean. Jedynie trochę mrozi krew w żyłach fakt, że podobno są tu rekiny. Niemniej i ten prezent był miły i emocjonujący. I tak mogę stwierdzić, że nawet i tu, w gorącym Sao Salvador w Brazylii chodzi św. Mikołaj i daje różne prezenty. Może nie takie, jak w Polsce, lecz radość jest zawsze taka sama z dawania i dostawania.
 
Może siedząc przy choince, pod którą znów znajdziecie prezenty, pomyślcie, co moglibyście w imieniu św. Mikołaja ofiarować takim małym Barigom brazylijskim... Nie zapominajcie też, że modlitwa jest najpiękniejszym darem serca.
 
Z serdecznymi pozdrowieniami i życzeniami radosnych, ciepłych Bożą miłością i spokojnych świąt Bożego Narodzenia.
 
Ks. Mariusz Berko
Salvador, Brazylia
 
Zapraszam do innych listów i galerii zdjęć:
 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ

Nasz udział w niedzielnej Eucharystii dowodzi, że słowa Jezusa traktujemy poważnie. Że bierzemy sobie serca zarówno Jego obietnicę jak i poważną przestrogę. Nasza dzisiejsza postawa nie zwalnia nas z sięgania całe życie po takie pomoce, które pomogą nam z coraz większą wiarą otwierać się na Wcielonego Syna Bożego, który w Swej Miłości do nas idzie do końca, a właściwie nie stawia granic Swojej Miłości do nas!

 
Dorota Mazur
Samotność jako podstawowe doświadczenie człowieka dotyka w życiu chyba każdego. Nawet tego, którego uważamy za najbardziej towarzyskiego. Jednak samotność to nie tylko brak obok siebie drugiej osoby. To przede wszystkim wewnętrzna udręka. Ktoś może zapytać: od czego to zależy?...
 
ks. Stanisław Cieślak SJ
Jego śmierć na bezludnej wysepce u bramy Chin ostatniego celu misjonarskiego, jaki sobie wytyczył nastąpiła 450 lat temu. Podczas agonii spoglądał na krucyfiks i zajęty był słodkimi rozmowami z Ojcem, Synem i Duchem Świętym oraz z niebieską Matką. Od dnia odprawienia Ćwiczeń duchownych pod kierunkiem Ignacego Loyoli aż do chwili śmierci ożywiało go zawsze pragnienie, aby pozyskać cały świat dla Jezusa...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS