logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Urodziny Kardynała Franciszka Macharskiego
 


20 maja 1927 r. w Krakowie urodził się Kardynał Franciszek Macharski. Pamiętając w modlitwie przypominamy refleksję o. Andrzeja Zająca, napisaną zaraz po śmierci Księdza Kardynała, w sierpniu 2016 r
 
Tajemnica jest w środku
 
W święto Matki Bożej Anielskiej, 2 sierpnia 2016 r. zmarł kard. Franciszek Macharski, arcybiskup metropolita krakowski w latach 1979-2005. Urodzony 20 maja 1927 r. w Krakowie, „uosabiał najlepsze cechy naszego miasta”, jak powiedział kard. Stanisław Dziwisz. Na kilka dni przed śmiercią odwiedził go w szpitalu papież Franciszek. 5 sierpnia został pochowany w katedrze na Wawelu, w krypcie pod konfesją św. Stanisława.
 
W sercu Miłosierdzia
 
Przedziwne są powiązania między świadkami wiary. Św. Jan Paweł II, św. Faustyna, św. Franciszek i teraz kard. Franciszek Macharski. „Czas mijał, wewnętrzne napięcie to się wznosiło, to opadało, nie pozwalając odchodzić, każąc trwać przez wiele dni. Wielu, bardzo wielu – może pierwszy raz w życiu – wiedziało: tu jest PAN. Wrócił po swojego sługę”. Tak pisał Ksiądz Kardynał w Przewodniku Katolickim, wspominając umieranie swojego przyjaciela, Jana Pawła II. Jak bardzo te słowa pasują do ostatnich tygodni i dni życia ich autora. Ileż jest podobieństw między tymi dwoma wydarzeniami i dwoma postaciami. Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia, kard. Macharski 2 sierpnia, jeden o 21.37, drugi o 9.37. I tak, jak w przypadku Ojca Świętego dzień nie był przypadkowy: pierwsza sobota miesiąca i wigilia Niedzieli Miłosierdzia, tak też w przypadku Księdza Kardynała. I tu dochodzi św. Franciszek z Asyżu. 2 sierpnia to franciszkańskie święto Matki Bożej Anielskiej, związane z odpustem Porcjunkuli, którego 800-lecie przypada właśnie w tym roku, w trwającym wciąż Jubileuszowym Roku Miłosierdzia. Odpust Porcjunkuli związany jest z nawiedzeniem umiłowanego kościółka św. Franciszka – który wcześniej własnymi rękami odbudował – poświęconego Królowej Aniołów, nazywanego właśnie Porcjunkulą.
 
Osnową tych wydarzeń jest Miłosierdzie, które łączy wewnętrznie bliskich sobie świadków wiary. Franciszek z Krakowa zabiegał o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego, podobnie jak 800 lat wcześniej Franciszek z Asyżu zabiegał o odpust dla Porcjunkuli, który nie jest niczym innym, jak aktem miłosierdzia dla wiernych. Metropolita Krakowski jako motto biskupiej posługi nieprzypadkowo obrał sobie wyznanie „Jezu, ufam Tobie”, a św. Franciszek po otrzymaniu stygmatów zapisał modlitwę uwielbienia z wyznaniem, że Bóg jest „miłosiernym Zbawicielem”. Ważną datą dla tych duchowych powiązań jest 2 kwietnia 1950 r., kiedy to właśnie w bazylice św. Franciszka z Asyżu w Krakowie Franciszek Antoni Macharski przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Adama Stefana Sapiehy. Miejsca i czasy nigdy nie są przypadkowe, jak nieprzypadkowa była też przez całe życie Kardynała bliskość św. Brata Alberta, innego apostoła Miłosierdzia. To on zaprosił go do siebie, do sanktuarium Ecce Homo, przy którym w chatce sióstr albertynek zamieszkał jako emerytowany Metropolita Krakowski.
 
Jedność uczuć i światło
 
W kontekście dopiero co zakończonych Światowych Dni Młodzieży w pamięci odżywa wydarzenie opisane w źródłach franciszkańskich. Jeden z braci miał widzenie. Wokół wspomnianej już Porcjunkuli zobaczył niezliczoną rzeszę ociemniałych ludzi. Wszyscy klęczeli. Ręce mieli wzniesione i twarze skierowane ku niebu. Płakali, prosząc Boga o miłosierdzie i światło. I wtedy na wszystkich zstąpił cudowny blask, dotykając i uzdrawiając każdego. Święty Franciszek – jak mówił – chciał wszystkich wprowadzić do nieba, i o tym właśnie przypomina trwająca do dziś tajemnica Porcjunkuli. Czyż nie takie samo pragnienie miał Kardynał Franciszek, który całe swoje życie związał z głoszeniem Miłosierdzia? A czas cierpienia i agonii podczas wielkiego zgromadzenia młodych czyż nie był jego ostatnią misją Miłosierdzia tutaj na ziemi? Nic nie dzieje się przypadkowo. Ani radość, ani cierpienie. Z jednej strony radość i bezpieczeństwo Światowych Dni Młodzieży, a z drugiej pokora i cierpienie Kardynała Franciszka. Z nieba zstąpił cudowny blask, który osłonił wszystkich i uchronił przed niebezpieczeństwami ciemności, i otworzył oczy na nową przyszłość.
 
Podobne wydarzenie miało też miejsce na placu franciszkańskim przed oknem papieskim 2 kwietnia 2005 r., w 55. rocznicę święceń kapłańskich Księdza Kardynała. W Watykanie umierał Jan Paweł II, a w Krakowie tłum ludzi modlił się w miejscu pamiętnych spotkań. Kardynał Franciszek czuwał pośród powierzonego sobie ludu. Kiedy rozbrzmiała wiadomość o śmierci Ojca Świętego, wszyscy razem w przedziwnym poczuciu jedności wraz ze swoim Pasterzem padli na kolana. Jak zgromadzeni wokół Porcjunkuli poczuli coś, co spłynęło na nich z nieba, poruszyło serca i rozpaliło jeszcze większe pragnienie. W bazylice tuż obok zaczęły się niezwykłe spowiedzi, a o godz. 23.00 Kardynał Franciszek celebrował pierwszą uroczystą Eucharystię wraz z innymi kapłanami i wiernymi, których mury niemałej świątyni nie były w stanie pomieścić.
 
Pamięć i tajemnica
 
Jak mówi siostra Dolorosa, która razem z siostrą Miriam była przy Kardynale przez ostanie lata, „całe życie Eminencji było symboliczne”. I takie pozostanie w pamięci – wraz z jego wrażliwością, ciepłem i mistycznym zadumaniem. Wystarczyło być blisko niego, żeby widzieć, jak przeżywał Eucharystię i słowo, któremu dawał się porywać w inny świat, w którym musiał widzieć to, co dla oczu niedostępne. Pamiętam, jak podczas rozmowy o stygmatach św. Franciszka z Asyżu, wziąłem do ręki jego pisma i przeczytałem Uwielbienie Boga najwyższego. Po kilku wersach Ksiądz Kardynał jakby przestał być obecny. A on był, i to jak! Tego samego dnia po kilku godzinach zadzwonił telefon. To siostra Dolorosa, przekazała od razu Kardynała, który zapytał: „Na której to było stronie? Tak się dałem ponieść tym słowom… Chcę je przeczytać jeszcze raz”. Przez cały dzień miał w pamięci wyznanie swojego imiennika z Asyżu, zapisane na pergaminie krwawiącą od stygmatu ręką.
 
Innym razem rozmawialiśmy o Pochwale stworzeń św. Franciszka. Wspomniałem, że ten hymn uwielbienia pełen zachwytu dla dzieła stworzenia powstał w czasie, kiedy sam już nic ze stworzeń nie widział, bo był ociemniały. A Kardynał na to, z właściwym sobie spokojem i pewnością: „To był dar… Za dar widzenia płacił swoim niewidzeniem... To, co on widział, było niedostępne dla innych… Bez daru się nie widzi… On nie widział na zewnątrz, on widział w środku”. Skąd Kardynał to wiedział? Dla mnie odpowiedź jest jasna: sam tego doświadczał. Tak, bez daru się nie widzi. A wszelki dar wypływa z tajemnicy Miłosierdzia. Słowa Kardynała tak mnie zaintrygowały, że zapytałem dalej: „Czyli to nie była pamięć? Pamięć nie jest ważna?”. Odpowiedział: „To nie była pamięć, tylko dar… Pamięć jest bardzo ważna… Pamięć jest jak opakowanie… Tajemnica jest w środku”. Teraz stało się jasne. Tak jak jasne jest, że Franciszek z Krakowa był i wciąż jest darem, dzięki któremu można widzieć i rozumieć więcej.
 
Zapraszamy również do obejrzenia małej galerii zdjęć, które udostępniamy dzięki uprzejmości s. Dolorosy Kilnar ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek w Krakowie, która opiekowała się Kardynałem Macharskim przez ostatnie lata jego życia.
 
www.franciszkanie.pl