logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Maciej Makuła SDB
Święty od kołysek
materiał własny
 


Znamy go w Polsce jako nastoletniego świętego, patrona ministrantów. Jednak Dominika Savio we Włoszech, ale nie tylko, proszą o wstawiennictwo także kobiety spodziewające się dziecka, jak i małżeństwa, które starają się o nie. Dlaczego? To za sprawą pewnego wydarzenia z życia Dominika. Chcemy je przypomnieć, ponieważ we wrześniu relikwie Dominika Savio przybędą do Polski.
 
12 września 1856 r.
 
Dominik przebywał w Oratorium w Turynie. Pewnego dnia przyszedł do ks. Bosko, założyciela Oratorium i swojego duchowego przewodnika, prosząc o zgodę na wyjazd do domu:
– Proszę wyświadczyć mi przysługę i dać jeden wolny dzień.
– Gdzie chcesz jechać?
– Do domu, ponieważ moja mama jest bardzo chora i Matka Boża chce ją uzdrowić.
– A skąd to wiesz?
– Wiem.
– Dostałeś list od ojca?
– Nie, ale i tak wiem.
 
Ks. Bosko, ponieważ widział, że Bóg w sposób szczególny kieruje życiem Dominika, zgodził się na jego wyjazd do rodzinnego Mondonio, oddalonego od Turynu o jakieś 40 km.
Dominik wyruszył w drogę. Jego mama była w ciąży z czwartym dzieckiem i jej stan był rzeczywiście bardzo poważny. Kobiety, które były przy niej, były bezradne. W takiej sytuacji mąż zdecydował, że pójdzie po lekarza. Na drodze spotkał idącego do domu Dominika. Zdziwił się bardzo. Syn jednak jasno wytłumaczył powód opuszczenia Oratorium:
– Idę do mamy, bo jest bardzo chora.
 
Tata nie chciał, aby Dominik w takiej sytuacji szedł do domu. Polecił, aby poszedł do babci. Chłopiec upierał się jednak, twierdząc, że musi zobaczyć się z mamą.
Osoby będące w jego rodzinnym domu zdziwiły się na widok przybysza. Przyjaciółki mamy nie pozwalały mu wejść do pokoju, w którym leżała, tłumacząc to tym, że jest bardzo chora i nie należy jej przeszkadzać.
– Wiem, że jest chora, właśnie dlatego przyjechałem – odpowiedział.
I nie zważając na nikogo, wszedł do pokoju.
– Jak to się stało, że tu jesteś? – spytała chora.
– Wiedziałem, że jesteś chora i przyjechałem cię odwiedzić.
 
Dominik szybko wskoczył na łóżko, mocno mamę uściskał, ucałował i wyszedł. Jak tylko opuścił pokój, ustąpiły wszystkie bóle. Po chwili przybył ojciec z lekarzem i stwierdził, że zdrowie kobiety jest w dobrym stanie.
Tymczasem przyjaciółki mamy Dominika spostrzegły na jej szyi tasiemkę, do której przyczepiony był złożony kawałek materiału, obszyty tak, jak obszywa się ubrania.
– Teraz rozumiem, dlaczego Dominik, zanim wyszedł, chciał mnie uściskać. I rozumiem, dlaczego zaraz po jego wyjściu odzyskałam zdrowie. Tę tasiemkę na pewno założył mi wtedy, gdy mnie obejmował, bo nigdy nie miałam nic takiego – powiedziała uzdrowiona.
 
Dominik wrócił do Turynu i od razu poszedł do ks. Bosko, aby mu podziękować za pozwolenie na wyjazd.
– Moja mama wyzdrowiała. To sprawiła Matka Boża, którą zawiesiłem na jej szyi – powiedział.
 
Siostra Dominika, Teresa, przypomina jego polecenie, które wypowiedział przed śmiercią:
– Pamiętasz mamo, jak przyjechałem, gdy byłaś chora? I jak zawiesiłem na twojej szyi szkaplerz na tasiemce? To dlatego wyzdrowiałaś. Zachowaj go i użyczaj wszystkim, którzy znajdą się w niebezpieczeństwie, jak ty. Ponieważ jak ocalił ciebie, ocali też innych. Pamiętaj jednak, żeby użyczać go darmo, bez żadnych korzyści dla siebie.
Moja mama, dopóki żyła, zawsze nosiła na sobie tę cenną relikwię, dzięki której została uzdrowiona.
 

 
 
strona: 1 2