Do tego rejestru modnych podstaw tożsamości zaliczyć należy i inne, które wyrażają bieżące zapotrzebowanie na pewien typ człowieka. Zmienia się świat, sytuacje polityczne i społeczne, a wraz z tym środowiska opiniotwórcze i promujące je środki masowego przekazu wskazują, jacy powinniśmy być, aby się liczyć, aby w jak najwyższym stopniu pokazać, że nadąża się za bieżącą modą w zakresie myślenia i postępowania. Wypada więc bezkrytycznie popierać Unię Europejską, nawet jeżeli jej polityka nie do końca odpowiada interesowi narodowemu. Trzeba być nowoczesnym w poglądach i stylu życia ( „Małżeństwo – a po co? Nam papierek nie jest potrzebny”, „Aborcja? Czemu nie, skoro mamy tyle innych bieżących i bardziej atrakcyjnych planów”). Liczy się tylko „tu i teraz”, o czym głośno krzyczą celebryci, wskazując ludziom, i to głównie młodym, „właściwą” drogę życia, nawet jeżeli jej jałowość szybko ulega demaskacji. Stąd brak atencji dla historii, bez której narody giną. Ludzie wskazujący jej znaczenie są ośmieszani, a w szkołach zmniejsza się liczbę godzin tego przedmiotu. Nieprzypadkowo więc postawa patriotyzmu jest uważna za anachroniczną, bo czy można kochać coś poza samym sobą? Wreszcie należy, dla zaznaczenia swojej nowoczesności, a tym samym przynależności do elit, czytać określone tytuły prasowe, oglądać mainstreamowe stacje telewizyjne, słuchać „właściwych” rozgłośni radiowych i zachwycać się często wulgarnymi bohaterami „masowej wyobraźni”.
Tożsamość „na nie”
Mówiąc o tożsamości na „nie”, można powiedzieć, że powyższy rejestr modnych wartości określa nie tylko to, jacy ludzie chcą być, ale też, jacy nie chcą być. Nie chcą więc być zacofani i nienadążający za nowościami. Wstyd się przyznać do nieumiejętności korzystania z Internetu czy niewiedzy na temat gier komputerowych oraz nowych marek samochodów. Nie chcemy być też spostrzegani jako nieestetyczni w wyglądzie, bo budzi to niechęć i obniża nasze notowania społeczne. Więc „chcąc – nie chcąc”, ludzie podążają za modą w ubieraniu się czy fryzurze, narażając się niekiedy na śmieszność (starsza pani w spódniczce mini, a pan z wyraźnie ufarbowanymi włosami). Ludzie nie chcą być też fizycznie brzydcy czy zbyt grubi, bo to kolejna anty-wartość. W pogoni za fizycznym ideałem piękna zapomina się o wartości zdrowia. Stosowanie drakońskich diet może bowiem skutkować anoreksją. Ryzykowne dla zdrowia, a w dalszej perspektywie i wyglądu (choćby problemy takich znanych postaci jak Michael Jackson czy Cher) są też coraz bardziej wyrafinowane operacje plastyczne.
To samo można powiedzieć o formach aktywności podejmowanych tylko po to, aby nie być biernym fizycznie, bo to nie wypada. Sporty ekstremalne, nerwowe, prawie kompulsywne korzystanie z wolnego czasu ( „biegać, biegać, biegać” lub chodzić z kijkami bez względu na pogodę), godziny spędzane na siłowni, aby „rzeźbić” sylwetkę – to wszystko dowody ludzkich lęków przed niespełnianiem współczesnych kanonów mody. Określając modną tożsamość, ludzie nie chcą też, wzorem społeczeństw biedniejszych czy rozsądniejszych, ograniczać własnej konsumpcji. Pogoń za dobrami materialnymi owocuje pobieraniem kredytów, których nie sposób spłacić. Ludzie, podobnie jak inni, chcą mieć dom, bogate jego wyposażenie i środki na wyjazdy zagraniczne. Skoro tak żyją sąsiedzi, a zresztą cały świat żyje na kredyt… W skali indywidualnej może to powodować dramaty (A co będzie, gdy bank upomni się o swoje?), w skali zbiorowej skutki są jeszcze poważniejsze, o czym świadczy obecna destabilizacji światowych rynków finansowych.
Ludzie nie chcą też być anonimowi. Jeżeli wcześniej sławę zapewniały istotne dokonania, to teraz marzenie o byciu celebrytą spełnia się przez bywanie w dobrych miejscach, pokazywanie się u boku tych, co sławę już osiągnęli, czy pozbawione zahamowań publiczne wynurzenia o prywatnych sprawach.