logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wilfrid Stinissen OCD
W drodze do transfiguracji
Życie Duchowe
 


Przez sakrament małżeństwa ludzka miłość przemienia się w miłość typowo chrześcijańską z wyraźną przewagą agape nad eros. Miłość chrześcijańska myśli w pierwszym rzędzie i przede wszystkim o innych, o tym, aby on czy ona byli szczęśliwi i mieli się dobrze. To ta miłość sprawiła, że Jezus oddał swoje życie za nas wszystkich. Dlatego małżeństwo chrześcijańskie może wytrwać nawet wówczas, gdy w relacji między małżonkami nie ma już prawie cienia eros. Eros warunkuje albo wymaga pewnej dozy wzajemności, podczas kiedy agape trwa nawet wtedy, kiedy nie znajduje wzajemności. Ideałem jest oczywiście pełna wzajemność, jednak sakrament jest już skuteczny z chwilą, kiedy jedna ze stron okazuje coś z bezinteresownej miłości. Miłość jednego, można powiedzieć, przyodziewa drugiego chwałą.

Namaszczenie chorych przypomina człowiekowi, że przechowuje swój skarb w naczyniu glinianym (por. 2 Kor 4, 7). Przez ten sakrament cierpienie podlega transfiguracji, choroba zostaje oddana na ofiarę Bogu. Cierpienie i śmierć stają się uczestnictwem w chwalebnej męce i śmierci Chrystusa, w której On najpełniej ukazał swą chwałę i która staje się również drogą do zmartwychwstania.

Sakrament kapłaństwa powierza człowiekowi zadanie i daje mu możliwość, aby naśladując Chrystusa, przemieniał ludzkość i świat. Jest bowiem najważniejszym zadaniem kapłana, by rozdawał te przemieniające siły, jakimi są sakramenty. Jeżeli kapłan jest wierny swemu powołaniu, nieustannie rozsiewa łaskę transfiguracji, podobnie jak sam jej podlega przez to, że wciąż staje do dyspozycji Boga.

Jednak to przede wszystkim Eucharystia udziela nam chwały przemienionego Pana. W niej otrzymujemy na pokarm przemienione Ciało Pana. Podobnie jak chleb przemienia się w Ciało Pańskie, tak i my przemieniamy się w ludzi, którzy promieniują Jego chwałą. Już w pierwszych wiekach chrześcijanie, zbliżając się do stołu Pańskiego, tak śpiewali: Accedite ad eum et illuminamini – "Spójrzcie na Niego, promieniejcie" (por. Ps 34, 6). Grzegorz Palamas (1296-1359) pokazuje, jak przyjmując komunię świętą jesteśmy od wewnątrz rozświetlani chwałą Chrystusa, podczas kiedy uczniowie na Górze Przemienienia zostali tylko zewnętrznie oświetleni. Święty Tomasz z Akwinu (1225-1274) mówi w swojej słynnej modlitwie: O sacrum convivium (O święta uczto), że Eucharystia jest poręką naszej przyszłej chwały.

Ale nie tylko w komunii, lecz w całej liturgii mszalnej jesteśmy jakby na Górze Przemienienia. Kiedy patrzymy na konsekrowaną hostię, to tak jakbyśmy patrzyli w pryzmat, w którym całe istnienie, wraz ze wszystkimi jego codziennymi radosnymi i smutnymi zdarzeniami, zostało przerwane i przemienione w światło. Sakramentalna obecność Chrystusa jest jak otwarta brama do chwały. Niektórzy mają oczy otwarte i dość wcześnie ją zauważają. Myślę, że mądrze jest słuchać ich świadectwa.

Mieć udział w Bożej chwale

Bóg nie strzeże zazdrośnie swej chwały, nie chce jej zachować tylko dla siebie. Dzieli się nią hojnie z całą ziemią: Cała ziemia pełna jest Jego chwały (Iz 6, 3) i z ludźmi: Pan hojnie darzy łaską i chwałą (Ps 84, 12). Tak, to On sam jest chwałą: Ty jesteś dla mnie tarczą,/Tyś chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz (Ps 3, 4).

Życie chrześcijańskie polega na otwarciu się na tę chwałę, na przyzwoleniu, by samemu zostać przez nią uwielbionym, tak aby Jego chwała była naszą. W Drugim Liście do Koryntian św. Paweł pokazuje, jak pośród cierpienia możemy doznać chwały. Rzecz jasna, że definitywna, totalna chwała będzie naszym udziałem dopiero w dniu ostatnim, kiedy On przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała (Flp 3, 21). Jednak już tutaj możemy zaznać jej cząstki. Jeżeli jako chrześcijanin jestem wierny memu powołaniu, przemienienie Jezusa aktualizuje się we mnie. Staję się człowiekiem coraz bardziej przemienionym: My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu (2 Kor 3, 18).

Piękne jest to, że tę chwałę, którą mamy, możemy ujrzeć nie wtedy, kiedy przyglądamy się naszemu własnemu odbiciu, ale gdy znajdujemy swoje odbicie w innych, w tych, których naszym miłosnym spojrzeniem okrywamy chwałą. To w relacji do Pana i do siebie nawzajem zyskujemy chwałę.

Przemienienie Jezusa dokonało się nagle, wszystko stało się od razu. Natomiast nasze przemienienie potrzebuje czasu, wiele czasu, i wymaga cierpliwości. Na drodze duchowej chyba najbardziej potrzebujemy cierpliwości; cierpliwości i jej towarzyszki: woli, czyli by nigdy się nie poddawać, by zawsze zaczynać od nowa.

Czas, który otrzymujemy od Boga, jest nam dany po to, byśmy mieli okazję stawać się takimi ludźmi, jakimi On nas zamierzył - czas jest szkołą – codziennie coraz bardziej przejrzyści, coraz bardziej prześwietleni Jego chwałą tak, aby ona przez nas jaśniała dla innych.
 
Zobacz także
Tomasz Duszyc OFMCap
Gdy porównujemy się z bandytami, ludźmi molestującymi dzieci czy nawet sąsiadami, może wypadamy całkiem nieźle. Jednak w porównaniu z Jezusem Chrystusem, z Bożymi standardami, widzimy swoje braki. Somerset Maugham, angielski powieściopisarz i dramaturg, powiedział: „Gdybym zapisał każdą myśl, jaka się we mnie zrodziła, i każdy swój uczynek, ludzie nazwaliby mnie zdeprawowanym potworem”. 
 
Elżbieta Marek

Wielu narzeka, że tak wiele jest zła wokół, że nic nie da się zrobić. Gdyby spojrzeć na wątłe światło w ciemności, albo na zwykłą świeczkę zapaloną w mroku nocy zrozumiemy jak wystarczająco oświetla drogę idącym. Tak niewielka ilość soli nadaje smak potrawom. Dlatego niewielu chrześcijan potrzeba, by oświetlić drogę innym. To my mamy być światłem i solą nie zrażając się tym, że jesteśmy mali i słabi. Powinniśmy jednak być otwarci na Ducha Świętego i przejrzyści, aby światło Jezusa oświetlało świat.

 
Tadeusz Basiura
Zwykle wiadomość o śmierci kogoś bliskiego, kochanego u najbliższych staje się przyczyną rozpaczy, u innych wywołuje zaskoczenie, często niedowierzanie. U pierwszych przez łzy i smutek, a u drugich po głębokiej refleksji rodzi się pytanie: Dlaczego?! Dlaczego ktoś jeszcze młody, w sile wieku umiera nagle? Dlaczego matka małych jeszcze dzieci ginie w wypadku? Dlaczego tak szybko odchodzi ktoś, kto był dobry dla ludzi?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS