logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paweł Milcarek
To, co przewiduje Kościół
Przewodnik Katolicki
 



Automatyczna ekskomunika

Benedykt XVI ma szczególny dar mówienia jasno. Gdy zapytano go niedawno, co sądzi o ekskomunice, która dotknęła polityków meksykańskich głosujących za dopuszczeniem zabijania dzieci przed urodzeniem – odparł po prostu, że taka kara „to tylko to, co przewiduje nauka Kościoła”.

Dokładnie tak jest: zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego zabicie nienarodzonego dziecka wiąże się z automatyczną ekskomuniką wszystkich, którzy mieli w tym współudział. Dotyczy to także polityków, którzy tworzą prawo zezwalające na to zło. I dlatego miał zupełną rację kard. Norberto Rivera Carrera z archidiecezji Miasta Meksyk, gdy pod koniec kwietnia 2007 roku ogłosił ekskomunikę deputowanych, którzy głosowali za legalizacją aborcji.

Poważne traktowanie

Papież uznał, że w ocenie sytuacji podanej przez biskupa Meksyku „nie ma nic arbitralnego”. Kto jest katolikiem, musi się liczyć z tym, że w Kościele traktuje się poważnie Dekalog i prawo naturalne. Gdy ktoś je łamie i lekceważy w jakiejś szczególnie ważnej sprawie – musi się spodziewać publicznej reakcji. Taką reakcją jest m.in. kara ekskomuniki, czyli wyłączenie ze wspólnoty Kościoła.

Niby nic zaskakującego – a jednak słowa Ojca Świętego, w których ekskomunikę za popieranie aborcji uznał za coś normalnego, zostały przyjęte jako sensacja. Jedne agencje prasowe aż krztusiły się tym tak rzadko używanym słowem „ekskomunika” – jakby jego użycie było wskrzeszeniem „mroków średniowiecza”. Z kolei inne serwisy informacyjne strasznie się zawstydziły – jakby Papież zrobił coś nieprzyzwoitego (np. nasza Katolicka Agencja Informacyjna w swoim ogólnodostępnym serwisie w ogóle pominęła ten wątek).

Co takiego zrobił Benedykt XVI?

Skąd takie reakcje na słowa Benedykta XVI? Czyżby posłużył się on ową ewangeliczną „twardą mową”? Ale przecież Papież ani nie groził jak Jan Chrzciciel, ani nie grzmiał jak Apokalipsa, ani nie porównywał nikogo – jak robił to Pan Jezus - do „grobów pobielanych”… Co więc takiego zrobił?

Po pierwsze: Papież potwierdził, że w Kościele wyciągamy wnioski z zasad, które uznajemy za fundamentalne. Po drugie: Papież uznał za normalne to, że za łamanie prawa moralnego należy się niekiedy publiczna kara. Po trzecie: Papież przypomniał, że z tej dyscypliny moralnej nie są zwolnieni także politycy – gdyż Kościół oczekuje zwłaszcza od nich spójności ich działalności publicznej z ich osobistą wiarą.

W ten sposób Benedykt XVI w potrójny sposób naruszył schematy przyjmowane dziś często bezwiednie nawet przez chrześcijan.

Owszem, wszyscy wiedzą, że Kościół ma swoją naukę moralną – ale zdziwienie zaczyna się wtedy, gdy się okazuje, że Kościół nie traktuje tej nauki jako „opcji”, lecz np. uznaje „nie zabijaj” za zasadę fundamentalną, być lub nie być dla wspólnoty społecznej. Wołają wtedy: to fundamentalizm!

Owszem, wszyscy rozumieją, że przypominanie przykazań Bożych to jeden z obowiązków papieża – ale dziwią się, gdy się okazuje, że papież może także w imię tychże przykazań karać. Wtedy protestują: jesteśmy za wolnym wyborem!

No i to trzecie: wszyscy niby się zgadzają, że etyka nie może być inna dla polityków, a inna dla reszty ludzi – a jednak są zaskoczeni, gdy się okazuje, że Kościół wymaga od polityków tego samego co od innych. Wtedy oburzają się: to ingerencja Kościoła w sprawy polityczne!

Pewien poziom przyzwoitości

Tymczasem Papież mówi inaczej. Są więc pewne sprawy tak ważne, że aż nienegocjowalne. Są pewne dobra tak podstawowe, że trzeba je chronić także prawem. I jest też pewien poziom przyzwoitości, którego nie wolno przekroczyć nikomu, także politykowi.

Czy teraz rozumiecie, skąd takie zamieszanie wokół krótkiego oświadczenia Benedykta XVI? On naprawdę ma dar jasnego mówienia. Czyżby aż nazbyt jasnego?

A co na to nasi polscy politycy?

Paweł Milcarek