logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Janusz Królikowski
Utrata zmysłu grzechu
Kwartalnik Homo Dei
 


Ta “ostateczna wina” jest doświadczana przez człowieka tylko w samotności i w milczeniu, ale reakcje na tę graniczną sytuację winy nie są jednakowe u wszystkich. Dla dużej części ludzi, dogłębnie zaabsorbowanych codziennymi sprawami życia, problem w ogóle nie istnieje. Ludzie o nastawieniu doktrynerskim uważają, że rozwiązali problem w oparciu o wypracowane doktryny dotyczące natury winy i grzechu. Jaspers wskazuje w tym przypadku na szczególne znaczenie doktryny o przeznaczeniu, której nadaje interpretację dualistyczną: na mocy grzechu pierworodnego wszyscy w sposób nieodwracalny są pogrążeni w winie. Przez przeznaczenie ludzie są dogłębnie podzieleni między sobą: Bóg-stwórca (...) każdego człowieka przeznaczył na wieczne potępienie bądź wieczne błogosławieństwo. Nie od poszczególnego człowieka zależy, co się z nim stanie, lecz albo od gniewu Bożego, który potępieńcem stwarza, kogo zechce, albo od miłującej litości Bożej, stwarzającego człowieka obdarzonego łaską, ku któremu zwraca się Bóg, tak iż zarazem ów człowiek może się zwrócić do Boga.

Zadanie człowieka polega więc na uznaniu woli Bożej oraz na poszukiwaniu kryterium służącego do określenia tego, do czego jesteśmy przeznaczeni. Łatwo zauważyć w tej koncepcji daleko idące wpływy luterańskiego pesymizmu, który rozdziela żywotny związek odpowiedzialności między wolnością i winą, by uczynić go wydarzeniem kosmicznym, do którego potem można odnieść ekspiację i odkupienie, chociaż człowiek nie może (...) być winny. Koncepcja ta oznacza przede wszystkim, że grzech i zło wpisują się dogłębnie w ludzką egzystencję, potwierdzając tylko jej skończoność, ale nie zawierają w sobie konkretnego momentu roszczenia w kierunku dobra. Takie ujęcie nie tylko nie uzasadnia potrzeby odpowiedzialności wobec zła moralnego, ale raczej sugeruje zepchnięcie go na margines życia, skoro już człowiek nie może się uchylić przed kwestią winy i nie może żyć poza dobrem i złem. To zepchnięcie może dokonać się konkretnie przez zwrócenie się do transcendencji, chociaż nie może być widziane z pozycji transcendencji.

Takie ujęcie nie tylko powoduje wyeliminowanie idei grzechu w sensie teologicznym z pola zainteresowania człowieka, ale nawet sugeruje, można powiedzieć, aby „trzymać się od niej z daleka”, gdyż wprowadza ona w życie człowieka niepotrzebny niepokój i wywiera szkodliwe naciski na konkretną egzystencję. Stąd też wyłania się postulat likwidacji zmysłu grzechu w konkretnym życiu jako warunek „duchowego dobrobytu”.

Martin Heidegger

W innej perspektywie sytuuje się propozycja zawarta w egzystencjalizmie M. Heideggera, przede wszystkim w tak zwanym „ostatnim” okresie jego refleksji. Największy niemiecki egzystencjalista wyprowadził cały problem zła nie z „rozumu”, jak czyni Jaspers, ale z Bytu jako podstawy prawdy o bytach. W tym zwrocie nadał szczególne znaczenie kategorii „tego, co święte” (sacrum), na którym opiera się manifestowanie się Boskości, a więc i relacja Boga ze światem. Ta manifestacja może być uchwycona przez poezję, będącą dziełem tych poetów, których określa on mianem „istotnych”. W posłowiu do słynnego szkicu Was ist Metaphysik? Heidegger wprowadził rozróżnienie między filozofią i poezją: Myśliciel wypowiada bycie. Poeta nazywa świętość (das Heilige).

Jednak zaznacza równocześnie, że chociaż myśliciel i poeta mieszkają na sąsiadujących ze sobą górach, to mimo wszystko są to góry nieskończenie oddalone od siebie, tak że nic nie możemy powiedzieć o ich dialogu: Niejedno wiadomo o stosunku filozofii i poezji. Nic jednak nie wiemy o rozmowie poety i myśliciela, którzy „blisko mieszkają na otchłanią przedzielonych górach”. Wiemy, że sens bytu wyłania się jedynie z przemijania („stawania się”) historii. „To, co święte” jest uroczystą radością ze spotkania się człowieka z Boskością, które jednak nie znosi różnicy natur. To, co święte (to, co Boskie) nie ma w ujęciu Heideggera charakteru teologicznego, ale fenomenologiczno-ontyczny, jak w starożytnej poezji greckiej. Bóstwem zostaje nazwana ziemia, światło, dom..., czyli te rzeczywistości, które wyrastając z doświadczenia człowieka napełniają go pokojem i zapraszają do radości.
 
strona: 1 2 3 4 5