logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Uskrzydlające zaproszenie
Głos Ojca Pio
 


Musimy wiele z siebie dawać i się wysilać, ale ostatecznie to darowana moc z wysoka pozwala w pełni odpowiedzieć na wezwanie Pana Jezusa. O tej mocy zdarza się nam zapominać. Wtedy chrześcijaństwo wydaje się bardzo trudne, a może nawet obciążające. Tymczasem samo przypomnienie obietnicy Jezusa pozwala doświadczyć Jego pomocy i dodać siły, przemieniając chrześcijaństwo z obciążającego trudu w uskrzydlające zaproszenie.

Z księdzem biskupem Andrzejem Siemieniewskim, profesorem teologii duchowości, rozmawia Cezary Sękalski

Czym jest chrzest w Duchu Świętym?
 
Odpowiedź znajdziemy oczywiście w Piśmie Świętym. Pan Jezus zapowiada uczniom, że spotkanie z Nim zmartwychwstałym to jeszcze nie koniec historii zbawienia, jaką Pan Bóg przygotował dla ludzi. Mówi do nich: "Oczekujcie w Jeruzalem, aż przyjdzie Pocieszyciel". I chociaż spotkali Zmartwychwstałego i poznali całą Ewangelię, chociaż już wiedzą, że Jezus żyje, czekają na dar. Nie jest nim nowa informacja ani wiedza, ani nowa organizacja. Tym darem jest... No właśnie! Trzeba tu chyba użyć określeń: chrzest w Duchu Świętym albo namaszczenie Duchem Świętym oznaczających zanurzenie w Jego obecności. A zatem ów chrzest bądź namaszczenie oznaczają spotkanie, napełnienie, dzięki któremu chrześcijanin wie, że działa w nim Duch Święty.
 
Skoro chrzest w Duchu Świętym sięga swoimi korzeniami do Biblii i obietnicy Jezusa, to dlaczego wielu katolikom wydaje się on nowością, a nawet pewną nowinką?
 
Nie widzę w tym nic złego, ponieważ nie powinniśmy przyzwyczajać się do różnych elementów życia chrześcijańskiego, jak do starej, świetnie znanej rzeczywistości. Dobrze jest, kiedy odkrywamy na nowo, czym jest chrzest, bierzmowanie, Eucharystia... Dobrze też, że chrzest Duchem Świętym wydaje się nowością, bo powinien zaskakiwać każde pokolenie chrześcijan. Dzięki temu głębiej rozumiemy, że chrześcijaństwo to nie tylko rutyna, ale przede wszystkim odkrywcze spotkanie.
 
Wskazuje Ksiądz Biskup na niebezpieczeństwo rutyny, podczas gdy niektórzy mówią: "Po co mi jakiś chrzest w Duchu Świętym, przecież już zostałem ochrzczony sakramentalnie!".
 
Myślę, że człowiek, który tak mówi, przeciwstawia sobie oba chrzty i w swoim myśleniu idzie w stronę niezgodną z duchem Biblii. Jeżeli bowiem zajrzymy do Pisma Świętego, okaże się, że chrzest sakramentalny jest chrztem w Duchu Świętym! Pan Jezus przecież mówi, że ten, kto narodzi się na nowo z wody i z Ducha Świętego, wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Wtedy też doświadczy, że Duch tchnie, kędy chce. 
 
Rozdzielanie tych dwóch pojęć nie jest słuszne. Nie ma czegoś takiego, jak chrzest z wody. Jest chrzest z wody i z Ducha: "Jan chrzcił wodą, kiedy zaś przyjdzie On, będzie was chrzcił Duchem Świętym". Pan Jezus mówił: "Kto z wody i z Ducha narodzi się". Również św. Paweł powtarzał, że obmyciu wodą towarzyszy modlitwa przywołująca Ducha Świętego. Czasem o tym zapominamy. 
 
Bardzo dobrze zatem, że czujemy się zaskoczeni terminem chrzest w Duchu Świętym. Dzięki temu możemy sobie przypomnieć istotę chrztu sakramentalnego, którą stanowi nowe narodzenie w Duchu Świętym. 
 
Jakie są skutki tego narodzenia?
 
Życie w Duchu Świętym. Obrazowo przedstawia to Ewangelia św. Mateusza, przytaczając słowa Jana Chrzciciela zapowiadające Mesjasza: "Ja chrzczę wodą (w domyśle – na odpuszczenie grzechów), ale On będzie chrzcił Duchem Świętym". Autor natchniony odwołuje się do wiejadła, rodzaju łopaty, która w tamtych czasach służyła do podrzucania wymłóconego zboża na wietrze, aby dzięki jego podmuchom oddzielić ziarno od plew. A więc chrzest w Duchu Świętym wywołuje w nas poruszenie po to, żeby Duch Święty mógł oddzielić ziarno – wszystko, co w nas dobre, zdrowe, Panu Bogu przydatne, od plew – grzechu, gnuśności itp. Taki jest pierwszy skutek działania Ducha Świętego – życie w Nim. 
 
Przyglądnijmy się własnemu życiu i zastanówmy, czy już w pełni jesteśmy poruszeni owym biblijnym wiejadłem. Czy oddzieliło się w nas ziarno od plew? Każdy rozsądny człowiek musi odpowiedzieć: Nie! Chodzi o początek dynamicznego procesu, a nie o jego koniec. 
 
Stąd też człowiek ochrzczony sakramentalnie, czyli w Duchu Świętym, z całą pewnością potrzebuje odnawiania, pogłębiania duchowych poruszeń. Czasem dokonują się one w rytmie liturgicznym, bo przecież co roku w Wigilię Paschalną odnawiamy chrzest, jego moc, jego skuteczność. Co pomyślelibyśmy o kimś, kto by oznajmił: "Jestem katolikiem, ale nie uczestniczę w Wigilii Paschalnej, ponieważ już jestem ochrzczony sakramentalnie. Po co mi odnawianie sakramentu chrztu?! Po co odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych?! Po co nowa modlitwa, żeby Duch Święty we mnie działał?!"... Zapewne uznalibyśmy, że on nie rozumie istoty chrztu jako początku dobrego dzieła, które pozwala wzrastać w rytmie odnawiania, pogłębiania wiary i otwierania się na działanie Ducha Świętego. 
 
strona: 1 2 3