logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jan Halbersztat
W co wierzyć... nie warto
Wieczernik
 


Ufam, że wśród czytających te słowa nie ma osób korzystających z usług wróżek, stawiających tarota, uprawiających magię czy bojących się czarnego kota. Warto jednak uświadomić sobie, dlaczego takie praktyki są nie do pogodzenia z wiarą w Chrystusa i dlaczego Kościół tak mocno przed nimi przestrzega. Warto zastanowić się nad tym nie tylko po to, żeby samemu nie mieć wątpliwości – ale także po to, żeby w razie rozmów i dyskusji umieć jasno przedstawić innym nasze stanowisko.

„Problem” ma trzy poziomy – od najbardziej przyziemnego, czysto ludzkiego, aż do poziomu osobistej relacji z Chrystusem.

Poziom 1. – fakty

Najprostszym, najbardziej zrozumiałym (co nie znaczy, że powszechnie akceptowanym) powodem, dla którego Kościół przestrzega przed „wiarą” w magię, wróżby, horoskopy etc. jest fakt, że... znakomita większość tych „zjawisk” to po prostu wierutne bzdury. Astrologia nawet na poziomie „zaawansowanych” wróżek jest kompletną brednią, bo zakłada wpływ ruchów ciał niebieskich na nasze życie i doświadczenia. Wystarczy zdać sobie sprawę, że stawianie horoskopu zaczyna się od podania daty urodzenia, aby na tej podstawie poznać „układ gwiazd i planet” jaki towarzyszył przyjściu danej osoby na świat. Na tej podstawie „wróżka” stawia horoskop – i nikomu nie przychodzi do głowy, że przecież w tym samym dniu na świecie urodziło się około 200 tysięcy dzieci! Czy to ma oznaczać, że te 200 tysięcy dorosłych dziś ludzi czeka taka sama przyszłość? O „horoskopach” w kolorowych gazetach nawet nie wspominam, bo wierzą w nie już chyba tylko najbardziej naiwni. To samo dotyczy choćby Feng-Shui – w jaki konkretnie sposób przesunięcie kwiatka o dziesięć centymetrów czy przewieszenie lustra ma pomagać w karierze i sprzyjać szczęściu? Przecież – jak słusznie zauważył kiedyś pewien publicysta – gdyby to rzeczywiście „działało”, to najbogatszym, najszczęśliwszym, najlepiej rozwiniętym państwem na świecie powinny być dziś Chiny, skąd sztuka Feng-Shui pochodzi... Gdybym policzył wszystkie „magiczne łańcuszki”, które zdarzyło mi się w życiu przerwać, to zapewniam Was, że gdyby rzeczywiście związana była z nimi jakaś „straszna klątwa”, musiałbym dawno już nie żyć (i umrzeć w potwornych cierpieniach, rzecz prosta). Czarnego kota - jako miłośnik zwierząt - po prostu przemilczę...

Skąd we współczesnym świecie – tak przecież racjonalnym, tak sławiącym rozum i naukę, tak technologicznie zaawansowanym – tak wiele wiary w przesądy, czary, wróżby, astrologię? Można oczywiście analizować to zjawisko od strony psychologicznej: ludzie w trudnych czasach szukają pewności, chcą poznać swoją przyszłość, poza tym w każdym z nas drzemie trochę „fascynacji nieznanym”... Myślę jednak, że podstawowy problem leży gdzie indziej. Zgodnie ze starym powiedzeniem: jak nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Bioenergoterapeuta „uzdrawiający ludzi” za pośrednictwem telewizora bierze za to od stacji telewizyjnej niemałe pieniądze, a dodatkowo zarabia sobie na sprzedaży „pozytywnie naenergetyzowanej wody” w „specjalnych butelkach”, którą sprzedaje za „jedyne pięć złotych” (kupiwszy uprzednio w jakimś supermarkecie po 90 groszy...). Wróżka za swoje „rewelacje” bierze sutą zapłatę – a postawiony przez nią horoskop jest na tyle ogólny i rozmyty, że zawsze można stwierdzić, że „przynajmniej w części się sprawdził”. Ile biorą „specjaliści od Feng-Shui” lepiej nie wspominać. A internetowe „listy-łańcuszki”? Wbrew pozorom także są (pośrednio) źródłem dochodów – wielu fachowców twierdzi, że korzystają na nich głównie wielcy spamerzy, bo większy ruch w sieci (skoro każdy przesyła list do 10 osób, policzcie ile maili zostaje wysłanych na dziesiątym poziomie...) pozwala im łatwiej im zdobywać kolejne adresy... Co zrobić – zarabianie na ludzkiej naiwności jest stare jak świat.

Niestety jednak problem z magią i horoskopami nie sprowadza się jedynie do „golenia naiwnych”.

Poziom 2. – Zagrożenie

Napisałem, że „znakomita większość” wymienionych zjawisk to wierutne bzdury. Jednak „znakomita większość” to nie wszystkie. A zatem?

A zatem: zapewne zdarzają się wróżki (czy jak tam jeszcze siebie nazywają), które naprawdę potrafią przepowiadać przyszłość. Zapewne istnieją media, które naprawdę umieją wywoływać duchy. Co to jednak oznacza?

Często zapominamy, że „dotykalna”, materialna rzeczywistość która nas otacza to nie wszystko. Że istnieje także świat duchów. Tych dobrych, służących Bogu, które nazywamy aniołami – ale i tych, które od Boga się oderwały, wypowiedziały Mu służbę, i które są – jak mówi Pismo – „nieprzyjaciółmi”. Także naszymi.

Zły duch chce oderwać nas od miłującego Boga. Jak może to zrobić? Siłą nie, bo jego moc przy mocy Bożej jest niczym. Jedyną furtką, przez którą szatan może się do nas dostać, jest nasza wolna wola, przed którą (mówiąc obrazowo) Bóg z szacunkiem ustępuje. Jedyną metodą oderwania nas od Boga jest wmówienie nam (jak Ewie w raju), że Bóg nie chce naszego dobra, że nie możemy Mu ufać, że powinniśmy się „zabezpieczyć”...

...Na przykład poznając przyszłość, aby móc się do niej przygotować. Na przykład pytając o zdanie zmarłych w czasie seansu spirytystycznego. Albo zjednując sobie „los” za pomocą takiej czy innej magii.
 
Zobacz także
Joanna Wnęk-Gozdek
W okresie kreowania własnej tożsamości młodzi ludzie stosują pewne zabiegi mające na celu: potwierdzenie ciągłości istnienia i poszukiwanie niezawodności miłości rodziców, próby zmiany własnego wizerunku i sprawdzanie siebie. Powyższe zachowania stanowią podatny grunt dla działalności sekt. Zwłaszcza jeżeli młodzież nie czuje się akceptowana w rodzinie...
 
o. Gabriel od św. Marii Magdaleny
Kiedy człowiek szczerze żałuje za grzechy, choćby one były najcięższe – opuszczenie domu ojcowskiego, życie rozwiązłe, bezbożność i pogarda wszelkiego prawa – Bóg je gładzi i zapomina jak rzeczy, które się depcze nogami lub rzuca w głębinę morską. Bóg stworzył człowieka wolnym, a kiedy ten, jak syn marnotrawny, na znak niezależności i buntu oddala się i idzie używać życia według swej woli, nie zmusza go do dobrego, nie zatrzymuje go siłą, lecz wyczekuje, nie przestając go kochać...
 
ks. Edward Staniek
Nad słowem Boga trzeba się zastanowić. Ono jest jak pokarm, który po spożyciu trzeba przetrawić, bo tylko dzięki takiemu procesowi może być  przyswojony przez organizm. To przetrawianie dokonuje się w milczeniu. Rozmowa z Bogiem trwa długo. Przyjęta wiadomość musi przeniknąć całą świadomość i podświadomość człowieka, stopniowo powinna stawać się przekonaniem, ono zaś winno decydować o postępowaniu i kształtowaniu się postawy człowieka. Tak to zaprogramował Bóg.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS