logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Michał Piela SDS
W cieniu Krzyża
materiał własny
 


 
Cierpienia Ojca Franciszka Marii od Krzyża Jordana widziane w świetle jego osobistej przemiany.
 
Wywiad z ks. Michałem Pielą SDS, postulatorem sprawy beatyfikacji Sługi Bożego O. Franciszka Marii od Krzyża Jordana - założyciela Salwatorianów
 
 B. J.: Księże Michale, na często rozpowszechnianej podobiźnie Ojca Jordana z modlitwą o jego beatyfikację, jeden ze współbraci odkrył ciekawe zjawisko. Kiedy przysłoni się połowę twarzy zobaczymy Ojca Jordana uśmiechniętego i pełnego radości, kiedy przysłoni się drugą połowę oczom naszym ukazuje się człowiek dotknięty wielkim cierpieniem. Można więc powiedzieć, że w życiu każdego człowieka pojawiają się radości i cierpienia. Czy według badań księdza w życiu naszego Ojca Założyciela więcej było radości czy cierpień?
 
M. P.: To jest bardzo cenne pytanie. Wspomniana fotografia Ojca Jordana jest ostatnią fotografią zrobioną w Rzymie. Ojciec Założyciel po ponad połowie swojego życia spędzonego w Rzymie (36 lat), musiał udać się do Szwajcarii w maju 1915 roku z powodu przystąpienia Włoch do działań wojennych w I Wojnie Światowej. Jeden z naszych braci zakonnych wykonał to zdjęcie na tarasie Domu Macierzystego, ponieważ było ono potrzebne do paszportu. To zdjęcie najpełniej ukazuje drogę ludzką i duchową Ojca Franciszka Marii od Krzyża i jego niespotykany rozwój osobowości. Otóż jedna strona twarzy pokazuje bardzo pozytywne nastawienie Założyciela do życia, jego miłość wielkich ideałów ludzkich i religijnych. Bardzo liczne świadectwa złożone w latach czterdziestych ubiegłego wieku, zaraz na początku procesu beatyfikacyjnego, poświadczają, iż był to człowiek niezwykłej dobroci, otwarcia na drugiego człowieka, jego duchowe potrzeby, a zwłaszcza przeogromnego pragnienia zbawienia wszystkich dusz. Znakiem wspomnianej dobroci Ojca Jordana jest fakt, iż ukierunkował on całą swoją energię w stronę Najwyższego Dobra. Jak pokazuje jedno z najnowszych badań osobowościowych Ojciec Jordan był pasjonatem, a więc istniała poważna możliwość, że jego energia mogła rozwinąć się w stronę agresji i przemocy. Tak się jednak nie stało. Wszyscy świadkowie w procesie beatyfikacyjnym jednomyślnie stwierdzają, że w kontakcie z Ojcem Jordanem odczuwali jego ojcowską miłość, dobroć i wielką troskę o nich, nawet w bardzo drobnych sprawach.
 
No, ale mamy mówić o cierpieniu. Najpełniej wyraża je właśnie ta druga strona twarzy Ojca Jordana ze wspomnianej wyżej fotografii. Założyciel zbliża się już do końca swojego życia, które naznaczone zostało mocnym stygmatem cierpienia. On sam był świadomy tej drogi cierpienia wskazując wiele razy na wybór swojego imienia zakonnego Franciszek Maria od Krzyża. Dla nas salwatorianów cennym dziedzictwem stało się jego bardzo znane powiedzenie, że :”wielkie rzeczy powstają w cieniu krzyża”. Był więc Ojciec Jordan świadomy swojej drogi cierpienia, którą podejmował świadomie i  z pomocą łaski Bożej przemieniał nieustannie, docierając w końcu do niezwykłego wzrostu duchowego i przemiany swojego charakteru. Była to jego droga do świętości.
 
Tak więc reasumując, możemy odpowiedzieć następująco na wyżej postawione pytanie: Niewątpliwie w życiu Ojca Założyciela zdecydowanie więcej było cierpień, napięć, prawdziwej, trwającej długie lata, walki o najwyższe ideały i wartości ludzkie i religijne.
 
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Tomasz P. Terlikowski
Jan Paweł II pozostawił nam silny, konkretny i dostosowany do polskich realiów projekt polityczny. Kolejne pielgrzymki papieskie do ojczyzny były nie tylko – choć często tak przedstawiały je media – emocjonalnymi spotkaniami, które pozwalały nam przetrwać ciemną noc komunizmu czy trudne pierwsze lata wolności, ale również wielką katechezą, włączoną w proces wychowywania Polaków i próbą ponownego formowania polskości.
 
Tomasz P. Terlikowski
Dobroć serca, miłosierdzie prawdziwie chrześcijańskie są tymi cnotami, które zawsze najbardziej ludzi pociągały. Dlatego właśnie obok św. Antoniego z Padwy i „biedaczyny z Asyżu" - św. Franciszka, święty Mikołaj z powodu wielkich czynów miłosierdzia - cieszy się największą popularnością, a jego kult obejmuje cały glob ziemski. 
 
Piotr Baron, o. Andrzej Bujnowski OP
Ostatnio, w ramach trasy po Polsce, Leo Smith grał ze mną w kościele w Zielonej Górze i zapytałem go, czy ma coś przeciwko temu, żeby tam grać. Powiedział, że on bardzo często gra w kościołach. Było to dla mnie wielkie wydarzenie. Gdy go przedstawiałem, powiedziałem, że to nasz gość z Ameryki, pan Leo Smith, człowiek głęboko wierzący, muzułmanin i bardzo się to wszystkim podobało. Wytworzył się tam taki hiperekumenizm...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS