logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ruth Burrows OCD
Uwierzyć w Jezusa
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Gdy tylko przestaniemy walczyć o nasze zasługi, niepotrzebnie skupiając uwagę na nas samych, a w zamian za to uznamy naszą słabość, nasze potrzeby, droga będzie otwarta do spotkania Boga i do świętości Jezusa, która jest Jego darem.

 

Wydawca: Wydawnictwo Święty Wojciech
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7516-433-6
Format: 120x190
Stron: 256
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 

Tam, gdzie jest Jezus, tam jest prawdziwe życie


W rzeczywistości jaskinie nie istnieją same dla siebie, ale wyłącznie dla innego świata, królestwa Boga, gdzie nawet w tym życiu panuje On nad ludzkimi sercami. Gdyby tak nie było, gdyby nie było drogi wyjścia, jaskinia byłaby niczym innym niż wielką pułapką, szkaradną drwiną; tkwilibyśmy po wiek wieków w więzieniu naszych ograniczeń, z naszą wrodzoną tęsknotą za Bogiem, zawiedzioną na zawsze. Odkupienie oznacza, że jest droga wyjścia. Jezus ją wytyczył. On jest drogą, którą idziemy, drogą, po której stąpamy, i celem naszej wędrówki. Wszystko to, co Bóg przygotował nam w jaskini-mieście, służy jednemu celowi: przygotowaniu nas do przejścia przez bramę, wyprowadzeniu nas z naszego naturalnego trybu życia, które jest śmiercią" wobec życia Bożego.

Chociaż może to tak nie wyglądać. Kiedy przebywamy w jaskini, to jesteśmy jak łazarz w grobie. Jezus woła nas, byśmy wyszli. Być przywołanym do życia z tej "śmierci" oznacza zacząć umierać mistycznie wraz z Jezusem, by wraz z Nim zmartwychpowstać. "Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł". Tam, gdzie jest Jezus, tam jest prawdziwe życie, jednak, by je otrzymać, musimy przyjąć Jezusa, kiedykolwiek do nas przychodzi i niezależnie, w jaki sposób. Musimy zważać na Jego wezwanie, by wyjść wraz z Nim. Wolimy jednak pozostawać w naszej jaskini. Czujemy się w niej tak bezpieczni i szczęśliwi, że nie wiemy już, że to jaskinia. Nie chcemy oglądać bramy i tego, co znajduje się za nią. W porównaniu z bogatym życiem jaskini-miasta to, co leży poza nim, za bramą, wydaje się ponure i bezkształtne… Wszystko wygląda jak śmierć. Tak, jeśli nie przejdziemy przez bramę, nigdy nie uświadomimy sobie naszego przeznaczenia, nigdy nie osiągniemy celu. Jeśli nie przejdziemy przez nią w czasie naszego śmiertelnego życia, to zrobimy to w momencie śmierci, ponieważ nie ma innej drogi do Boga. Sam Bóg nas wezwie, nie znamy dnia ani godziny, nie wiemy też, w jaki sposób. Jednak ta nasza niewiedza nie ma znaczenia. Musimy robić wszystko, co w naszej mocy, by przygotować się na Boże wezwanie i zaakceptować je, gdy nadejdzie.

Jak do tego dochodzi? Kiedy uświadomimy sobie, że jesteśmy wezwani, odkryjemy, że faktycznie znajdujemy się w jaskini; że to, co traktowaliśmy jako życie duchowe, uległo rozpadowi. Widzimy, że jesteśmy uwięzieni, ograniczeni i bez szans na poprawę sytuacji, o ile ktoś się nie zjawi. To wtedy zaczynamy naprawdę doceniać, że potrzebujemy Zbawiciela. Nie stanie się tak dopóty, dopóki nie wykorzystamy możliwości jaskini, dopóki nie wykorzystamy w pełni tego, co nam ona oferuje. Jest to, by tak rzec, pole ćwiczeń przed wyjściem na zewnątrz. Kiedy jednak wykorzystamy wszystkie jego możliwości, uświadomimy sobie, że nie ma dla nas drogi naprzód. Musieliśmy dotrzeć do granic. W efekcie oznacza to, że widzimy wyraźnie, iż nie kochamy Boga, że tak naprawdę niczego o Nim nie wiemy; nie jesteśmy ani duchowo rozwinięci, ani dobrzy. Sądziliśmy, że duchowo jesteśmy w porządku, a teraz widzimy, że tak nie było. Niczego nie osiągnęliśmy i, co więcej, widzimy, że jesteśmy bezradni. Jest to zawsze poprzedzone naszym bardzo wielkim duchowym wysiłkiem, by uczynić wszystko, czego, jak sądzimy, Bóg od nas wymaga. Jest w tej jaskini wielu, wielu ludzi, którzy nie próbowali lub próbowali słabo i nie mają szans na przejście przez bramę. Zabrakło im szczerych chęci.

Przez cały czas Bóg pomaga nam iść naprzód. Jego łaska nie doprowadza nas do doświadczenia pełni światłości i zrozumienia, nie do wielkiej godności, ale do uświadomienia sobie, jak nędzni i marni jesteśmy; jak wszystko, co robimy, jest skoncentrowane na nas samych. Nie jest to sytuacja łatwa do zaakceptowania – to ostatnie, czego pragniemy. Możemy znieść wiele różnych trudności i kłopotów, o ile wiemy, że posiadamy duchową pewność, kiedy jednak ona znika, przepada cały powab życia. Dotychczas myśleliśmy, że ta pewność była zaufaniem Bogu; nie uświadamialiśmy sobie, że tak naprawdę to zaufanie zbudowaliśmy sami wewnątrz siebie dzięki własnej ciężkiej pracy. Teraz ono znikło. Czy możemy zacząć ufać jedynie Jezusowi? Nie ma w nas już niczego, co dawałoby nam pewność. Czy możemy polegać tylko na Jego dobroci? Zająć tu jednoznaczne stanowisko lub podjąć decyzję, postanowienie, by nie patrzeć za siebie, na to, co przepadło, zrezygnować z odzyskania rzeczy straconych – to jest właśnie przejście przez bramę i wkroczenie w całkowicie nowy wymiar ludzkiej egzystencji. To "przyjście" do Jezusa, "uwierzenie" w Niego; teraz jest On w stanie w większym stopniu udzielać nam swojego życia, i stopniowo, o ile jesteśmy wierni, doprowadzić nas do doskonałej jedności z sobą i swoim Ojcem.

Muszę znowu podkreślić, że wszystko to zakłada wielkość ducha. Tak jak Apostołowie, musimy pracować całą noc i nie złowić niczego, póki Jezus nie napełni naszych sieci. Ta praca jest istotna. Wielu z nas nie jest dostatecznie przygotowanych duchowo. Droga do życia jest trudna, jednak nie jest ona torturą ani nie jest skomplikowana; co więcej, nie zawiera żadnych udziwnień dla nich samych. Jest to po prostu droga Boża, znajduje się tu, na ziemi, biegnąc przez nasze dni i lata, przez znany nam pejzaż codziennego życia.

Wycofanie się z naszego normalnego życia oznacza zejście z drogi.


Zobacz także
Jan Uryga
Trzej Królowie ofiarowali Jezusowi między innymi kadzidło. Co jednak miało ono symbolizować oraz jaką funkcję spełniało od wieków w wielu kultach religijnych? Czy czynność okadzania, tak tajemnicza i piękna ma jakiekolwiek praktyczne zastosowanie w liturgii?
 
Jacek Salij OP
Święty papież wciąż na nowo przypominał pielgrzymom, że Jasna Góra jest to sanktuarium narodu. Nie było w tamtych wypowiedziach nic z gołosłownego patosu, nie było też żadnego wywyższania się ponad inne narody. Kiedy 4 czerwca 1979 r. – podczas swojej pierwszej papieskiej wizyty na Jasnej Górze – mówił, że „tutaj zawsze byliśmy wolni”, powiedział to przypominając, że nad wolnością trzeba pracować i że nie ma wolności bez ofiarnej miłości. 
 
Jacek Popko
Codziennie, w każdej Mszy św., cały Kościół Pielgrzymujący pochyla się z troską nad duszami wiernych zmarłych. Tymczasem nasze osobiste zainteresowanie czyśćcem jest raczej "sezonowe" - ogranicza się na ogół do listopadowej liturgii. Nigdy jednak nie brakowało wybranych dusz o gorących sercach, które poświęciły życie w ofiarnej służbie dla Kościoła Cierpiącego. Jedną z nich była świątobliwa Maria Cieślanka...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS