logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jarema Piekutowski
Trzy kilo woli Bożej
eSPe
 


 Skoro nie da się jej kupić w sklepie, to jak ją znaleźć?

Wyobraźmy sobie niedzielny poranek w jednym z prowincjonalnych, polskich miast. Szaleje bezrobocie, panowie pod sklepem piją tzw. wino zwykłe za 3 złote i 60 groszy. Między ratuszem a supermarketem smętnie pluska niewielka fontanna. A w parafii obok, na Mszy Świętej, zażywny ksiądz proboszcz tonem co najmniej biskupim głosi kazanie: „Umiłowani bracia i siostry! Wolą Bożą jest, aby nasze życie duchowe owocowało transcendencją! Podstawowym wymiarem naszego powołania w Chrystusie jest kontemplacja i naśladowanie dzieł Bożych, aby nasze serca były sercami czystymi i odkupionymi...”. Połowa wiernych śpi. Druga połowa zastanawia się: „O czym ten ksiądz mówi? Czym jest wola Boża? Skąd mam wiedzieć właściwie, czego Pan Bóg chciałby ode mnie w tym momencie?”
Dla tej drugiej połowy napisałem właśnie ten artykuł.

Po co?

Ktoś mógłby zapytać prowokacyjnie – i wielu ludzi faktycznie pyta – po co w zasadzie nam szukanie woli Bożej? Czy trzeba to nazywać tak wielkimi i szumnymi słowami? Czy nie wystarczy być dobrym i przyzwoitym człowiekiem?

Otóż faktycznie nie wystarczy. A może inaczej – musimy się przede wszystkim przyznać do tego, że nie za bardzo wiemy jak to zrobić. Nieraz chcę komuś pomóc, a wpycham go w jeszcze większe tarapaty, chcę świętego spokoju dla mojej rodziny, a ta nie wiadomo czemu zaczyna rzucać talerzami, chcę wypić tylko dwa piwka, a kończę po ósmej butelce i nagłym zaskoczeniu, że w sumie to nie wiem jak trafić do domu. Podobne sytuacje są udziałem ludzi od tysięcy lat, opowiadał o tym choćby św. Paweł, pisząc: „czynię to zło, którego nie chcę”. W pewnym momencie każdy z nas przekonuje się, że w sumie nie wiemy, jak być ludźmi dobrymi i przyzwoitymi. Aby to wiedzieć, trzeba się zwrócić do Kogoś, kto najlepiej wie, co to znaczy być Dobrym. Bo właśnie taki jest.

Ale pójdę tu dalej – w gruncie rzeczy „bycie człowiekiem przyzwoitym i dobrym” wydaje się nudne jak zebranie kółka wędkarskiego, i jeżeli ktoś ma nadzieję, że przeturla się przez życie zachowując tylko elementarną przyzwoitość, to po pewnym czasie jego życie stanie się jak praca urzędnika sortującego codziennie przez osiem godzin dokumenty. Bóg zaprasza nas do czegoś większego – do wielkiej bitwy, do wykonania wielkiej misji. Frodo z Władcy Pierścieni i jego drużyna mieli, jak pamiętamy, cel, od którego zależała przyszłość świata: zniszczenie Jedynego Pierścienia. Rzecz w tym, że każdy z nas jest takim Powiernikiem Pierścienia. Odnalezienie własnej misji, tego niepowtarzalnego zadania, które mamy w życiu wykonać – to jest właśnie poszukiwanie woli Bożej. Polecam tu serdecznie przeczytanie czy obejrzenie pierwszej części Władcy Pierścieni, a zwłaszcza fragmentu, kiedy odbywa się narada u Elronda i Frodo decyduje się na misję, jaką ma przed sobą. To jest moment odkrycia woli Bożej. Coś zupełnie innego niż życie typu „praca-dom-dom-praca”, prawda? Oczywiście nie chodzi mi o to, by rzucać pracę i codzienne życie, ale żeby odczytać w nim większe zadanie, większą misję, niż tylko kupowanie twarożku i jaj.

A czemu wybrać właśnie tę misję? Dlatego, że celem jest prawdziwa miłość. Piękna, radosna, czasem dzika, czasem spokojna. Kto z nas - całkowicie szczerze - nie chce żadnej miłości? Ręka w górę. Coś lasu rąk nie widzę.

Jak?

Zapalamy się do misji, a tu nic. Zażywny proboszcz nadal natchnionym tonem opowiada o transcendencji, o kontemplacji cnót teologalnych poprzez uczestnictwo w życiu sakramentalnym, a my chcemy się dowiedzieć, do czego jesteśmy wezwani! Otóż nie jest tak źle: można się tego dowiedzieć. Niestety, nie w prosty sposób. Nie jest to sklep spożywczy, do którego wchodzę i proszę o trzy kilo woli Bożej. Mój mądry przyjaciel, Marcin Gajda, rekolekcjonista świecki, współzałożyciel Wspólnoty Miłości Ukrzyżowanej, mówił mi: „Jarema! To nie jest tak, że tu za chwilę zejdzie na ziemię sam Pan przy dźwięku dzwonów i powie ci: «Moja wola wobec ciebie jest taka i taka»”. Sposobów rozeznawania, jaka ona jest, jest co najmniej kilka. Nie chcę się tu silić na systematyczne podsumowanie, raczej opowiedzieć o tych, które stosuję także w moim życiu – i działają.

Po pierwsze trzeba uwierzyć w to, że Pismo Święte to nie jest tylko opowieść o różnych ludziach, którzy żyli kiedyś na Bliskim Wschodzie, tylko słowo skierowane do mnie i to w tym momencie. „Jak to?” zapyta ktoś „Opis bitwy z jakimiś Amalekitami ma być słowem skierowanym do mnie? Czy mam zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej albo iść na żołnierza zawodowego?” Tego rzecz jasna nie mam na myśli, ale każdy z nas ma do stoczenia w życiu jakąś bitwę. Cały czas działa diabeł i dokonuje – jak pisał John Eldredge – inwazji na nasz ląd. Może należałoby się zastanowić, jaką bitwę ja mam stoczyć? Może z własnym gniewem, może z grami komputerowymi, którym poświęcam tyle czasu, że później jestem zmęczony i nie mogę zrobić nic konstruktywnego? Może pokonuje mnie malutki zwitek papieru z tytoniem i filtrem?


 

 
1 2  następna
Zobacz także
Bazyli Mosionek OCD

Prawdę o Maryi w wydarzeniu Wcielenia można sformułować na podstawie słów anioła, który zwraca się do Niej: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą” (Łk 1,28). O łasce Maryi mówi on jeszcze innymi słowami: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1,30). Pozdrowienie anioła „Bądź pozdrowiona” jest powszechnie rozumiane przez Ojców Kościoła i późniejszą tradycję jako wezwanie do radości, które nie tylko oznacza zwyczajne pozdrowienie „witaj”, lecz w głębszym znaczeniu zawiera w sobie wezwanie do radości i oznacza radowanie się, weselenie się, bycie ucieszonym i życie w radości. 

 
Bazyli Mosionek OCD

Sumienie to „głos Boga” w duszy, który mówi, co jest dobre, a co złe. Taką lub zbliżoną odpowiedź przyniosłaby zapewne sonda uliczna przeprowadzona wśród katolików. Ten sposób definiowa­nia sumienia ma jedną zasadniczą zaletę – wiąże silnie sumienie z Bogiem. Zaleta ta jednocześnie jednak okazuje się wadą: może bowiem wyrażać przekonanie, że sumienie cieszy się jakimś ro­dzajem nieomylności właściwej Bożej przemowie.

 
ks. Piotr Powałka

Modlitwa ma rosnąć i dojrzewać wraz z modlącym się. Wzrost i dojrzewanie łączą się niewątpliwie z trudem, wysiłkiem i może nawet niekiedy bólem. Ale wiemy, że to, co naprawdę wartościowe, musi kosztować. Wejście na szczyt wymaga potu. I konieczne jest poruszanie się po wyznaczonym szlaku, jeśli chcemy bezpiecznie dotrzeć do celu oraz nie nadrabiać kilometrów, gubiąc się w gąszczu lub mgle.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS