Męka ukazuje światu miłość miłosierną Jezusa
Mistycy często stawiają obok siebie dwie krańcowo różne tajemnice życia Jezusa: Jego poczęcie w łonie Maryi oraz Jego konanie i śmierć na krzyżu. Te dwa bieguny życia Zbawiciela oznaczają dwa szczyty, które są także szczytami dla każdej duszy kontemplacyjnej w jej życiu zjednoczonym z Bogiem. Prawdę mówiąc, nikt nigdy nie będzie mógł w pełni przeżywać tych tajemnic, ale poprzez porywy największej miłości i prorocze sny niektórzy święci wydają się chwilami do nich zbliżać. Maryja, Królowa wszystkich świętych, jako jedyna mogła zostać w pełni wyniesiona przez Jezusa aż na szczyt krzyża, aby go przeżywać w pełnym z Nim zjednoczeniu.
Czyż owo postawienie obok siebie tych dwóch tajemnic, pochodzące u mistyków z natchnienia Ducha Świętego, nie jest znakiem, że aby zrozumieć stan ciała Jezusa w łonie Maryi trzeba przyjrzeć się stanowi, w jakim będzie ono na krzyżu? Ukrzyżowanie ukazuje światu bezmierną miłość Boga do ludzi, ale zarazem objawia Maryi w sposób szczególny bezmierną miłość Jezusa do Niej. Na krzyżu Jezus jest w stanie ofiary: całe Jego ciało jest wydane z miłości. Jest On jedną wielką raną – żadna część tego godnego czci ciała nie została oszczędzona. Okrucieństwo ludzi wszystko znieważyło, zbrutalizowało.
Krzyż jest zarazem znakiem i rzeczywistością owego rozdarcia ciała i serca Jezusa powodowanego miłością. Miłość ta pociąga Go do Ojca, do świętości Ojca, do jedności Trójcy Przenajświętszej i skłania Go do miłosiernego zejścia do ludzi, do tych, którzy są najbardziej godni politowania. Każda rana zadana ciału Jezusa i każda zniewaga, która rani Jego serce jest niejako odpowiedzią ludzi na to miłosierdzie Jezusa, które pochyla się nad ich nędzą. Miłość miłosierna Jezusa jest źródłem cierpienia Jego serca, ponieważ nie jest przyjęta, ale jest wyszydzona.
Jest ona niestety nieuznawana nie tylko przez Jego wrogów, ale także zbyt często i w sposób okrutny przez tych, którzy deklarują, że są Jego przyjaciółmi i nie rozpoznają wezwań Jego serca w swoich duszach. Święty Jan od Krzyża, św. Ludwik Grignion de Montfort tyle wycierpieli z powodu złych pasterzy, którzy wyobrażają sobie Jezusa na wzór płytkich książkowych koncepcji albo swoich osobistych małych idei. Nie rozpoznają oni prawdziwego Jezusa, Słowa, które stało się ciałem, Syna Maryi. Jego pokora ich dziwi, Jego prostota zbija ich z tropu. Są zamknięci na Jego wezwania tak pokorne, tak proste i tak ufne, jakie kieruje On do swoich ubogich i maluczkich, w których zawsze ma upodobanie, a bardziej niż kiedykolwiek w naszej epoce, w której panuje racjonalizm i pycha.
Rany fizyczne, obelżywe słowa kierowane do Jezusa są znakiem tego głębokiego cierpienia nieuznanej przez ludzi, nieskończonej miłości. Jezus jest tu jako ofiara miłości w swoim sercu i w swoim ciele. To miłość jest prawdziwym powodem całego tego cierpienia, jest ona zarazem siłą, która pozwala Mu je znieść.