logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Wielek
To jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali!
List
 


Bardzo częstym motywem zgłoszenia się do duszpasterstwa jest chęć uzyskania informacji na temat możliwości stwierdzenia nieważności pierwszego małżeństwa. Przychodzą, żeby skonsultować się z duszpasterzem, i najczęściej więcej się nie pojawiają. Są jednak tacy, którzy mimo poczucia beznadziejności swojego położenia, zostają.
 
Niesakramentalni?
 
Osoby, które zdecydują się spotkać z duszpasterzem, czeka zazwyczaj najpierw rozmowa na temat przyczyn rozpadu małżeństwa sakramentalnego. Większość duszpasterzy pomaga też zorientować się w możliwości uznania poprzedniego małżeństwa za nieważnie zawarte. Jeśli nie ma okoliczności, które by na to wskazywały, przedstawiają im stanowisko Kościoła wobec ich sytuacji i pokazują możliwe sposoby trwania w wierze mimo podjętych przez nich wyborów życiowych.
 
Na spotkaniach pary niesakramentalne ze zdumieniem odkrywają, że Kościół ich nie odrzucił, że nadal są jego częścią. Często mają za sobą przykre doświadczenia w kontaktach z księżmi, którzy dawali im do zrozumienia, że ich udział we Mszy św. jest bezcelowy lub odmawiali udziału w życiu parafialnym. W duszpasterstwie dowiadują się, że nie są całkowicie wyłączeni z życia sakramentalnego. Jak przekonuje ks. Bronisław Bozowski w książce „Tęsknota i głód": „(...) słowo non-sacramenta-biles (łac. niesakramentalni – przyp. MW) jest tylko w tym znaczeniu ścisłe, że ludzie ci nie mogą przyjmować nowych sakramentów. Jest to natomiast nieścisłe, jeżeli mówimy, że są w ogóle wyłączeni z życia sakramentalnego. Dlatego że poza Sakramentami Pokuty i Eucharystii ludzie tacy powinni żyć podstawowym sakramentem chrześcijaństwa - chrztem świętym, a nawet drugim sakramentem apostolstwa chrześcijańskiego  bierzmowaniem. (...) Ludzie ci rzeczywiście nie mogą w normalny sposób przyjmować Komunii św., ale mogą i powinni uczestniczyć w Eucharystii jako sacrificium - ofierze Mszy św. Oni w rozumieniu soborowym razem z kapłanem odprawiają Mszę św. i w tym znaczeniu są współofiamikami, może trochę o brudnych rękach, ale mogą nieść dar swojej pracy, dar chleba, cierpień, dar kielicha Pana Jezusa. Oprócz tego mogą nieść dary swoich dobrych uczynków i ofiar dla biednych". W duszpasterstwie też przekonują się, że mogą bez przeszkód angażować się w rozmaite ruchy i apostolaty kościelne. Z relacji duszpasterzy wynika, że robią to często z dużo większym zaangażowaniem niż pozostali parafianie.
 
Przychodzą, bo – jak opowiadał w jednym z wywiadów o. Jan Nepomucen Brzana, wieloletni duszpasterz niesakramentalnych – „ksiądz jest pierwszym, który się do nich uśmiechnął", bo czują, że ktoś próbuje ich zrozumieć, chce ich wysłuchać, bo spotykają ludzi w podobnej sytuacji, bo odkrywają, że Pan Bóg nadal się nimi interesuje...
 
Po rekolekcjach zorganizowanych przez krakowskiego duszpasterza związków niesakramentalnych jeden z uczestników, Tomasz, napisał: „Borykamy się z tym samym problemem, którego jesteśmy twórcami. Wiemy o naszej słabości, ułomności i wszelkiej niedoskonałości. Lecz jednocześnie nie zostaliśmy usunięci poza wspólnotę. Fakt – nie możemy w pełni korzystać z dobrodziejstw Mszy Świętej. Możemy natomiast być ufni w miłosierdzie Boże. Zasłyszane jeszcze w dzieciństwie słowa »Jezu, ufam Tobie« teraz na nowo wracają i nabierają szczególnego znaczenia. Powoli, jakby z oporem, buduję własną świadomość tych słów". Jak mówi ks. Bojan, wielu z nich nie wyobraża już sobie życia bez duszpasterstwa, trwają w nim nawet wtedy, gdy ustaną przyczyny, dla których ich związek był uznany za niesakramentalny.
 
Jednym z warunków pełnego pojednania z Kościołem jest zaprzestanie współżycia seksualnego i o tym też mówi się w duszpasterstwie, ale delikatnie, bez nacisków. „Nie mogę powiedzieć, żebym dysponował mocnymi argumentami za białym małżeństwem. Ja mogę podpowiadać, podprowadzać, a tylko Duch Święty potrafi przekonać człowieka, że to jego droga. Tylko wtedy ta decyzja oparta na pragnieniu pójścia za Panem Bogiem będzie stała"  mówi ks. Krzysztof Bojan. W duszpasterstwie, którym się opiekuje, takie zobowiązanie podjęła połowa (15) małżeństw. To jednak wyjątek, bo decyduje się na to niewiele par.
 
Spór z Bogiem
 
Tym, którzy uważają, że te duszpasterstwa są swoistym pobłogosławieniem nowych związków, duszpasterze związków niesakramentalnych tłumaczą, że ich opieka nie oznacza zmiany stanowiska Kościoła wobec ludzi żyjących w ten sposób. „Osoby, które rozeszły się z małżonkiem i weszły w nowy związek, muszą być świadome odejścia od Boga, podjęcia decyzji niezgodnej z Jego wolą. Czują z tego powodu ogromny ból w sercu"  mówi ks. Bojan. Ten ból czasami jest podwójny, bo osoby te mają świadomość, że uniemożliwia się dostęp do sakramentu ukochanej osobie, która wiążąc się z kimś innym, nie musiałaby dokonywać takiego wyrzeczenia. Dzięki trwaniu w duszpasterstwie, zamiast odwracać się od Pana Boga, toczą z Nim spór, o którym pisał kiedyś ks. Józef Tischner: „Oni [małżonkowie niesakramentalni] pokazują [Bogu]: »zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali«. A właściwie oni pokazują coś więcej: »to jest nasza miłość i ona jest dobra«. Dochodzi w ten sposób do sporu między miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem!".
 
 
Marta Wielek  
 
Zobacz także
Anna Domecka
Nad własną skutecznością człowiek pracuje przez całe swoje życie, jednak największe znaczenie ma to, co dostajemy na początku swojej drogi od rodziców, wychowawców, nauczycieli – osób znaczących. W zależności od tego, czy relacja z tymi osobami jest uskrzydlająca, czy też te skrzydła regularnie podcina, dziecko rozwija się z poczuciem własnej siły i świadomością własnych talentów, bądź też, zawstydzane niewystarczającym poziomem efektów swej pracy, stopniowo wycofuje się, mając poczucie własnych niedoskonałości.
 
O. Jacek Salij OP
Małżeństwo sakramentalne jest – może być i powinno być – obrazem i realną cząstką miłości Chrystusa i Kościoła! Żeby to zobaczyć, wystarczy uważnie i z wiarą wczytać się w List do Efezjan. W obliczu tak niesamowitych perspektyw aż krępujemy się powiedzieć cokolwiek, człowiek zdobywa się tylko na okrzyk zachwytu, ale i niedowierzania: Czy to możliwe? W naszym ułomnym świecie?
 
ks. Zbigniew Snarski
O potrzebie i konieczności przyjęcia Jezusa Chrystusa i uznania Go za Pana i Zbawiciela mówimy w kontekście ewangelizacji. Chodzi o ewangelizację rozumianą ściśle, to znaczy jako głoszenie Dobrej Nowiny tym wszystkim, którzy jeszcze jej nie słyszeli lub tym osobom, które chociaż słyszały orędzie zbawienia, to jednak nie odpowiedziały na jego wezwanie.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS