logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Michał Piela SDS
W cieniu Krzyża
materiał własny
 


B. J.: Czy wobec tego te wszystkie cierpienia nie odbiły się na jego zdrowiu?
 
M. P.: Niewątpliwie tak. Bowiem na tej drodze życia usłanej cierpieniami, która była zawsze ponad poziomem przeciętnym, towarzyszyły mu słabość nerwowa, lęki, skrupulatność i coraz bardziej fizyczne podupadanie na zdrowiu, które z biegiem lat ujawniało się coraz bardziej.
 
B. J.: Jakiego rodzaju były te cierpienia Ojca Założyciela, które wierzymy, że doprowadziły go do świętości?
 
M. P.: Z ludzkiego punktu widzenia wskazałbym na następujące etapy jego życia, w których ujawniły się bardzo wielkie cierpienia: Bolesne wydarzenia naznaczyły już jego dzieciństwo i młodość. Ubóstwo rodziny, trudna sytuacja materialna, wypadek ojca, który doprowadził do kalectwa i przedwczesnej śmierci w 47 roku życia. Jako młodzieniec musiał zapomnieć o swoich marzeniach kontynuowania nauki na rzecz podjęcia pracy zarobkowej. Dalej, mozolne przygotowywanie się do podjęcia nauki w wieku 20 lat, w którym to wieku zazwyczaj już dawno edukacja gimnazjalna jest zakończona.  Ostatni rok przygotowujący go do święceń kapłańskich jak to możemy przeczytać w zapiskach jego Dziennika Duchowego był naznaczony wielką walką duchową i wewnętrznym cierpieniem. W teologii duchowości nazywa się to fachowo „nocą duchową”. Następnie upokorzenia i niezwykły trud związany z założeniem swojego dzieła apostolskiego w Rzymie, gdzie był człowiekiem obcym, nieznanym i stosunkowo młodym do realizacji tak szeroko zakrojonego dzieła apostolskiego. Ten okres założycielski wiązał się bodaj z największymi cierpieniami, które trwały już do końca jego życia.
 
B. J.: Zatrzymajmy się chwilę właśnie nad tymi cierpieniami związanymi z zakładaniem nowego dzieła apostolskiego w Kościele. Czy ze strony władz Kościoła ks. Jordan spotkał się również z przeciwnościami, które powodowały cierpienia?
 
M. P.: Paradoksalnie możemy powiedzieć, że życie młodego, dynamicznego Założyciela w pierwszych latach powstawania jego apostolskiego dzieła zostało poddane pod bardzo surowy osąd rzymskich autorytetów kościelnych. Sam Ojciec Franciszek w słynnym przemówieniu do swoich wychowanków (kapituła win nazwana „kapitułą o czterech kielichach cierpienia”), jako czwarty najbardziej dotkliwy kielich cierpienia nazwał ten, który Opatrzność Boża dopuszcza na nas ze strony różnych władz kościelnych. Dodam również, że pozostałe „kielichy” - dwa pierwsze, ks. Jordan charakteryzował jako przeciwności doznane ze strony ludzi nieprzyjaznych nam, nazwijmy to naszych przeciwników, a „kielich” trzeci jako cierpienia doznane ze strony tych, którzy są nam bliscy i powinni nas wspierać. Dzisiaj już wiemy, że Ojciec Założyciel tę mądrość wypowiedział na postawie swoich osobistych przeżyć i doświadczeń: Doświadczył dwukrotnego niepowodzenia związanego z założeniem gałęzi żeńskiej jego dzieła apostolskiego. W roku 1885 zostały mu dosłownie odebrane siostry Katolickiego Towarzystwa Nauczania z Matką Franciszką Streitel na czele, a w konsekwencji, z tym wydarzeniem wiązała się także próba odebrania Ojcu Franciszkowi gałęzi męskiej jego instytutu zakonnego. W 1882 roku zostało odwołanych trzech misjonarzy z Prefektury Apostolskiej w Assam. Ojciec Jordan zamiast otrzymać Decretum Laudis dla swojego dzieła przeżył kolejny, niezwykle bolesny egzamin apostolski: Jego dzieło zostało poddane pod surowy osąd konsultorów rzymskich. Na progu Domu Macierzystego wówczas przy ulicy Borgo Vecchio pojawił się Wizytator Apostolski, który strzegł rozwoju dzieła Założyciela aż do 1913 roku.
 
B. J.: Słuchając tego z wielkim poruszeniem pojawia się następne pytanie: Jak to jest możliwe, że takie głębokie doświadczenia cierpienia i przeciwności losu nie złamały tego człowieka, chociaż wiemy już, że odbiło się to wszystko na jego zdrowiu?
 
M. P.: Niewątpliwie tak. Na początku 1897 roku Ojciec Jordan zachorował bardzo poważnie, a w konsekwencji jego zdrowie i odporność psychiczna zostały ponownie bardzo poważnie nadszarpnięte. Okresem, który był szczytem cierpień Ojca Założyciela były lata 1904 – 1906. Jego ogromna radość z wysłania pierwszych misjonarzy do Indii na teren, na którym nikt inny nie chciał pracować apostolsko, misjonarzy, którzy okazali się ojcami chrześcijaństwa północno – wschodnich Indii, została niebawem zgaszona. Pierwszy przełożony misji świątobliwy Ojciec Otto Hopfenmüller wraz z jednym z wysłanych tam braci przedwcześnie zakończyli swoje życie z powodu zabójczego klimatu. Klimat ten stał się zresztą przyczyną śmierci również następnych misjonarzy. W 1897 roku trzęsienie ziemi zniszczyło tam mozolnie budowane dzieło misyjne. Odbudowa misji wiązała się z wieloma trudnościami, a także napięciami personalnymi w gronie następnych misjonarzy. Na skutek burzliwych wydarzeń i przeprowadzonej wizytacji apostolskiej Ojciec Franciszek musiał odwołać z Assam czterech misjonarzy i niektóre siostry. Konkluzją tych wydarzeń był niesłuszny atak na osobę Założyciela i na jego dzieło na początku 1906 roku, na łamach niemieckich periodyków. W tym samym roku Ojciec Jordan musiał odmówić sobie, po raz pierwszy, kolejnych wizytacji domów zgromadzenia i poddać się dłuższej kuracji zdrowotnej. Z niezwykłą cierpliwością i łagodnością zniósł cierpienia ostatnich miesięcy życia, a szczególnie chorobę raka żołądka, która była powodem jego śmierci w dniu 8 września 1918 roku. A do tego wszystkiego chciałbym dodać, że umierał niemal jak na wygnaniu, ponieważ będąc obywatelem niemieckim z powodu I Wojny Światowej musiał opuścić swoje ukochane Wieczne Miasto i udać się w maju 1915 roku, do Fryburga w neutralnej Szwajcarii.
  
 
Zobacz także
o. Ireneusz
Biedaczyna z Asyżu całym sercem kochał wszystkich swoich braci. Jednak szczególnym upodobaniem darzył braci chorych, którzy bardziej niż inni mogli potrzebować jego pomocy. Nie mógł Święty znieść obojętności okazywanej chorym. Zawsze z wielką miłością odnosił się do chorych i dlatego też dla nich robił specjalne wyjątki. Żaden brat nie mógł otrzymać pieniędzy z wyjątkiem "oczywistej potrzeby braci chorych"...
 
o. Ireneusz
10 czerwca przypadała 15 rocznica beatyfikacji Błogosławionej Karoliny Kózkówny, patronki Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Dla KSM-u w całej Polsce było to wielkie wydarzenie. W diecezji tarnowskiej, skąd pochodzi błogosławiona Karolina od 7 do 9 czerwca odbyły się uroczyste obchody tego jubileuszu. Przypomnijmy zatem kim była Karolina Kózkówna....
 
Przemysław Radzyński
Jeśli ktoś boi się, że zniknie jego aspekt osobisty, to jest to bardzo powierzchowne. Ze sztuką jest jak z miłością – im jest bardziej osobista, tym bardziej jest uniwersalna. Kiedy czynię gest prawdziwej miłości, należy on i do mnie, i do tego, do którego jest skierowany. Maryja jest Matką swojego Syna, ale też Syna Bożego. Przez to należy do wszystkich. Od kiedy moja sztuka stała się służbą, wielu rozpoznaje siebie w tym, o czym mówię.

O tworzeniu i odbieraniu sztuki sakralnej, modlitwie artysty i wchodzeniu w relację z Bogiem przez odbiorcę opowiada o. Marko Ivan Rupnik SJ, kapłan i artysta tworzący niepowtarzalne mozaiki na całym świecie, z rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS