To nie był spokojny wieczór. Jezus wiedział, że od kilku dni Żydzi, Jego współwyznawcy, chcieli Go zabić. Bezpośrednią przyczyną miało być oskarżenie o bluźnierstwo. Że On, będąc człowiekiem, Boga nazywał Ojcem, a przez to czynił się Mu równym. Atmosfera gęstniała od kilku dni. Zamiary dojrzewały. Gdy na szczęść dni przed Paschą był w Betanii, arcykapłani już dawno zdecydowali o zabiciu Jezusa. I On miał tego świadomość, gdy mówił, że Maria namaściła Go na pogrzeb.
Jezus Chrystus pragnie, abyśmy – my tak ograniczeni w przenikaniu choćby tylko struktury samej materii, a cóż dopiero mówić o głębiach duszy i Boga samego – uchwycili się Jego słów i wiedzy. A Jezusowa wiedza jest bezbłędna. Jezus nie oszukuje nas, gdy uświadamia nam, że trzeba tu na Ziemi stopniowo obumierać i umrzeć. Jedynie po dopełnieniu się tego procesu obumierania i śmierci Bóg Ojciec może dać nam bogatszy rodzaj życia oraz uwielbić – tak jak uwielbił swego Syna, i naszego Brata – Jezusa.